Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (https://africatwin.com.pl/index.php)
-   Imprezy forum AT i zloty ogólne (https://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=13)
-   -   III Zlot Motocyklowy Huta Pieniacka (https://africatwin.com.pl/showthread.php?t=14594)

ATomek 23.05.2025 11:37

Cytat:

Napisał zimiok (Post 879659)
Manipulujesz!!!!
Nigdy wcześniej nie pisałem o przełomie w ekshumacjach!

Pisałeś,pisałeś, choćby dwa razy. Raz to mnie nawet rozśmieszyła Twoja uwaga na nasz brak reakcji na podpuchę a w drugim Twoja wielka nadzieja że "może jednak"..

Cytat:

Napisał zimiok (Post 865715)
Tyle tu było powiedziane nt braku ekshumacji, a ta wiadomość przeszła bez echa:
https://www.rp.pl/dyplomacja/art4150...shumacji-wideo

Cytat:

Napisał zimiok (Post 879659)
:D nawet się trochę uśmiechnąłem.

I tak niech pozostanie!

fassi 23.05.2025 11:39

Dziękuje ATomku.

zimiok 23.05.2025 12:03

Od wklejenia informacji o planowanych ekshumacjach lub też rzekomej "wielkiej nadziei" do pisania o przełomie droga jednak daleka.

Cytat:

Napisał ATomek (Post 879654)
to są już niebezpieczne posądzenia niemające poparcia w rzeczywistości.


ATomek 23.05.2025 13:49

1 Załącznik(ów)
Niestety tak to nie działa. Powielając coś podpisujesz się pod tym.
Link, jaki zamieściłeś poprawiłem, już działa. A to dla pewności jego screen z magicznym zwrotem PRZEŁOM w sprawie, jakiego się wypierasz:

Załącznik 142825


Jeszcze tak ze dwie strony i nikt nie będzie wiedział o co chodzi.

Więc przypomnę. Chodzi o reglamentowanie przez UA należnych nam ekshumacji tysięcy Ofiar zbrodni OUN UPA dokonanych wraz z ukraińskimi sąsiadami Polaków celem ich całkowitej exterminacji z terenów II RP.
Na dzień dzisiejszy to jedno pozwolenie na ekshumację, sześć na poszukiwanie.

Ale te sześć to zgody wydane tylko na szczeblu obwodowym i muszą nadal czekać na zgodę rządową!
To majstersztyk gry piarowej nastawionej na zyski.
Jednocześnie znamy kolejne 10 wniosków odrzuconych i dziesiątki pozostających bez odpowiedzi.

Melon 23.05.2025 13:51

Zdrowia Tomek na dalszą walkę z pożytecznymi idiotami bo pełno ich wszędzie i zaciemniają obraz co się obecnie dzieje. :)

zimiok 23.05.2025 14:09

Cytat:

Napisał ATomek (Post 879731)
Niestety tak to nie działa. Powielając coś podpisujesz się pod tym.
Link, jaki zamieściłeś poprawiłem, już działa. A to dla pewności jego screen z magicznym zwrotem PRZEŁOM w sprawie, jakiego się wypierasz:

Załącznik 142825

Aha.... zaiste ciekawe to podejście. Rozumiem zatem, że kiedy Ty powielasz takie na przykład linki
https://www.facebook.com/10000614467...0640319531043/
to również się pod tym podpisujesz.
Ręce same składają się do oklasków.

Mam nadzieję, że nie zechcesz mi przypisać zniszczenia cmentarza w Miednoje. Tę wiadomość też tutaj powieliłem.

zimiok 23.05.2025 14:13

Cytat:

Napisał Melon (Post 879732)
Zdrowia Tomek na dalszą walkę z pożytecznymi idiotami bo pełno ich wszędzie i zaciemniają obraz co się obecnie dzieje. :)

"kiedy mnie pijany obrzyga w autobusie, to nie jest to obelga"

Brzeszczot 23.05.2025 14:38

Cytat:

Napisał Melon (Post 879732)
Zdrowia Tomek na dalszą walkę z pożytecznymi idiotami bo pełno ich wszędzie i zaciemniają obraz co się obecnie dzieje. :)

Mylisz się Melon to nie są pożyteczni idioci, to jest zaplanowana z premedytacją akcja dezinformacyjna w celu rozmycia tematu. Walenie tekstem funkcjonariuszki Schnepf o rzyganiu w autobusie powinno zapalić lampkę ostrzegawczą czytającym

Wysłane z mojego M2101K6G przy użyciu Tapatalka

ATomek 23.05.2025 14:46

Zimiok. Definitywnie do czasu naszej bezpośredniej rozmowy na żywo, czy na tel (mój nr od lat w afrimapie) nie odpowiadam na Toje zaczepki.
Cały czas poszukuję w Twoich wypowiedziach pierwiastka nas łączącego, bo taki musi istnieć, skoro nasze drogi przecięły się gdzieś na patriotycznym szlaku, co sam wspominasz. I na tym się skupmy, bo obecna droga prowadzi donikąd.


