jakie moto - chwila refleksji
 

... Fajny początek artykułu, trochę też do Nas ( fragment poniżej, http://www.scigacz.pl/Ocena,motocykl...ego,17586.html )

:osy:


Na pewno pamiętacie pierwsze sceny z filmu „Szeregowiec Ryan”. Opada rampa barki desantowej i zaczyna się rzeźnia. Inwazję Normadii mamy już za sobą, ale ciągle można poczuć klimat tamtych chwil. Wystarczy, że w sieci pojawia się prezentacja lub test jakiegoś motocykla. Czasem wystarczy nawet sama wzmianka, aby rozpętało się piekło. Zabieramy się za ocenianie motocykli. Obowiązkowo obrywa BMW (wiadomo – testy kupione, sypią się na potęgę, wyglądają jakby chorowały) potem do gardeł skaczą sobie miłośnicy japońskich marek (w Kawasaki pękają ramy, Hondy biorą olej, w Yamahach padają skrzynie, a Suzuki są dla kogoś, kto lubi nosić spodnie bez pośladków), aby zjednoczyć się przeciwko wspólnemu wrogowi jakim jest rzecz jasna wszelkiej maści włoszczyzna (której nie ma gdzie serwisować, która rozpada się od samego stania i ma wieczne problemy z elektryką). Bez echa nie przejdzie też jakikolwiek tekst na temat Triumpha (nie odpalają i rdzewieją jakby były garażowane na bagnach), Husqvarny (złom), KTMa („Ready to explode”), Moto Guzzi (działają i wyglądają, jakby opuściły fabrykę przed ukończeniem) i tak można by wymieniać w nieskończoność…
Przyglądając się tej ciętej i bezlitosnej krytyce, tym zapalczywym dyskusjom często tak daleko wychodzącym poza granicę dobrego smaku, że nie bardzo wiadomo jak do niej wrócić, można dojść do wniosku że właściwie nie ma żadnych fajnych motocykli na rynku. Że pomimo wieku z hakiem produkcji i doskonalenia jednośladów ciągle się one do niczego nie nadają. Czy aby na pewno?

Z samochodami jest podobnie, dalej są grupy ludzi nieuznających aut francuskich, włoskich albo jeżdżących tylko japończykami z połowy lat 90 albo wolnossącymi mercedesami dislami z sprzed ćwierć wieku. Każdy swój sprzęt chwali a wszystko co nieznane jest podejrzane.

p.s. grono afrykańskie też momentami pachnie sektą :P (nie różni się przy tym od innych fanklubów danej marki czy modelu)

Nie jest fajne to co jest fajne tylko to co sie komu podoba....

Ja tam nie jestem za tym żeby się kierować tylko czyimś zdaniem. Najlepiej jest wstępnie obrać sobie jakiś cel, wybrać potencjalnych kandydatów i potem z tej puli coś wziąć. Ewentualnie z poprzednim zapoznaniem się z kilkoma opiniami nawet mniej-więcej obiektywnymi.
Się nie spodoba można zawsze zmienić.

Wsiadasz i jedziesz jednym, drugim, piątym i dziesiątym. Potem szukasz opinii w sieci.... połowę opinii wywalasz, drugą połowę dzielisz na pół i znów połowę wywalasz. Wybierasz motocykl. Objeżdżasz nim świat dwukrotnie lub dziesięciokrotnie Europę. I dopiero wiesz co kupiłeś ... heheh

Ładnie to kolega ujął...

Dobrze napisane:
"Motocykle, które kupujemy w dzisiejszych czasach w moim odczuciu bardzo rzadko są kupowane w oparciu o racjonalne kryteria, a jeszcze rzadziej są rzetelnie oceniane. Czy to źle? To dobrze, bo motocykle ze swej natury nie powinny być utożsamiane z czymś racjonalnym, a subiektywność ich oceny przez każdego z nas stoi w jawnej sprzeczności z szeroko rozumianą obiektywnością. Może zatem warto zatem trochę wyluzować i okazać rozmówcy nieco wyrozumiałości? Chce jeździć Moto Guzzi, Hondą albo Triumphem? To niech sobie jeździ…"

Nie ma złych motocykli- są tylko źli motocykliści!:D

Moim zdaniem, są motocykle dobre i są złe, są gorsze i słabsze, bardziej udane i mniej udane, fajne i brzydkie, zajebiste i chujowe, cool i uncool... wszystko zależy jakie kryterium oceny przyjmiemy a i skala oceny też nie jest bez znaczenia... a że wolność słowa, to można napisać co sie kumu podoba na temat tego czy tamtego motocyngla.

Z motocyklami jak z qniami każdy ma cztery nogi i każdy jest inny.

U mnie z moto jest jak z ciuchami - musi mi 'pasować' i sie podobać.
Pasować przeznaczeniem, wielkością, komfortem, wyglądem..
Nie jestem zawodowcem i nie użytkuję moto do sportu, tylko rekreacyjnie.
..a co do hejterów to zawsze uważałem, że wszezlkie formy fanatyzmu, niezależnie od dziedziny, są niezdrowe.