Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Afryka Zachodnia - z Nordkapp do Przyladka Igielnego (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=45865)

rumpel 22.04.2024 11:45

Cytat:

Napisał rdrv33 (Post 851184)
Z tego co pamiętam to odnośnie CPD wpłacało się jakiś depozyt? Jeżeli tak to ile to wyniosło w Twoim przypadku?



https://www.pzmtravel.com.pl/media/c...CPD_2017-1.pdf

rdrv33 22.04.2024 12:02

Dzięki, w takim razie nie wygląda to tak źle.

Melon 22.04.2024 15:55

Piast :Thumbs_Up::)

Piast 22.04.2024 18:19

9 Załącznik(ów)
Ile są warte moje organy w Maroko...

Zgadza się. Raczej nie za wiele. Po prostu skumplowaliśmy się z Benem. I zacząłem się zastanawiać czy można temu zaufać? Przyjąć to takim jakie jest? A może jednak tego nie robić? Przecież znamy się dopiero od kilku godzin. Tak się zakumplowaliśmy, że Ben mówi "będziesz spał dzisiaj u mnie w apartamencie". Aha... Myślę że moje organy są raczej mało warte. Zatem...

Powoli przybijamy do Tangeru. Ludzie zaczynają kłębić się na schodach, żeby zrobić odprawę paszportową. Na promie trzeba też zrobić odprawę celną motocykla. Jest to import tymczasowy. I ten kwitek który się otrzymuje jest bardzo ważny. Bez niego nie ma wjazdu ani wyjazdu z Maroko. Ben mi to podpowiedział. Powiedział co i jak, wręcz zaprowadził w odpowiednie miejsca.
Ustaliliśmy, że spotykamy się już za bramą wyjazdową. Po całej odprawie celnej.

Moja odprawa motocyklem poszła bardzo szybko. Padło pytanie od celnika, czy mam drona? Spodziewałem się tego pytania. Wiem, że do Maroko nie można wwozić dronów. Jest to zabronione.

Widziałem sporo samochodów, które były rozpakowywane przez celników. Zastanawiałem się więc ile Benowi zajmie przejście przez granicę. Okazało się jednak, że szybko. Z portu do Tngeru hest kilkanaście kilometrów. Wiało znowu. To była niefajna jazda. Przez wzgórza i serpentyny. I znowu w ciemnościach, ale jakoś dojechaliśmy. Wbijamy na garaż przy jego apartamencie Ben jest bardzo otwartym, życzliwym człowiekiem. "Poznaj moją mamę, kuzynkę, córkę." Zrobiło się bardzo przyjemnie i rodzinnie.
Czasami jednak rzeczy, które się zdarzają są takie, jakie są. Nie ma co się doszukiwać drugiego, trzeciego, czy ósmego dna.

To nie koniec jednak. Ben mówi: "To idziemy teraz na miasto i poznam się z moimi znajomymi". I wbijamy do najstarszego angielskiego pubu w Tanger. To było piękne spotkanie. Bardzo ciekawi i otwarci ludzie. Pomyślałem, że posiedzimy tam z godzinkę i idziemy z powrotem na miejscówkę żeby się kimnąć. Nic z tego jednak. Absolutnie nikt nie pozwolił mi stamtąd wyjść.
"Poznaj marokańską gościnność".

Rzeczywiście było bardzo gościnnie. Widać że Ben jest tutaj bardzo lubiany i znany. Po jakimś czasie stwierdziliśmy że już czas opuścić ten pub. Tymczasem kolega Bena mówi: "No to jeszcze musicie mnie teraz odwiedzić". Ben spojrzał na mnie i stwierdził: "Skoro jest takie zaproszenie to nie można odmówić koledze". Już wychodzimy od kolegi. Telefon.
"Dzwoni szef wszystkich szefów. Zaprasza. Jemu absolutnie nie możemy odmówić".

To pojechaliśmy jeszcze do szefa. A szef to rzeczywiście szef. Okazuje się, że on zarządza tutaj służbami ogólnie. Policja, celnicy i takie tam ogólnie służby. Zaczęły się dość fajne żarciki.
"Rafa zostań z nami jeszcze dwa, trzy dni".
"Bardzo dziękuję, natomiast no nie dam rady, bo jadę dalej. Do Cape Town".
Na to szef wszystkich szefów mówi: "Mam go zamknąć tutaj na dwa trzy dni w areszcie"?