Nie ma co podbijać atmosfery tutaj.

zimiok 23.05.2025 15:52

Cytat:

Napisał Brzeszczot (Post 879739)
Mylisz się Melon to nie są pożyteczni idioci, to jest zaplanowana z premedytacją akcja dezinformacyjna w celu rozmycia tematu. Walenie tekstem funkcjonariuszki Schnepf o rzyganiu w autobusie powinno zapalić lampkę ostrzegawczą czytającym

Wysłane z mojego M2101K6G przy użyciu Tapatalka

Cytat nie jest jej, ale to nie pierwszy raz kiedy nie wiesz co powoduje u Ciebie "uszkodzenie mózgu doprowadzające do raka".
Na marginesie tylko zapytam, w którym miejscy przytoczonego przeze mnie artykułu dot. Miednoje (lub innych) znajdujesz jakieś ślady dezinformacji??

szarik 23.05.2025 17:54

ATomku , bardzo chciałbym abyś ignorował tego toksycznego typka , nie karmijmy trola . To jest naprawdę proste i skuteczne. Zróbmy eksperyment nie reagujmy na tego osobnika przez np. tydzień. (Czegokolwiek by nie wypisywał)

crimson 23.05.2025 19:08

Cytat:

Napisał szarik (Post 879756)
ATomku , bardzo chciałbym abyś ignorował tego toksycznego typka , nie karmijmy trola . To jest naprawdę proste i skuteczne. Zróbmy eksperyment nie reagujmy na tego osobnika przez np. tydzień. (Czegokolwiek by nie wypisywał)


Jako czytelnik wątku, jestem Za!

zimiok 23.05.2025 20:23

Czyli w tym wątku można:
- wklejać fejkowe zdjęcia z ukraińskich ulic z fejkowymi bilbordami,
- powoływać się na ruskich agentów,
- dezinformować o rzekomym finansowaniu odbudowy Lwowa,
- pisać androny o żołnierzu ukraińskim w koszulce SS w Auschwitz
i ma to pozostać bez komentarza, bo nie pasuje do Waszej wizji świata?
No to musicie poprosić adminów o bana dla mnie.

misiak 23.05.2025 20:25

Najlepiej by było gdyby towarzysz zimiok ,założył sobie swój wątek a nie konsekwentnie szukał zaczepki w Atomkowym .

fassi 23.05.2025 20:41

Zimiok, załóż swój wątek i cisnij po Rosji. Nikt nie broni.

Nie pisz "Waszej wizji" i nie wypowiadaj się za wszystkich. Ja dzięki temu watkowi poznałem temat Wołynia i gloryfikację morderców za polską wschodnią granicą. ATomek dzięki swoim wpisom otworzył mi oczy jego badaniem tak bardzo krwawej historii sprzed 80 lat.

Twoje wstawki o Rosji że są gorsi od tych złych nic tu nie wnoszą i sądzę że nikogo nie interesują, bo prawie nikt na Twoje wpisy nie odpowiada. I Niemcy i Rosja przyznała się do swej historii i nie ma z nimi problemu. Jest tylko problem z tymi co do dzisiaj maja historyczne zaparcie, są chamscy i jeszcze gloryfikują tych co tego dokonali na Polsce i Polakach.

Pisze to Ślonzouk z dziada pradziada.

ATomku, dziękuję za ten ogrom historii który tutaj piszesz.

zimiok 23.05.2025 21:38

Cytat:

Napisał misiak (Post 879761)
Najlepiej by było gdyby towarzysz zimiok ,założył sobie swój wątek a nie konsekwentnie szukał zaczepki w Atomkowym .

Piszesz o szukaniu zaczepki zwracając się do mnie per "towarzyszu"?
Lekarzu, ulecz sam siebie :)

zimiok 23.05.2025 21:42

Cytat:

Napisał fassi (Post 879763)
I Niemcy i Rosja przyznała się do swej historii i nie ma z nimi problemu.

Czytaj nadal, czytaj bardzo dużo. Zalecam nie tylko o Ukrainie, bo braki odnośnie sowietów aż biją po oczach.

Cytat:

Napisał fassi (Post 879763)
nie wypowiadaj się za wszystkich

Piszę tylko i wyłącznie w swoim imieniu.

fassi 23.05.2025 22:01

Dlatego mówię, załóż wątek i będę wtedy czytał. Nic tu nie wnosisz tylko czepiasz do innych.

Czekam więc i z chęcią poczytam i się dowiem.

zimiok 25.05.2025 08:05

"Będzie zgoda na ekshumacje ofiar zbrodni wołyńskiej w Hucie Pieniackiej na Ukrainie"

https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/new...y-,nId,7970820

(na marginesie, słowo "przełom" pochodzi od redakcji, jest opatrzone pytajnikiem na końcu zadania i się pod nim nie podpisuje).

Luti 25.05.2025 11:20

1 Załącznik(ów)
Pożyjemy zobaczymy,

Niska ranga (ambasador), kontekst okołowyborczy.

Z drugiej strony aktualne położenie naszego sąsiada.
Można by tu wiązać pewne nadzieje.

Osobiście jestem sceptyczny, czy np. temat wołyńskich ekshumacji, gdzie mieliśmy do czynienia z ludobójstwem w czystej postaci, zostanie popchnięty na razie do przodu.

Załącznik 142874

ATomek 25.05.2025 13:15

1 Załącznik(ów)
Na jednym z portali prasowych codziennie od początku roku, każdego dnia w nagłówku wspominane jest miejsce mordu Ukraińców na Polakach z tego dnia, wraz ze szczegółowym opisem zdarzenia, zgodnie z kalendarium Wołyńskim. W kalendarium pod tą samą datą czasami pojawia się słupek wymordowanych miejscowości wraz z liczbą ofiar.

Jest to w mocnym kontraście do politycznej reglamentacji ekshumacji,
który przekazuje obraz jakichś pojedynczych zdarzeń a nie masowości działań ludobójczych.

