Tu kończy się cywilizacja.  Zostawiamy za sobą wystylizowane, lotniskowe ławki, swobodny dostęp do  internetu, sklepy pełne dobrodziejstw cywilizacji, pachnące toalety.  Przez następne 3 tygodnie wiele się zmieni w naszym otoczeniu... a  jeszcze więcej w naszym życiu...
 
 
Przez Berlin, Brukselę i Doula docieramy do  Yaoundé  - stolicy Kamerunu, gdzie z lotniska tuż po północy odbiera nas o.  Darek z Marianną i jej mężem, Ashilem. W misji spędzamy kilka dni  aklimatyzując się, przygotowując motocykle do drogi oraz zaprzyjaźniając  się z dzieciakami, które są pod opieką Darka. Misja przez niego  prowadzona jest swoistą oazą spokoju i bezpieczeństwa dla nich: mają  zapewnione wszystkie potrzeby jakich niejedno dziecko z ulicy nigdy nie  zaspokoi. Darek poprzez jasne reguły dba o ich wychowanie i  wykształcenie. Zapewnia opiekę medyczną i możliwości rozwojowe. Uczy ich  jasnych zasad życia. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem widząc jak  dzieciaki same o 5:00 zmywają podłogi i same piorą sobie ubrania...  Rzadki widok w Polsce 

 Msza Św. przed wyjściem do szkoły rozpoczyna  się o 6:00. Nikomu nie trzeba o tym przypominać czy zaganiać do swoich  obowiązków. Chyba poniosłem porażkę jako rodzic...
 
 
 
 
 
Zajęcia popołudniowe z korepetytorką.
 
Pierwsze spotkanie z maniokiem.
 
 
 
Jadźka - mistrzyni kuchni! 
 
Marianna (czyli Mańka) - dobra kobieta z Jadźką
 
Taddy, po prostu Tadek - gotowy do przytulenia.  
 
Sprzęt prawie gotowy...
 
...jeszcze tylko szybka lekcja zmiany dętki pod okiem "miszcza".
 
Ready to ride!
 
"Ostatnia  wieczerza" - później już nie będzie tak łatwo, smacznie i przyjemnie.
 
Jutro opuszczamy misję, wyjeżdżamy po naszą przygodę...
 Fot. Marcin Kucharski Ⓒ
Fot. Marcin Kucharski Ⓒ