Po zmroku przejeżdżamy przez miejscowość Biesłan (znane z akcji  antyterrorystycznej w szkole). Dojeżdżamy do Władykaukazu. Do granicy z  Gruzją ok. 30 km. Nocą granica zamknięta. Nocujemy w zajeździe (1000  rubli 2 osoby z prysznicem, tv w godziwych warunkach).
 
 
Dzień 15
Wyjeżdżamy z Osetii Północnej do Gruzji. Po drodze po raz ostatni  czytamy wielką żółtą tablicę z napisem "Uwaga, grabieże na drodze,  zatrzymujcie się wyłącznie na parkingach strzeżonych". 
 
Łożysko sprawuje się jak na razie dobrze. Towarzyszy nam myśl 1000/2000  km pokaże czy łożysko jest solidne lub dobrze założone. Problem tkwi w  dystansowaniu ... 
 Wyjeżdżamy z kraju gdzie 1l. mleka jest droższy od 1l. paliwa.
Gruzja
Wyjeżdżamy z kraju gdzie 1l. mleka jest droższy od 1l. paliwa.
Gruzja
Przejście graniczne - kolejka, której pilnują policjanci. Jeden z nich  po wypytaniu nas skąd jesteśmy, gdzie jedziemy ... pozwala nam podjechać  na początek.
Zaczyna się biurokracja. Ponowne wypełnianie papierków.
W końcu poszło. Wąwóz, tunel i granica Gruzji. Wszystko idzie bardzo sprawnie. Wjeżdżamy.
Jakaś dziwna presja i napięcie panujące w Rosji nagle z nas odeszło.  Czujemy się jak w domu. W końcu jesteśmy tu już trzeci raz. Cieszymy się  pięknymi widokami. Wjeżdżamy na wzgórze pod klasztor Tsminda Sameba  (najwyżej położony w Gruzji - 2170 m.n.p.m.). 
 
Kobiety wchodząc do klasztoru muszą się odpowiednio ubrać-muszą mieć spódnicę. Nie wystarczą długie spodnie.
 
Następnie udajemy się pod 30 metrowy wodospad, do którego wiedzie równie trudna droga.
Korzystając z okazji, że nikogo nie ma w pobliżu i nikt za nami nie  szedł wchodzę pod wodospad w stroju Adama ... Deszcz bardzo zimnej wody szybko mnie  przegania. Zimno potęguje zimny wiatr schodzący z wyższych partii gór. W  mgnieniu oka pojawia się gęsia skórka, drgawki ... 
 
Wyjeżdżamy z Kazbegi (Stepantsminda). Skoro jesteśmy w Gruzji to musimy  zjeść to o czym marzyłem od samego początku naszej podróży. Nasz znajomy  polecił nam jedną restaurację za miastem - sami się tam stołują.  Zatrzymujemy się w poleconym miejscu i jemy pyszne potrawy: haczapuri,  harczo i kinkali.
Dalej Gruzińską Drogą Wojenną. Nie zatrzymujemy się już wszędzie. Zwiedziliśmy tą drogę dosyć dokładnie 2 lata wcześniej. Niektórych miejsc nie da się jednak przejechać.
 
Znany nam wodospad pod którym nabieramy naturalnie gazowaną wodę. 
 
Po zmroku dojeżdżamy do Tbilisi. Nocne zwiedzanie i jedziemy dalej. 
 
Jedziemy w stronę Armenii. Zatrzymujemy się na zakupy w przydrożnym  sklepie. Ktoś nas pyta gdzie będziemy nocować. My na to, że właśnie się  rozglądamy. To możecie tu. Uprzątnęli nam mały murowany kiosk. Śpimy z  małymi kociakami, które na początku bardzo nas się bały jednak po pewnym czasie  przykleiły się. Koniec końców spały razem z nami: na nas, obok a momentami pod nami o czym donosił jęk. Ani trochę ich to nie odstraszyło.
Do granicy z Armenią 20 km.
Oddalamy się od morza, które w razie awarii łożyska jest naszą jedyną deską ratunku.
Jechać dalej czy nie jechać ?