Huta Pieniacka jest bodaj najbardziej rozpoznawalnym medialnie miejscem, ale okolica już mniej

Załącznik 142875

Piękne, majowe przedpołudnie, ciepłe słońce tylko na chwilkę chowało się za chmurę...
Żal umierać...
Że niby gdzie to było?
Już nie pamiętam, ale wszędzie było tak samo!


Artek 25.05.2025 14:03

Za dzieciaka jeździło się rowerem (lub chodziło) na jezioro. Czasem dwa razy dziennie. To tylko 5km w jedną stronę. Droga zawsze szła obok domu Mazurów. Czasem urwało się jakiś owoc, który zwisał na gałęzi zza płotu, czasem zachodziliśmy napić się zimnej wody ze studni. Nigdy nikt nas nie przegonił.

Potem już za młodzieżowych czasów z ojcem jeździłem do Mazura przetrzeć na krajzedze jakiegoś wiatrołoma. Dobrzy ludzie, choć dwóch synów trochę popija.


Już po wybuchu wojny zajechałem przy okazji pogadać, bo brama od podwórka otwarta była. Wyszedł z domu już stary Mazur. Rozmowa zeszła na tematy bieżące. Widać było w nim wielki ból, złość o to, że Polska pomaga Ukraińcom...Opowiedział mi, jak za dzieciaka wymordowano mu niemalże całą rodzinę. Wraz z bratem przesiedzieli dwa dni w piwnicy u Ukrainki, która im pomogła przetrwać najcięższy okres.
Żona Mazura też była z tamtych okolic. Była Polką. Świeżo po ślubie z Ukraińcem. Mąż zindoktrynowany wygonił żonę z domu. Był płacz, łzy i niezrozumienie. Nie chciała odejść, więc odciął jej siekierą dwa palce i zagroził zabiciem, jeśli zostanie...Rękę opatrzył jej wojskowy lekarz i ruszyła na zachód...

Po wojnie zachodnie ziemie zasiedlono przybyszami. Los chciał, że Mazur poślubił młoda kobietę bez dwóch palców. Po kilku latach podczas załatwiania jakiś spraw urzędowych w gminie Mazurowa weszła do jednego z pomieszczeń i za biurkiem zobaczyła swojego pierwszego męża. Tego, który obciął jej palce...




Po mojej rozmowie z Mazurem miałem ochotę nagrać na gopro jego opowieść. Niestety 3 dni później zmarł. Mazurowa od kilku lat jest pod dobrą opieką w hospicjum. Niestety nie rozpoznaje nawet swoich dzieci.



ATomku jeszcze raz dziękuję za rozmowę telefoniczną:bow:

Boldun 26.05.2025 10:56

2 Załącznik(ów)
Ponownie ciarki mam na plecach...
Początek tej pieśni przypomina Pomnik czczący pamięć Polaków zamordowanych w latach 1943 - 45 przez OUN - UPA na Wołyniu i w Małopolsce.
Monument w 2003 r. który stanął na cmentarzu wojskowym w Przemyślu. Krzyż, kamień i pamiątkowa tablica. Wkrótce, ktoś ustawił na nim kamienny posąg martwych dzieci przywiązanych do drzewa drutem kolczastym, kiedy oddawano monument w pełnej celebrze, nikt nie kwestionował jego "legalności".
Zdemontowano pomnik bo był „niepoprawny politycznie”. Na skutek doniesienia Andrzeja Czornego (zastępcy przewodniczącego koła "kombatantów" UPA w Przemyślu), który zażądał demontażu rzeźby znajdującej się na pomniku. Przeciwnicy tego symbolu twierdzą, że nie miał on pokrycia w historii:
-„Zdjęcie, na podstawie, którego rzeźba została wykonana - dzieci oplecione kolczastym drutem, było opublikowane w 1928 r. w piśmie naukowym. Przedstawiało ofiary zbrodni chorej psychicznie kobiety.”

Emek 26.05.2025 11:04

A tak dokładniej to z czym te ciarki są związane? Z tą rzeźbą, z tym, że ją usunięto czy o coś innego chodzi?

Boldun 26.05.2025 12:45

Widzisz pan, pieśni takie jak "Wianki na Wołyniu" mogą je wywołać.
Zresztą, cały ten wątek jest różne, skrajne emocje wzbudzający.

Artek napisał:
"...Po wojnie zachodnie ziemie zasiedlono przybyszami. Los chciał, że Mazur poślubił młoda kobietę bez dwóch palców. Po kilku latach podczas załatwiania jakiś spraw urzędowych w gminie Mazurowa weszła do jednego z pomieszczeń i za biurkiem zobaczyła swojego pierwszego męża. Tego, który obciął jej palce..."

Konferencja "Co dalej z Ukraińcami w Polsce", która odbyła się w Łodzi w sobotę 12 kwietnia 2025 roku.
Prelegenci:
Witold Gadowski
Radosław Pogoda
Stanisłąw Srokowski
Gen. Leon Komornicki
Krzysztof Baliński
Wystąpienie Pana Ambasadora Krzysztofa Balińskiego, który przybliża nam sylwetki Ukraińców już dziś... rządzących Polską. Jet w nim również zarys historyczny aktualnej sytuacji.
Na spokojnie proponuję wysłuchać. Choć całość jest interesująca.

Emek 26.05.2025 12:51

Raczej podziękuję ale dzięki za wyjaśnienie.

robertG7 26.05.2025 18:29

Cytat:

Napisał Emek (Post 879999)
Raczej podziękuję (...)

No i tu często leży problem nierozumienia obecnych wydarzeń, skutków decyzji na wyższym szczeblu...
Mimo wszystko obejrzyj i wtedy podziękuj :)

Emek 26.05.2025 18:58

Cieszę się że czujesz się oświecony. Pozwól że ja jednak pozostanę od tego z dala.

