Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Lejdis (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=45)
-   -   Wielka draka o mego rumaka (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=11892)

Wolo 27.01.2012 14:46

Teraz wiem! Te kartony na poboczu to były na pewno po odkurzaczach...

Marcin-BB 27.01.2012 14:53

Sambor kiedyś napisał: " Statystycznie ja i mój pies mamy po trzy nogi". Więc pieprzyć statystykę:D
Beddi- ja też przyjdę do Ciebie na doszkalanie- nie miałem, poza parkingowymi paciakami, żadnego poważnego wypadku na motocyklu i chcę by tak zostało.
Majki i Ashanti- jak będę w W-wie na najbliższym szkoleniu to koniecznie muszę się z Wami piwa napić i wtedy pogadamy na temat!!!:)
Ja stawiam!

piotreklodz 27.01.2012 16:12

Ja myślę że w tym temacie oprócz zdrowego rozsądku, świadomości i przede wszystkim umiaru w tym co się robi bardzo ważne są osobiste przekonania i wiara.
Ja pracuję na budowie, przez ostatnie pół roku "na wysokościach", wcześniej roboty ziemne, drogówka - oba "gatunki" statystycznie najbardziej niebezpieczne w całej budowlance. Jeśli czas i kasa pozwalają bawię się w rajdy samochodowe (normalne, nie wariowanie po ulicach) a na co dzień jeżdżę na moto... Statystycznie jestem więc samobójcą :haha2:

Przyznaję że ciężko było poznać kogoś "na dłużej" i "na poważnie" żyjąc w ten sposób ale w końcu się udało. Starałem się pokazać Jej że rajdy to nie tylko bezmyślne zap...ie na zabicie, jak to powszechnie się mówi.
Mimo że była zatwardziałą przeciwniczką motocykli, które jak większości społeczeństwa kojarzą się z głupkami na ścigaczach (nie obrażając nikogo, mam na myśli konkretną ale najbardziej zauważalna grupę motocyklistów), sama polubiła "plecaczkowanie" i trampka :D

Do czego zmierzam.... Mimo że jest strasznie wrażliwą i nadopiekuńczą osobą, parę miesięcy temu kiedy chciałem się uspokoić i sprzedać rajdówkę, to właśnie Ona wybiła mi to z głowy - szok.

Jak widać, tu nie chodzi o statystyki, o to że ludzie gadają że to głupota, że w mediach ciągle słyszy się o wypadkach ale o świadomość skąd się bierze zagrożenie i co robić żeby zagrożenie minimalizować.

Pokaż bliskim że jeździsz rozsądnie, że zabezpieczasz się w odpowiedni sposób (kask, ciuchy), dbasz o stan techniczny moto, zainteresuj ich swoją pasją - jeśli zależy im na Tobie, zrozumieją i na pewno nie będą robić z Tego powodu wyrzutów.

Ashanti 27.01.2012 16:47

Cytat:

Napisał Marcin-BB (Post 217800)
Majki i Ashanti- jak będę w W-wie na najbliższym szkoleniu to koniecznie muszę się z Wami piwa napić i wtedy pogadamy na temat!!!
Ja stawiam!

Marcin, Bardzo chętnie :D

A odnosząc się do wszystkich wypowiedzi to jestem świadoma tego że jazda na motocyklu jest niebezpieczna, ale wyjeżdżając z domu nie zakładam że do niego nie wrócę. A wręcz przeciwnie, że wrócę i to z bananem na twarzy. :D
Od rodziny ... no właśnie ... chcę tylko żeby nie zmuszali do dokonywania wyboru.
Ale zdaję sobie sprawę, że wersja tłumaczenia się, że ja jeżdżę ostrożnie już nie przejdzie. Tłumaczenie się że ja w grupie najczęściej jeżdżę i że to niby bezpieczniej, też już niestety nie przejdzie. :mur:
Najlepszym scenariuszem było by gdyby nasi bliscy podzielali nasza pasję, gdyby to była wspólna pasja. :p
A tak pozostaje tylko unikanie tematu i ... nie przyznawanie się do wszystkich moto przygód.
No bo to w końcu dla ich dobra, im mniej wiedzą tym mniej nerwów

roadrunner 27.01.2012 18:35

Cytat:

