![]() |
Czereśnie? Ale można żreć? Ja bym pojechał. Dawno nie byłem.
|
Minął tydzień, więc zajrzałem do nasion. Bibuła wilgotna ale ciut dorosiłem.
Przy okazji wygógliłem wszelkie arboreta w pomorskim i odkryłem pod nosem uniwersytecki ogród z zieleniną leczniczą i nie tylko: https://orl.gumed.edu.pl/ |
Cytat:
|
|
Cytat:
|
Historia jednego podwórza
Liczy się urbanistyka ogrodowa.
Zawsze mi się podobały plansze projektowe osiedli z kultową, na której operował nowy dyrektor zjednoczenia w dramacie Poszukiwany poszukiwana. Stoi ekipa, patrzy z góry, z tzw. (kiedyś) lotu ptaka, no przecież prawie każdy miał/ma pragnienie Ikara. Tam Ikara... wróbla! Potem osiedle powstaje i okazuje się, że budowano je dla tych, co mieszkają na dwóch, trzech ostatnich piętrach a i to nie zawsze. Tak naprawdę chodziło o to, by ekonomicznie upchać masę na jak najmniejszej powierzchni globusa w ogóle. W najdłuższym falowcu na Przymorzu upchano 5000 osób. Z nich (falowców), to można było jeszcze co podziwiać. A więc chodzisz między tymi blokami, wieżowcami i gówno ptasie widzisz. Gołębie mają z czego srać, to srają, że się tak po staropolsku wyrażę za przeproszeniem. Zaprawdę z dużym zainteresowaniem czytam wątki o pielęgnowaniu swojego podwórza, ogrodu, kawałka pola itp. Na topie jest teraz trawa. No bo sezon już hula i rośnie ta cholera, że nie wiem co. CO2 w eterze dwa razy tyle, co w XVIII wiecznej RP, to rośnie to, jak szalone. Te zielone w sensie. No i wyobraźcie sobie, że w grudniu 2024 na gwiazdkę przyszło mi do głowy, żeby przygotować sobie na starość wiejską typowo alternatywę. Ciągło mnie na wieś odkąd pamiętam. Miałem już nawet w życiu wiejski epizod, ba nawet byłem rolnikiem! Okazało się, że były jednak inne priorytety, też ważne. Równolegle moje obecne, gdańskie podwórko za zgodą współplemieńców wspólnotowych (6 mieszkań w starej, oliwskiej kamiennicy) doszło do porozumienia i na drodze 2m-cznych negocjacji z właścicielami większościowymi (posiadają 3 mieszkania) zawarliśmy kompromis. W sensie znaczy określenia potrzeb i ich potencjalnej realizacji. Zatem zgodziliśmy się wziąć udział w programie Nieruchomości Gdańskich (zarządzają miejskim majątkiem) pod nazwą Wspólne Podwórko 2023 (program jest realizowany corocznie). Polega to na tym, że wspólnoty zgłaszają propozycję zagospodarowania podwórka (dzierżawionego lub nie od miasta) w ramach konkursu pod rzeczonym tytułem. Spośród zgłoszonych przez wspólnoty projektu wybiera się kilka i nagradza dofinansowaniem do 100 000zł. Od tego momentu to NG biorą sprawy w swoje ręce i podpisują umowę z wykonawcą, który wygrywa przetarg. Tak to mniej więcej wygląda. Na czym polegał kompromis nasz? By poprawić estetykę i funkcjonalność ale z zachowaniem klimatu (wtedy obecnego). Ten klimat, to zachowanie tego, co zielone, z zastąpieniem dwóch pomieszczeń (garaży) trzema i wyznaczeniem strefy parkowania (z utwardzeniem terenu pod te). Całość ponad 1100m2. Propozycja większościowego właściciela (małżeńska para z dwójką dzieci) była wyjściowo skrajnie różna. Owe małżeństwo sukcesywnie od 2015 roku pwoiększali swój mieszkaniowy dobytek w kamiennicy, zaczynając od jednego, kończąc na razie na trzech mieszkaniach. Są młodzi (stosunkowo) przed 40-stką. On robi w bankowości, ona jest radcą prawnym. Ich wizja podwórka, to trawa, alejki, miejsca parkingowe, dwa ozdobne drzewka kilka linii krzewów ozdobnych z dodatkowymi trójkątami innych ozdobnych. Najogólniej rzecz biorąc - płaski step z "ogródkiem" wodnym w odległym narożniku. Nasza, dwóch pozostałych rodzin (6-ste mieszkanie - komunalne): zachować to, co jest (prawie centralnie stojący garaż, dzielący podwórko na trzy strefy), utwardzić część terenu pod parking, popracować nad estetyką ale, to co zielone - zostaje. Ze względu na tradycję i zaangażowanie nestorów podwórka w jego