Melon 26.05.2025 22:43

Boldun :Thumbs_Up:

ATomek 28.05.2025 11:41

WULGARYZACJA HISTORII

Od tygodnia żyję w nowych emocjach.
Tłumaczyłem się z niespełnionych nadziei związanych z ekshumacjami.
Staram się przedstawiać obraz sprawdzony i rzeczywisty, choć czasem muszą wystarczyć inne.

Oddanie inicjatywy poszukiwawczej, wydobywczej i porównawczej Ofiar stronie UA obarczone jest wieloma niebezpieczeństwami.
Pierwsze widać jak na dłoni już przy podejmowaniu wniosków.
Według badaczy ekshumacje dotyczą min 120tys Polaków, co określa oczekiwany sposób i nakłady, których nie uznaje się na UA.
UPA jako sprawcy występują jedynie w polskich realiach; ich status na UA to narracja bohaterstwa i walki narodowowyzwoleńczej, przez co podlegają prawnej ochronie na każdym szczeblu. Samo sugerowanie ich morderczej drogi jest przestępstwem ściganym z urzędu.
Widoczna jest zasadnicza różnica w instytucjach powołanych przez państwo, choćby IPN; w pierwszej ocenie nazwy identyczne, ale inne cele i niestety inne podejście do prawdy historycznej.
Polski Instytut Pamięci Narodowej jako Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu
a Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej z zadaniem badania historii walki o niepodległość Ukrainy.

Jako przykład różnic można podać informacje o przyczynach, początku i przebiegu Rzezi Wołyńskiej, którą Polska uznaje za ludobójstwo a druga jedynie za wzajemne walki w czasie wojny polsko-ukraińskiej w latach 40-tych.


Z zapisków na podstawie publikacji Grzegorza Motyki z rozdziału "Polska obrona i odwet":

...29 czerwca UPowcy zaatakowali (...) Andrzejówkę, gdzie zamordowali kilkadziesiąt osób. We wsi Niemcy utworzyli tam Schutzmannschaft. Ludność nocowała w murowanej szkole.
Ukraińcy z działa małokalibrowego ostrzelali budynek, uszkadzając jego narożnik. Po czterech godzinach walki jednak trzej Niemcy i Polacy z Schutzmannschaftu odparli atak UPA.

Wieś przetrwała dzięki temu , ze był tam posterunek policji niemieckiej, w której także służyli Polacy.

W odwecie Niemcy wraz z polskimi szucmanami spacyfikowali wieś Krasny Sad , skąd pochodzili banderowcy, biorący udział w napadzie na Andrzejówkę. Zginęło tam od kilkunastu do stu Ukraińców.

Było to już po dezercji ukraińskiej policji, która po aktywnym uczestnictwie w Holokauście zaczęła teraz rzeź ludności polskiej w szeregach UPA. Uciekająca przed mordami polska ludność chroniła się pod opiekę garnizonów niemieckich, a część mężczyzn dla zdobycia broni wstąpiła do niemieckiej policji, którą następnie Niemcy wykorzystali do asystowania w swej zbrodniczej działalności. W akcji odwetowej wobec ukraińskich mieszkańców wsi KRASNY SAD uczestniczyli również Ukraińcy- Józef Sereda- Ukrainiec ożeniony z Polką i Ukrainiec Fedor, któremu rodzinę zamordowała UPA.

To właśnie ten udział Polaków w niemieckiej policji był pretekstem, umożliwiającym tę niezgrabną i łatwą do rozszyfrowania manipulację:

Fake News
W publikacji pt."Tragedia Krasnego Sadu" zamieszczonej na stronie internetowej ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej:
-19 kwietnia 1943 r. na Wołyniu Polacy wraz z hitlerowcami zabili 104 ukraińskich cywilów. Tragedia ta była początkiem długotrwałej zbrojnej polsko-ukraińskiej konfrontacji wołyńskiej w 1943.

"Artykuł rozwija tezę ukraińskich historyków, zgodnie z którą rzeź wołyńska (nazywana w publikacji eufemistycznie polsko-ukraińską konfrontacją) była pokłosiem wymordowania przez Polaków i Niemców ponad 100 Ukraińców w miejscowości Krasny Sad na zachodniej Ukrainie. To teza ze wszech miar fałszywa, a dowodzi tego prawdziwa chronologia wydarzeń. Choć rzeź wołyńska miała swoje apogeum w lipcu 1943 r., do masowych mordów na Polakach zamieszkujących te tereny zaczęło dochodzić już kilka miesięcy wcześniej. Decyzja o przeprowadzeniu czystki antypolskiej na Wołyniu zapadła w kierownictwie Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) na początku 1943 r., pod wpływem wydarzeń na froncie wschodnim II wojny światowej. Klęska Niemiec pod Stalingradem (2 lutego 1943 r.) uświadomiła ukraińskim nacjonalistom, że o wolność Ukrainy przyjdzie im walczyć z ZSRR lub Polską. Ukraińscy nacjonaliści byli przekonani, że struktura etniczna danych ziem będzie decydująca przy podejmowaniu przez aliantów decyzji o przynależności państwowej. Dlatego zapadła decyzja o usunięciu wszystkich Polaków ze wszystkich ziem uznawanych przez nich za ukraińskie".

Oprócz informacji wirtualnych o Krasnym Sadzie, stoi tam pomnik, przy którym edukuje się nowe pokolenia o poniesionej krzywdzie z rąk polskich szowinistów.