Allle beka. Boki zrywać. To naprawdę były żarty. Żadnych tutaj dziwnych zamiarów nikt nie miał. Cała ta ekipa to są świetni kumple. Przyjaciele. Było naprawdę śmiesznie. Nawet jeśli nic nie rozumiałem z tego o czym mówią to i tak czułem się świetnie z nimi razem. Wieczór był po prostu fantastyczny. Tylko nieco długi. A na drugi dzień już start.

Trochę inaczej sobie wyobrażałem Afrykę. Ale cała podróż jeszcze przede mną

Piast 22.04.2024 18:26

9 Załącznik(ów)
Jakiś taki koślawy ten post wczorajszy. Wczorajszy jak jego autor.

Tymczasem Blue City na promce była mega zupa. I sprytny pan sprzedawca, tak niby od niechcenia, dał mi też do spróbowania ciastko na miodzie. Podziałało. Bo domówiłem jeszcze herbatę. Mega dobra herbata. Pewnie w ojczyźnie już tak nie będzie smakowała jak tutaj. Szklana herbaty z miętą i cukrem. To jest naprawdę dobre. I ogólnie cały zestaw zadziałał magicznie na odbudowę żywotności.

Całe restauracyjne menu tutaj to zupa z kotła, ciastko, herbata. Koniec menu. I choć cała ta knajpa lub też bar była mała bardzo, bardzo lokalna, to wydaje mi się że ten człowiek mógł całkiem nieźle na tym biznesie wychodzić. Siedziałem tam sobie dłuższy czas. Ludzie wchodzili, jedli i wychodzili. W ten sposób do portfela mogło nakapać co nieco przez cały dzień.

Rano pożegnałem się z Tangerem i w drogę. Afryka czeka a ja przebywam. Szafszawan, zwany Blue City, również na mnie czekał. Choć nie ukrywam że przyjęcie było dość chłodne. Jest tu zimno.

Są tu jeszcze takie zakątki, gdzie można spokojnie zajrzeć z poczuciem że nie każdy tutaj przybywa. Jest po prostu ładnie i pusto. I są też oczywiście takie miejsca gdzie widać zwykły bazar.

Miejscówka odhaczona. Zawsze chciałem tu przyjechać. Czy wrócę? Może? Kiedyś. Myślę, że warto choć raz.

Piast 22.04.2024 18:40

16 Załącznik(ów)
Nie nadanżam

Tyle się dzieje, że nie wiem od czego zacząć. Po kolei, chronologicznie zatem. Spotkałem się z Benem w Taza i oczywiście to był absolutnie fantastyczny dzień. Z Benem zawsze jest grubo. Pojechałem z myślą, żeby pojeździć motocyklem off road. Tymczasem myślałem, że mi głowę urwie. Wiało masakrycznie. Tu są wysokie góry. To jest Średni Atlas a offroady głównie są w górach. Do tego jeszcze spadł śnieg. Woda zalała część dróg. Jedyne co pozostało to wziąć samochód 4x4 i nim trochę pośmigać po okolicy.
Rzeczywiście ilość tras off jest imponująca. To miejsce nie jest w ogóle znane, jeżeli chodzi o pierwsze wybory celów podróży motocyklowych. Jest na mojej liście.

Bo jest niemożliwy. Wczoraj rozmawiał ze mną o tym, że chce jechać się razem do Rabat Myślałem, że ma do załatwienia jakiś biznes. On jednak chciał jechać ze mną po to, żeby mi pokazać Rabat. Padło magiczne: "Pójdziemy sobie na jakieś piwko". Aha... gościnność gościnnością. Jak tak dalej pójdzie to nie dojadę do Afryki Południowej. W Maroko spędzę 3 miesiące.

Ale był też nerw. Przeglądaliśmy mapę i google pokazuje granicę między Maroko a Saharą Zachodnią. Oj to się mu nie spodobało. Oj nie. Tutaj trawa mocny spór o te tereny.