Napisał Beddie (Post 217754)
Dzięki Bogu mamy wolność i jednym z jej przejawów jest prawo do wyrażania swojego zdania lub do wyrażania się nie mając zdania. Warto jednak zastanowić się czasem, jakie skutki może odnieść ów zabieg. Pracuję z ludźmi, często młodymi, którzy chcą zdobyć uprawnienia do kierowania pojazdami i najczęściej mają na ten temat co najwyżej blade pojęcie. Szukają więc informacji w internecie. Otóż wyczytać mogą, że:
-"nie ma najmniejszego znaczenia czy będziemy się poruszać motocyklem, samochodem, piechotą czy hulajnogą"
-"lwią część wypadków z udziałem motocykli powodują kierowcy samochodów"
-"tak po prostu miało być. Niefart i tyle! Śmiem twierdzić, że gdybym nie jeździł motocyklem, baba która mi wyjechała, rozjechała by mnie na przejściu dla pieszych, albo trafiła by mnie cegłówka..."
Roadrunner - nic osobistego - Twoja wypowiedź jest najbliżej.
Kurwa! Jazda na motocyklu jest niebezpieczna. Mamy wpływ na poziom tego niebezpieczeństwa, możemy minimalizować ryzyko itd. Ale to nie zmienia faktu, że to jest niebezpieczne. Spójrzmy na prawdopodobieństwo zdarzeń. Zaryzykuję stwierdzenie, że, w granicach błędu statystycznego, każdy z nas wywrócił się na motocyklu. Ilu z Was nie odniosło ŻADNEJ szkody? Nic nie bolało? Nic się nie zniszczyło?
Trafiają do mnie również ludzie na doszkolenia. Smutne to, ale większość z nich jest po jakimś "zdarzeniu" i dlatego przychodzą. Zawsze pytam o okoliczności tego zdarzenia i pojazd. Zgadnijcie, ilu miało wypadek na hulajnodze a ilu zrobiło sobie krzywdę bez udziału osób trzecich i innych pojazdów?



Kolego, nigdzie nie twierdziłem że jazda na motocyklu nie jest niebezpieczna, zupełnie odwrotnie... Jest i to bardzo!!
Ale powiedz, biorąc pod uwage swoje doświadczenie szkoleniowca i znajomość realiów na drodze... Jak spieszący się prezez, przeskoczy przez skrzyżowanie na ostatniej fazie żółtego i zgarnie cię po drodze, to jaką różnicę Ci zrobi czy będziesz akurat motocyklem, rowerem czy piechotą?? Albo jak zatrzymasz się na światłach a ten za Tobą akurat postanowi przeskoczyć albo będzie szukał płyty czy pisał sms-a...?
Celowo nie wspomniałem samochodu bo daje lekko większe szanse, ale tylko lekko. W tamtym roku na Ursynowie, Mercedes na czerwonym przeciął Mondeo na pół... Zgineła kobieta i dziecko a kierujący facet nie draśnięty, kierowca mercedesa zresztą też...
Żebyś nie wiem jak ostrożnie i przewidywalnie jeździł... Nie wiem jak bardzo uważał i mnimalizował ryzyko, to nic nie zrobisz kiedy taka sytuacja cię spotka. Wtedy sobie zadasz pytanie które ja zadawałem sobie chyba z tysiąc razy; "Czy mogłem coś zrobić żeby tego uniknąć?" Wiesz jaka będzie odpowiedź? NIC! KOMPLETNIE NIC!

Na dobrą sprawę wszystko co chciałem powiedzieć sprowadza się do jednego... Mianowicie zdaniem części mojej rodziny i nie tylko, motocykle są bardziej niebezpieczne niż praca sapera. Nikt im nie przetłumaczy i nigdy nie przyjmą do wiadomości że jest inaczej. Narty, żagle, góry, rower i paralotnia są bezpieczne. Ale motocykl? Nieee... Na motocyklu się można zabić a w ogóle motocykliści to SZALEŃCY!!

zombi 27.01.2012 18:50

Cytat:

Napisał roadrunner (Post 217861)
Na motocyklu się można zabić a w ogóle motocykliści to SZALEŃCY!!

Na pewno utrwalony stereotyp "szaleńca", nie stawia nas (motocyklistów) w dobrym świetle. A próby tłumaczenia, że większość motocyklistów nie zapier... 260 po mieście , ani po autostradzie odbierane jest jako czarowanie rzeczywistości.
I tu chyba jest podstawowy problem brak chęci zrozumienia.
PS. Chcę kupić lekkie enduro i pierwsze co usłyszałem od znajomych to "będziesz smrodził i hałasował po lesie!!!!!" i nikt się nie zastanawia, że są to tory do tego, żwirownie i drogi publiczbne nieutwardzone( dyskusja na temat rycia lasu już była u nas)

wilczyca 27.01.2012 19:45

Cytat:

Napisał motormaniak (Post 217793)
Najczęstszą przyczyna zgonów wśród mężczyzn jest zawał serca- nie motocykl , ani nie rzucająca się cegłówka.
Statystycznie zawał serca najczęściej dopada mężczyznę w trakcie porządków domowych, zwłaszcza w trakcie odkurzania.
Odkurzacz jest najstraszliwszym mordercą! Nigdy go nie tknę !