TYLKO PRAWDA JEST CIEKAWA

Nie wiem, jak dokładnie czytacie, ale przy rozpoczęciu prac w Puźnikach pisałem, co wyczytałem w relacjach osób, jakie przeżyły mord w Puźnikach i wróciły pochować bliskich

Cytat:

Napisał ATomek (Post 878543)
PUŹNIKI
...
Ostatni napad zakończył istnienie wsi.
Ofiary zbrodni, w większości kobiety, dzieci i starcy ukryci w tzw. rowie Borkowskiego kończyły życie masakrowane przy pomocy siekier, bagnetów i noży.
Zostały pochowane przez ocalałych mieszkańców wsi na cmentarzu w dwóch zbiorowych grobach.

"Pomordowanych pochowano w naprędce zbitych skrzyniach lub owiniętych w prześcieradła w dwóch dołach na starym cmentarzu. Na mogiłach postawiono dwa drewniane krzyże."

Proce poszukiwawcze w Puźnikach trwały od wiosny do lipca 2023!
Dziś wiemy, że to wszystko było w teorii, bo ważna była informacja o przełomie w relacjach do narracji na użytek 80 rocznicy Rzezi Wołyńskiej 11 lipca.
Wszyscy dawkowali nam emocje z tym związane, z zapewnieniem, jak to wszystko dokładnie i dla wszystkich ważne… Tylko skąd strona UA może mieć dane?
Poniesiono wielkie nakłady.

Co wiadomo dziś?
- zgodę od władz Ukrainy na poszukiwania otrzymała ukraińska fundacja Wołyńskie Starożytności.
Prace koordynowała Fundacja "Wolność i Demokracja”, eksperci z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, oraz IPN.
-prace są w całości finansowane z budżetu polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
- głębokość mogiły to PÓŁ METRA
- prace zakończono
- szczątki odnalezionych tam osób zostały przewiezione w bezpieczne (?) miejsce, gdzie są bezpiecznie przechowywane aż do ponownego pochówku
- "szczątki były z reguły źle zachowane" dotyczą 42 osób
- co z materiałem porównawczym?
-"To społeczny, polityczny, dyplomatyczny i psychologiczny przełom. Wierzę, że będzie miał kluczowe znaczenie dla dbałości o pamięć historyczną" - powiedziała na konferencji prasowej szefowa Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
-"Uważamy, że może tam być jeszcze jedna zbiorowa mogiła, gdzie pochowano drugą połowę (pomordowanych w Puźnikach - PAP) ludzi. Nie wiemy obecnie, gdzie się ona znajduje, ale zapewne gdzieś w pobliżu. Dlatego będziemy ponownie ubiegać się o pozwolenia na nowe prace poszukiwawcze i nowe badania" -szefowa ukraińskich Wołyńskich Starożytności.

majo 28.05.2025 13:18

Te znaczące różnice w rozumieniu podstaw kategorycznie przekreślają Nasze wyobrażenie o osiągnięcie wspólnych celów. Tomek dziękuję!!!

zimiok 29.05.2025 08:18

Cytat:

Napisał fassi (Post 879763)
I Niemcy i Rosja przyznała się do swej historii i nie ma z nimi problemu. Jest tylko problem z tymi co do dzisiaj maja historyczne zaparcie, są chamscy i jeszcze gloryfikują tych co tego dokonali na Polsce i Polakach.

"Zupełnie nowy pomnik radzieckiego dyktatora Józefa Stalina został odsłonięty na stacji metra w Moskwie.

Jednocześnie doradca prezydenta Putina niedawno argumentował, że Związek Radziecki w rzeczywistości nadal istnieje, z powodu błędu proceduralnego w procesie jego rozwiązania".

https://www.bbc.com/news/videos/cz63n6j7407o

Pozostawię bez komentarza i z góry za offtopic przepraszam.

Melon 30.05.2025 20:34

Jak mnie rozpiera duma,że jestem na Polskim jednym z najstarszych gdzie pełno patriotów chwali co Polskie, zdrówka bracia :)

fassi 31.05.2025 01:01

Dołączam się do Ciebie Melonie! Z całym komentarzem.
ATomku, jak zawsze, dziekuje Tobie za pokazanie prawdy .

ATomek 01.06.2025 14:01

1 Załącznik(ów)
Dzisiaj 1 czerwca. DZIEŃ DZIECKA.
Wspomnienie realnych Dzieci bez dzieciństwa; 2 letnia Czesia Chrzanowska z Szumska zamordowana w kołysce w 1943

Załącznik 143188

El Czariusz 03.06.2025 23:56

Twoja praca Tomek nie idzie na darmo.
Od 8h:20min. mniej więcej.
https://www.youtube.com/live/ZNjy4Vx...fPIZm6MSQsJsg6

ATomek 04.06.2025 12:28

2 Załącznik(ów)
Załącznik 143307

Dzięki, Darek. Pozwolę sobie na komentarz tych wystąpień sejmowych.