Ze smutkiem, aczkolwiek jednak pożegnaliśmy się z Benem i ruszyłem dalej. Potrzebuję trochę przycisnąć, bo przecież mam terminy wiz.
Jest tu do przejechania ścieżka nad samym Oceanem Atlantyckim. Jechałem dzisiaj odcinkiem z El Jadida do Safi. Albo nie jest to sezon, albo jest to miejsce mało uczęszczane turystycznie. Nikogo turystycznego tutaj nie widziałem. A droga jest po prostu przepiękna i malownicza. Zatrzymywałem się, żeby nacieszyć się widokami. Kilka razy mówiłem sobie: "To już koniec Jadę dalej, bo czas mnie goni". Nic z tego. Znowu się zatrzymywałem robiłem fotki i podziwiałem widoki. Echhhh... frajda zjazdy, frajda z widoków, frajda z życia. Czego jeszcze można chcieć?
A na koniec dnia totalny zaskok.

Wynalazłem jakąś miejscówkę w okolicach Safi. Skusiło mnie bo po taniości. Później dopiero spojrzałem że to jakieś 11 km od Safi. Czułem, że jestem trochę zmęczony i mam dość już jazdy. Ale nic, jak już to znalazłem to jadę. Krajobraz zaczął się robić coraz bardziej pustynny. Wokół tylko kamienie i drogi polne. Dojechałem do jakiejś chatki. I naprawdę zacząłem się zastanawiać, gdzie ja w ogóle jestem? W pierwszym odruchu stwierdziłem że zawracam i szukam czegoś w mieście. Nie było żywego ducha. Przynajmniej tak mi się wydawało. Usłyszałem jakieś głosy. Nie, nie te głosy w mojej głowie. A może jednak te? Wyszła jakaś Pani wyglądająca europejsko. I, że: "Hello, Wellcome". Nic nie zwiastowało tego, co zobaczyłem w środku i czego doświadczyłem.

To po prostu zarąbiste miejsce. Godne podróżników. Jest tutaj super. Jest klimat, a ja takie właśnie miejsca uwielbiam i takich miejsc poszukuję. Właściciel jest fotografem. Specjalizacja? Surfing. Dopiero teraz, jak się rozejrzałem to rzeczywiście zobaczyłem wiele różnych zdjęć fal. Okazuje się że okolice Safi to jedno z najlepszych miejsc do surfingu na świecie. Absolutnie o tym nie wiedziałem.

Czułem, że na żołądku mam pusto. Zapytałem właściciela o to, czy jest tutaj coś do jedzenia? Otworzył lodówkę i mówi: "Czuj się jak u siebie. Wybierz sobie co chcesz". O Dżisus. Jak mi się nie chce nic robić. Tak sobie właśnie pomyślałem. To jest jednak gospodarz nad gospodarze. Chyba dostrzegł cierpienie w moich oczach". A może chcesz tanżin? To ci zrobię". O królu złoty skąd wiedziałeś? Oj tak, ja bardzo chcę tanżin. I to niemarketowy, nie restauracyjny tylko właśnie taki. W chacie położonej in the middle of nowhere.

No takie Maroko to ja love'ciam.

Aaaaallle to dobre było...

magneto 22.04.2024 19:02

Pisz Pan dalej, zajefajnie się czyta (i ogląda) :)

szarik 22.04.2024 19:44

Jest "jusz" 19:44 .... czyli od 1 godziny i 4 minut nie ma żadnej relacji !!!
Co się dzieje do cholery !!! Autorze !!!
:):Thumbs_Up:

trolik1 22.04.2024 20:00

Też nie jeżdżę na Afryce i wrzucam tu relacje od lat:-). Aha - też wróciłem tydzień temu z Zachodniej Afryki, a właściwie z jej kawałka-Maroko, Mauretania i Senegal.
Poza tym chciałem Ci podziękować-Twoje wcześniejsze relacje były dla mnie inspiracją do kupna motocykla i zwiedzania na nim świata!:-)
pozdrawiam trolik

aadamuss 22.04.2024 22:12

Super, że wrzucasz mapki.

Wysłane z mojego SM-S901B przy użyciu Tapatalka


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:07.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.