Jesteś moim ulubionym autorem tekstu tej dyskusji :beer2:

ps. Mimo że nie jestem mężczyzną, też omijam tego zbrodniarza... instynktownie :hehehe:

Marcin-BB 27.01.2012 21:16

Podstawowym błędem popełnianym przez wielu kierowców jest założenie, że skoro oni jadą zgodnie z przepisami i ostrożnie, to nic złego nie może się stać.
A założenie musi być całkiem inne. Powtarzam to ciągle mojej żonie- bo, gdy siada na motocykl to ja też się o nią boję:
Musisz jeździć tak, jakby cały świat próbował Cię zabić- zakładać, że tylko Ty jedziesz normalnie a reszta łamie przepisy i postępuje nielogicznie. Wtedy nic Cię nie zdziwi, nic Cię nie zaskoczy i przeżyjesz.
Może to i lekkie przegięcie, ale sprawdza się niestety- choć nie jest łatwo tak jeździć to jednak przed wieloma groźnymi sytuacjami udaje się w ten sposób uciec.
Prawdziwą i niczym niezmąconą przyjemność z jazdy mam tylko wtedy gdy jadę sam i pustą drogą- wiem, że i wtedy czyhają na mnie różne niebezpieczeństwa, ale jest ich dużo mniej niż na zatłoczonej ulicy.
Ashanti- jazda w grupie często bywa bardziej niebezpieczna od samotnej podróży ze względu na to, że wtedy powielamy błędy innych a także jesteśmy bardziej podatni na ryzykowne zachowania, np. przyspieszamy pomimo, że nie czujemy się pewnie , ale grupa jedzie szybko i nie chcemy odstawać, itp, itd.

Wacek 27.01.2012 22:15

Cytat:

Napisał Marcin-BB (Post 217892)
Musisz jeździć tak, jakby cały świat próbował Cię zabić- zakładać, że tylko Ty jedziesz normalnie a reszta łamie przepisy i postępuje nielogicznie. Wtedy nic Cię nie zdziwi, nic Cię nie zaskoczy i przeżyjesz.

Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami (prawdopodobnie dzięki temu ciągle mam ich komplet).

Moja małżonka nie miała problemu z tym, że jeżdżę na moto, aż do wypadku parę lat temu. Potem na początku było ciężko, ale postawiłem na swoim. Wypadek zresztą nauczył mnie pokory i paranoicznego podejścia do jazdy po mieście - to podejście do tej pory sprawdza się doskonale.
Mam dużo do stracenia, rodzinę na utrzymaniu, ale żeby na co dzień być przykładnym ojcem i nie uciec z krzykiem od stresującej pracy, muszę też robić coś dla siebie. Pasję mam, jaką mam, zgadzam się, że niebezpieczną. Jedni topią smutki w alkoholu, ja je wyjeżdżam. Na szczęście teraz rodzina, choć bez entuzjazmu, przyzwyczaiła się do sytuacji i nauczyła się traktować motocykle jak zwykłą pasję.

maras67 28.01.2012 11:59

Ashanti: super fotki i artykulik!! :) Bardzo zgrabnie to skompilowałaś!! :)

Co do konfliktu z rodziną: cóż, jest tu duża potrzeba (jak przy każdym konflikcie) kompromisu. Zła wiadomość jest tylko taka że niestety bardziej po ich stronie niż po naszej. Bo to my wymagamy akceptacji naszych poczynań (jazdy na motocyklu) od naszych bliskich. A co możemy dać wzamian za "ustępstwa" i "zgodę"?? Kompromis z naszej strony polegający na obietnicy jazdy "o połowę mniej" raczej nikogo nie zadowoli w sytuacji gdy np. rodzice wogóle kontestują naszą jazdę na motocyklu... Inna sprawa gdy np. małżonek (nie zarażony bakcylem 2 kół) protestuje przeciw zbyt długim spędzaniem czasu na motocyklu. Tu rzeczywiście jest pole do negocjacji. :) Nooo, jest oczywiście możliwość naszej obietnicy (w ramach kompromisu) jazdy nie na 2 kołach tylko na jednym... :D

A z drugiej strony kija, jest jak zwykle nasza walka ze stereotypami motocyklisty. Obawami karmionymi niewiedzą i "powszechnymi" opiniami... Trudno kogoś przekonać na słowo. Trzeba mieć duuużą dawkę czyjegoś zaufania, albo ignorować problem powołując się na swoje doświadczenie. :(

Reasumując: najlepiej urodzić się w rodzinie motocyklistów i znaleść sobie małżonka który jeździ na motocyklu... Ileż to roboty...? :D


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:00.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.