Po pierwsze- było widoczne100% klubów sejmowych mówiących tym samym językiem, opowiadających się za rangą dnia 11 lipca jako ogólnonarodowego święta.
Po drugie- przypomniano procedowaną zimą 2025 ustawę o penalizacji sprawców wołyńskiego ludobójstwa na Polakach w postaci osób, organizacji i ich barw- symboli, która to w lutym przepadła gdzieś w przepastnych sejmowych szufladach, cytuję „zacięła się”!
Po trzecie- padła liczba ofiar - ponad 600tys obywateli IIRP- prawie 400tys Żydów, 150tys Polaków, tysiące Ormian i Czechów i za Ukraińcem prof. Wiktorem Poliszczukiem nawet 60tys Ukraińców zabitych z rąk morderców spod znaku OUN UPA i zaczadzonych tą ideologią ukraińskich chłopów.
Po czwarte- podkreśla się skalę morderców spośród innych Ukraińców:
przeciwstawia się 2mln walczących w IIWŚ z 200tys w morderczym aparacie.
Piąte to czas trwania mordów: od 1939 nawet do 1948 wraz z przypomnieniem obrony Birczy i koniecznością powrotu jej nazwy na tablicę sprzed Grobu Nieznanego Żołnierza
Szóste to konieczność pełnoskalowych ekshumacji i upamiętnień wobec obecnych ślimaczych procedur.
Siódme- WOŁYŃ NA POWĄZKI

Cóż, każdy niech robi swoje. Nam pozostaje pamięć o tych bezimiennych, leżących gdzieś tam, gdzie przebiega swoisty front wojny pamięci, gdzie są coraz częściej profanowani.
10 lipca znowu ruszymy ich szlakiem.
Jak zwykle zapraszam.

Załącznik 143308

ATomek 05.06.2025 00:59

4 Załącznik(ów)
Załącznik 143326

Długo czekałem na tę chwilę.
Tak bardzo się cieszę z możliwości odwiedzenia wielu wołyńskich miejsc, ale jeszcze bardziej z poznania związanych z nimi ludzi, których historia jest inspiracją moich wyjazdów i osobistych przeżyć. Często rządzi tym przypadek, ale częściej drążenie i głód historii miejsca. Dzwonię, piszę, spotykam się i rozmawiam. Dzięki bezpośrednim rozmowom mam możliwość lepszej oceny, a właściwie lepszego umiejscowienia danego rozmówcy w miejscu i przestrzeni o jakiej rozmawiamy. Tak powstają wzajemnie przecinające się krzywe i proste tworzące rodzaj siatki na wołyńskiej mapie.
Z Januszem Horoszkiewiczem najpierw wymieniliśmy maile, ale szybko okazało się, że obaj wolimy spontaniczną rozmowę; jesteśmy rówieśnikami.
Dzięki corocznym wyjazdom miałem wgląd w najnowszą sytuację co do omawianych miejsc. Janusz miał zasądzoną przez SBU UA 3 letnią karę zakazu wjazdu, która w rzeczywistości pociągnęła się 5 lat.
Dwa lata temu założył konto na facebooku, gdzie zaczął regularnie zamieszczać swoje materiały https://www.facebook.com/profile.php?id=61552948481450

Za którymś razem wygadał się, że w zasadzie to z tych przez niego spisanych relacji bezpośrednich świadków mogłaby powstać książka.
I powstała. Prawie 900 stron tekstu napisanego dobrym językiem. Myślę sobie, jak to dobrze poznać wcześniej autora, którego realny głos z charakterystycznym akcentem słyszymy czytając, co wygląda, jakby to on sam nam czytał.
Mocną stroną jego materiałów są zdjęcia wykonane do wszystkich jego wyjazdów na Ojcowiznę przez jego przyjaciela Andrzeja Bukowskiego.
Andrzej jest szlachetnym potomkiem Bukowskich- dawnych mieszkańców Kamionki Starej z najbliższej okolicy Huty Stepańskiej, Janusz z Omelanki, z tej samej dawnej parafii.

Załącznik 143327

Według mnie, książka Janusza mocno przybliży nam ciekawe szczegóły życia Polaków w opisywanym zakątku Wołynia. Do bólu realna, będzie swoistym granatem w naszym wyobrażeniu wydarzeń głównie 1943roku.

Nakład jest w końcówce druku i w jej promocję angażują się wszystkie kresowe środowiska.
Zamieszczam jej anons przedstawiony przez Społeczny Komitet Budowy Pomnika "Rzeź Wołyńska" w Domostawie
https://www.facebook.com/profile.php?id=100071296046307

Szanowni Państwo
Pan Janusz Horoszkiewicz Kustosz Pamięci Narodowej jest autorem książki pt. „A imię Nasze Wołyńskie Dzieci”, która ukaże się drukiem w połowie czerwca. Pozycja ta zawierać będzie 870 stron tekstu i 275 zdjęć. Liczymy na to, że Autor przywiezie egzemplarze swojej książki do Domostawy w dniu 12 lipca. Udostępniam Państwu słowo wstępne Andrzeja Bukowskiego o autorze książki oraz wstęp samego autora Janusza Horoszkiewicza będącym swoistym przywołaniem – apelem zamordowanych.