utrzymanie. Nasza propozycja była nie do przyjęcia, więc pracowaliśmy nad kompromisem. Jednym zdaniem, nad ustępstwami jednej i drugiej strony. Dodam, że do tej pory mieliśmy wybitnie negatywne doświadczenia. Wybitnie negatywne ale... Zawsze jest czas na to, by zbudować należyte relacje. tak nadzieja pojawiła się przy tym projekcie. I tu warto (że tak bałwochwalczo to trochę ujmę) prześledzić naszą - ze Strażnikiem Domowym, wędrówkę po swoje "M4". Przez 29 lat "tułaliśmy" się w okolicach AWF Gdańsk, zaliczyliśmy cztery przeprowadzki z całym dobytkiem. W trakcie tych przeprowadzek urodził się Junior i dalej przeprowadzał z nami. Bywało lepiej lub gorzej ale nigdy nie mieliśmy problemów z sąsiadami. To znaczy początki też potrafiły być trudne ale ostatecznie, to nasze mieszkanie stawało się osią wszystkich, z którymi bezpośrednio dzieliśmy podwórkowy mir domowy. To nam zostawiano klucze, to u nas były klucze do wspólnych części - takie zawsze zapasowe, pewne. Nie. To nie była moja zaleta. To był atut Strażnika Domowego, którą cechował swoisty, wielopokoleniowy porządek i uprzejmość. Moja otwartość nie zawsze była autem ale "w domu" rządzi Ona. I dobrze rządzi. Dzisiaj mija nam 36 rocznica ślubu kościelnego. Wczoraj cywilnego. Z okazji tej rocznicy udaliśmy się do PLAY-a, by wrócić do tego operatora z dwóch powodów. Pierwszy - bo sądziłem, że to jeszcze polski operator (a tak już nie jest), drugie, by nie mieć z problemów z roamingiem, bo korzystaliśmy do tej pory z taniej oferty premium mobile i w tym przypadku zawsze mieliśmy mniejszy lub większy problem z łącznością z cywilizowanym światem UE. Drugi powód, to zakup dla mnie... kąpielówek. Operator w trakcie zmiany, zaś gaci nie kupiłem. Na cywilnym zawiodłem ale... kupię je dzisiaj solo, jako wspólny prezent z okazji kościelnego:) Zawiedziony Strażnik (moją dotychczasową estetyką na plaży) będzie zachwycona. Małe, a cieszy. Na razie tyle z podwórka. Wróćmy do marzeń/realiów mieszczucha wynoszącego się na wieś, planującego swój piękny, osobisty ogród. Trawy mam fchuj i trawa zostanie ale... Chciałbym mieć m.in. mały sad. Dwie, trzy czereśnie, jedną śliwę (ewentualnie dwie - wtedy dosadzę renkoldę) i dwie wiśnie. Te trzy gatunki żyją w symbiozie. Z jednej bęzie bimber pędzony, z drugiej nalewki na nim. Dwa orzechy, o których już wspomniałem. Jabłonie są, wymagają rewitalizacji (ponoć to stare odmiany antonówki). Jest Ich chyba trzy. Ze dwie morele. Ich owoce chciałbym tradycyjnie suszyć jak w Azji się to robi. https://i.ibb.co/tMv5WKRP/IMG-4525.jpg https://i.ibb.co/XrCqsjJN/IMG-4527.jpg Do nalewek trzeba będzie jeszcze zadbać o dodatkowy substrat jak pigwa np. Posadzę też czarną morwę. Nie dla owoców (przy okazji) ale z pamięci do Kryptonimu - zagadki. Zagadki do rozwiązania są nawet dwie (kameralna kradzież modelu szybowca i ekscytująca całe miasto afera kradzieży wełny z miejscowej fabryki), cały tłum podejrzanych wytypowanych według najbardziej nieprawdopodobnych kryteriów, metody detektywistyczne opierają się na wagarach spędzanych na ganianiu za złoczyńcami, a całość jakoś dziwnie się dłuży... Ogródek warzywny (to jest dopiero temat). Kawałek (około 1000m2) własnoręcznie koszonej RĘCZNIE zielonej przestrzeni. Park z polskimi nasadzeniami (drzewa) ze strefą rekreacyjną (w sumie takie strefy dwie) przylegającą do strumienia (jedna, druga w z przeciwpółożnej części działki). Alejki a`la naturalna bieżnia do biegania/wyścigów rowerowych w koło całej posesji (około 650 mb) z wydzielonym odcinkiem zielonych "płotków", skocznia w dal i ściana wspinaczkowa i co tam jeszcze przyjdzie do głowy. Czarna morwa będzie centralnym punktem kąciku: Niewiarygodnych przygód Marka Piegusa. Tymczasem do roboty. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:13. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.