Mało mówi się o Białorusi, a wszystko to jakieś takie w otoczce tajemniczości. Niby blisko a daleko. Niby to, niby tamto...
W poszukiwaniu informacji na forach motocyklowych, okazało się, że najwięcej pisali ci, co słyszeli od kolegi kolegi.
I  nie chodziło mi o rozwianie lęków przed jazdą, ale o pomocne, rzetelne  informacje, niezbędne w przygotowaniach . Najjaśniejszym  światełkiem w białoruskim tunelu była ostatnia relacja Lewara, która zaostrzyła nasz apetyt.
 
W wieczór  sylwestrowy, z Urszulą, Mirkiem i Asią wspominaliśmy miniony,  motocyklowy rok i planowaliśmy nowy. Chyba nadszedł czas na Białoruś, bo  byliśmy wyjątkowo zgodni. A majówka w tym roku zapowiadała się długa...
W  2007r byliśmy z Asią na Białorusi dwa dni, wracając z Rosji. Tranzyt  nie pozwalał na jazdę "bokami", a widok z głównych dróg jest mdły i mało  rzeczywisty. Pozostał powracający niedosyt.
Nasz planowany  wyjazd robił się coraz bardziej wielowątkowy. Doszukiwaliśmy ludzi,  fakty i miejsca z minionych lat wielkiej świetności Rzeczypospolitej a  jednocześnie docierały do nas informacje o zamykanych Domach Polskich,  gospodarce Łukaszenki, czy na miesiąc przed majówką demonstracyjnym  opuszczeniem placówek przez wszystkich europejskich dyplomatów.  Stwierdziliśmy, że to wszystko nas nie dotyczy i ze spokojem złożyliśmy  wnioski wizowe.
Piątą osobą w ekipie był Włodek na Hondzie CBF.
Bialorus 159.jpg
Był też kolejny człowiek łączący całą ekipę- Czesław Niemen.
Nasza wycieczka miała upływać w rytm "Czas jak rzeka":
http://youtu.be/TFrd_l7NMTY
Jego  muzyka towarzyszy mi od dzieciństwa, a od jakiegoś czasu z większą pasją  zagłębiam się w meandry jego życia i twórczości. Pojawiła się w mojej  głowie teza związana z pseudonimem, a później nazwiskiem-  Niemen. Teza nowa, znacznie odmienna od tej znanej w świecie  niemenologów.
Nadszedł czas zebrać dowody i zweryfikować niektóre fakty.
Wizy  zamierzałem załatwić samemu, ale po jednym telefonie do Ambasady  Białorusi w Warszawie zdecydowałem się na dobrego pośrednika: rosyjski  WARMOS z placu Trzech Krzyży w Warszawie- byli najbardziej rzeczowi ze  wszystkich, do których dzwoniłem. Po naszej stronie jedno zdjęcie,  wniosek, podpisane upoważnienie na procedury, rozpisany dzienny plan  wycieczki i obietnica zapłaty 300zł za całość, czyli wizę turystyczną do  10dni z jednokrotnym przekroczaniem granicy, z ubezpieczeniem i co  najważniejsze, bez obowiązku jakiejkolwiek registracji- jeździsz gdzie  chcesz, nigdzie nic nie stemplujesz. Po odliczeniu stałych kosztów  konsularnych, ubezpieczenia i wałczera wychodzi 70zł ich prowizji.
Koszt wizy zwrócił się po 5 tankowaniu.
Obraz 053.jpg
Obraz 052.jpg
Obraz 054.jpg
Wyjeżdżamy w sobotę rano drogami na Międzyrzec Podlaski.
Obraz 055.jpg
Za  Białą Podlaską, w klimatycznej karczmie, pyszną solianką wprowadzamy  się we wschodnie klimaty i za pól godzinki dojeżdżamy do Terespola.
Przez ostatnie kilkanaście km mijamy kolejkę ciężarówek i zatrzymuje nas dopiero szlaban na Moście Warszawskim. 
Ludzie czekają już kilka godzin, nikogo w budce nie ma..
Łapiemy  pierwszego języka: jak jest, gdzie pojechać, co zobaczyć, jaka wódka  wkusnaja, dostajemy nr tel.do znajomych gospodarstw agroturystycznych na  północy i takie tam kolejkowe rozhawory.
Najpierw pojawił się  pies pogranicznika, obwąchał nas, popatrzył głęboko w oczy, leniwym  wzrokiem spojrzał na szlaban i pokazał, jak go ominąć. Pogranicznik nie  śmiał protestować. 

I już za chwilę, pomiędzy dwoma sznurami samochodów  minęliśmy most. 
Obraz 062.jpg
Obraz 063.jpg
Obraz 060.jpg
Bialorus 002.jpg
Od Białorusinów dostaliśmy karteczki z nr rej.  motocykli i dojechaliśmy do kolejnego STOP, przed wjazdem na ich stronę.
Zagadnięty oficer, na pytanie- czy można podjechać bokiem?- uśmiechnął się i pokazał, gdzie będzie najszybciej.
Teraz  wystarczyło wytrzymać na sobie badawczy wzrok posterunkowych i celników  w stylu: "a wy tu co!?" i po chwili już tłumaczyli nam, jak i co  wypełnić. W międzyczasie rozmowy "skąd, dokąd". Wremiennyj wwoz na maszinu" można wypełnić samemu, albo za 10tys BYR wypełnią przy okienku.
Przy okazji, wymieniamy 300zł na 699 000 BYR i to nasza jedyna wymiana na tym wyjeździe.
Kiedy zebraliśmy ostatnią z trzech pieczątek, bez jakiejkolwiek kontroli ruszyliśmy do Brześcia.
Obraz 065.jpg
Samo  miasto zapewne ciekawe, ale trochę zgrzaliśmy się na granicy i decydujemy na  troszku wiatru we włosy. 
Do Brześcia niedaleko, jeszcze tu kiedyś  wrócimy.
Obraz 066.jpg
Lecimy za tym bocianem. Kierunek Kamieniuki!
Obraz 067.jpg