Andrzej Bukowski:
Janusz Horoszkiewicz – potomek byłych mieszkańców wsi Omelanka położonej w pobliżu Huty Stepańskiej. Społecznik i badacz ukraińskiego Ludobójstwa na Polakach. Jeden z nielicznych opiekunów historii polskiej na Wołyniu.
Za swoje wybitne zasługi otrzymał szereg medali i odznaczeń. W 2009 roku Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa daje mu złoty medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. Natomiast w 2019 roku Instytut Pamięci Narodowej wręcza statuetkę Kustosza Pamięci Narodowej. W tym samym roku Prezydent Andrzej Duda przyznaje Medal Stulecia Odzyskania Niepodległości. Działalność Janusza Horoszkiewicza nie jest uzależniona od tych medali i odznaczeń a motywuje go miłość do Wołynia.
Na ziemię wołyńską jeździł wielokrotnie. Początkowo szukał grobów przodków. W ciągu kilku lat postawił blisko 50 krzyży upamiętniających unicestwione polskie wsie. Współorganizował kilka pielgrzymek z Polski w okolicę Huty Stepańskiej i innych, nieistniejących już dzisiaj, polskich miejscowości.
W 2019 r. otrzymał 3-letni zakaz wjazdu na Ukrainę. Głównym powodem były wywiady przeprowadzone z banderowcami, które miały na celu odnalezienie dołów śmierci Polaków wymordowanych w Półbiedzie k. Stydynia Małego i około czterdziestu Żydów, których Ukraińcy najpierw wykorzystywali w kwatermistrzostwie przy sztabie UPA w Hutwinie, a później bestialsko zamordowali.
Zbierane przez lata materiały pozwoliły stworzyć unikatowe dzieło, w którym zawarte są losy Polaków ze wsi, kolonii i chutorów skupionych wokół Huty Stepańskiej. Dla ratowania życia powołali samoobronę, która zbrojnie przeciwstawiła się hordom banderowskim.
Czytelnik książki dowie się również o Holokauście Żydów oraz o odważnych Ukraińcach, którzy za cenę życia swojego i rodziny ratowali Żydów i Polaków przed współbraćmi Ukraińcami.
Książka „A imię nasze Wołyńskie Dzieci” skierowana jest nie tylko do potomków i rodzin Wołyniaków, ale też do czytelników, którzy po raz pierwszy stykają się z tym tematem albo tych, którzy chcą swoją wiedzę poszerzyć. Autor opisuje wydarzenia żywym językiem. Łatwo się go czyta i utrzymuje nas w ciągłym napięciu. Z pewnością mocnych wrażeń nam nie zabraknie. Przeczytanie tego ogromnego materiału pozwoli na pełniejsze zrozumienie sytuacji, ludzkich zachowań a przede wszystkim losu Polaków w okresie II Wojny Światowej na polskim Wołyniu. Ten debiut jest tak interesujący, że czytelnik będzie wyczekiwał kolejnych książek tego Autora.
Andrzej Bukowski




Autor - Janusz Horoszkiewicz:

A imię nasze Wołyńskie Dzieci.
Zanim o Nich napiszę, najpierw przywołuję Ich Wołyńskie Dusze
Polacy, żyjący wokół Huty Stepańskiej na Wołyniu, byli tam od wieków z woli Królów, ta ziemia była nam ojczystą, innej nie mieliśmy. Przywilej szlachectwa, jaki posiadali nasi przodkowie, nakładał na nas wiele obowiązków, z których wywiązaliśmy się do końca. Królom Polskim wiernie służyliśmy, we wszystkich wojnach uczestnicząc, a nasze męstwo było znane.
Kiedy przyszły czasy zaborów, kiedy inni odstępowali, tracąc wiarę, nadzieję i zatracając duszę, my dalej trwaliśmy zawsze wierni Polsce. Nie pozwoliliśmy się zrusyfikować, nie przeszliśmy na prawosławie, zachowaliśmy język ojczysty i tożsamość narodową. Wiedzieliśmy, kim jesteśmy i znaliśmy swoje korzenie. Całymi pokoleniami czekaliśmy na odrodzenie Polski.
Krótki, bo zaledwie 20-letni okres międzywojennej niepodległości, owocował szybkim rozwojem gospodarczym, kulturalnym i oświatowym. W tym czasie wsie polskie skupione wokół Huty Stepańskiej podnosiły się z zapaści i biedy. Ponowny upadek rozpoczął się wraz z wkroczeniem Sowietów w 1939 r., którzy grabili tę ziemię i zsyłali na Sybir. Wreszcie przyszli Niemcy, ci dokończyli śmiertelnego dzieła swoich poprzedników. Po nich przyszły banderowskie czasy, wilcze czasy, kiedy człowiek dla człowieka był śmiertelnym wrogiem. Tragizm polegał na tym, że wrogiem Polaka był sąsiad Ukrainiec, a Ukraińca sąsiad Polak.
Zagłębiając się w historię wołyńskiej ziemi, dowiadujemy się o rzeczach, od których włosy siwieją. Tam nie była już ziemia, a przedsionek piekła. Wszystko, co złe, pokazało swoją moc, a prawa Boskie zostały zapomniane.
Wobec groźby biologicznego unicestwienia narodu przez ukraińskich banderowców w 1943 roku, Polacy z okolicy Huty Stepańskiej i Wyrki przygotowali się do walki, nie licząc na miłosierdzie wroga. A kiedy przyszedł ten dzień, w śmiertelnym boju zatrzymali hordy banderowskie. Dzięki tej walce ocalono od bestialskiego zamordowania kilka tysięcy Polaków.
Huta Stepańska nie została zdobyta przez Ukraińców. Z powodu braku amunicji myśmy ją opuścili z podniesionymi sztandarami. Wielu jednak niedane było ujść z życiem, pozostali tam na cmentarzach, leżą też niepochowani na polach, w lasach i na bagnach. Czekają na naszą modlitwę i pamięć. Liczba polskich ofiar z całej okolicy to ponad 600 zabitych i zamordowanych. Panie zmiłuj się nad Nimi!
Wszyscy Polacy, których nie zabito, z tej huciańskiej ziemi poszli. Bóg miłosierny pozwolił nam znaleźć sobie miejsce w szerokim świecie. Ta polską krwią przesiąknięta ziemia, biedna, piaszczysta, nieurodzajna, bogata była w ludzi. Wydała ona plon stokrotny, znamienitych obywateli, pracowitych gospodarzy, lekarzy, sędziów, ministrów, ambasadorów, oficerów, generałów i kapłanów. Wszyscy oni tę ziemię bezgranicznie ukochali, tęsknili do niej, a myślami byli zawsze tam obecni.
Nieubłaganie płynie czas, odchodzą do Wieczności ostatni parafianie, a ich dusze wracają na ojczystą ziemię, skąd wyszły i gdzie jest ich miejsce.
Powracają tam na Apel Poległych unicestwione wsie; Huta Stepańska, Omelanka, Halinówka, Grabina, Borek, Kamionka Stara i Nowa. Przychodzą też Dusze z Parośli, Zadąbrowia, Koźla, Wilczego, Nieruczego, Temnego, Ożgowowego, Tchorów, Janowej Doliny, Siedliska, Wyrki i wszystkie inne starte z powierzchni ziemi kolonie i chutory.
Przychodzi tam razem z innymi duszami nasz proboszcz, zmarły w opinii świętości, ks. dr rektor Bronisław Drzepecki. Przychodzą księża Wacław Nejmak, Józef Czajkowski, Piotr Andryka, Aleksander Czaban, Franciszek Rudkowski, Czesław Domański, Konstanty Turzański, Wiktor Zabiegło, Faustyn Lisicki, Jan Szarek i inni. Jest tam też mój zaginiony bez wieści dziadek Ludwik Horoszkiewicz ze swoim synem Stanisławem, zamordowanym okrutnie partyzantem, jest Edward Kwiatkowski, generał Czesław Piotrowski z zamordowanym bratem i ojcem. Przychodzą pułkownicy Stefan Wawrzynowicz i Zygmunt Bukowski, towarzyszy im 13-tu innych pułkowników z naszych parafii. Melduje się Edward Pomerański z kolegami z Halinówki, Antoni Skrzybalski z zamordowaną w jego schronie rodziną. Przychodzą Stanisław Roman ze swoim teściem Janem Krawczyńskim, któremu brakuje odciętej głowy. Przychodzą zabici Władysław Libner i Henryk Hofman, a nad porządkiem dusz czuwa tragicznie zmarły sołtys huciański Marcel Lipiński.
Przychodzą też żołnierze Wojny Japońskiej, Wojny Światowej, Bolszewickiej i Obronnej z 1939 roku. Zmarli na syberyjskich zesłaniach. Zamordowani skrytobójczo gajowi. Pobici Krasinkiewicze z Ziwki i Chorążyczewscy z Wilczego, których los dopełnił się w bagiennych lasach. Przychodzi Wacław Brzozowski spotkać dusze zamordowanych rodziców i braci. Spotyka się z bratem Ignacym, którego dziecięce ciało zjadły świnie. Przychodzi Hieronim Konwerski pierwszy dowódca samoobrony i jego następca Jan Szabelski. Z lasów wychodzi porucznik Władysław Kochański ze swoimi partyzantami. Zaraz za nimi przychodzą ze skargą na swoją zdradziecką śmierć waleczni bracia Kopije z Zaułka. Franciszka i Stefana prowadzi Zygmunt, a w jego oczach jest zapytanie dlaczego ich zabito. Zjawia się wyczekiwany pułkownik Anton Bryński z sowieckim partyzantami, aby zapewnić chwilę wytchnienia huciańskim duszom. Nie muszą się obawiać, że ich drugi raz zamordują.
Przychodzą nasi sąsiedzi Żydzi, wymordowani w Holokauście. Nie brakuje też sprawiedliwych Ukraińców, jest wśród nich Anton Dorofijewicz Kowalczuk, Piotr Ilkowicz Bazeluk i poczciwy Hryc Nowak, co uratował Polaków z Mielnikowego. Aby się usprawiedliwić zjawią się bracia Witoszki, Aleksander i Roman ze Stydynia Wielkiego, służyli przy banderowcach, bo gdyby odmówili, wisieliby w chacie Jeftuchowicza, jak ich koledzy, którzy to zrobili. Z podniesioną głową stoi pastor zielonoświątkowców Piotr Maksymowicz Jurczuk, wszystkim pokazując ręce i powtarza słowa - Nasze ręce nieskrwawione polską krwią i niepohańbione grabieżą. Wiele dusz z radością oczekuje Mikołaja Fedorowicza Zahorujki. Nie śpieszy się, aby z tyłu zająć miejsce. On „pierwszy” komunista w powojennej wsi, ich kości z pól i lasów kazał zbierać i po kryjomu zanosić na cmentarz w Wyrce.
Przychodzą wreszcie księża męczennicy z biskupem ordynariuszem łuckim Adolfem Szelążkiem, a za nimi wszystkimi Św. Teresa opiekunka i patronka Wołynia oraz Pani nasza Matka Boska Kazimierzecka.
Dziś, opisując historię, przywracam ich pamięć, bo odeszliśmy z wołyńskiej ziemi tak nagle bez pożegnania.
Wszyscy zmarli, zabici, zamordowani i my jeszcze żywi wierzący w Zmartwychwstanie, schodzimy się tam z wiarą, żeby jeszcze raz pooddychać tamtym powietrzem, posłuchać tego wiatru i zatopić się w mgły poranne, pomni słów Psalmu 103:
"Dni człowieka są jak trawa, kwitnie ja kwiat na polu. Ledwie muśnie go wiatr, a już go nie ma, a miejsce gdzie był już go nie poznaje".
Wiernie Tobie Panie Boże służyliśmy, przechodząc przez dolinę Gehennon, wiarę zachowaliśmy.
Pobłogosław nam Panie Boże i wspomnij o nas w miłosierdziu swoim. Wspomnij, Boże, zniszczone parafie i ludzi pobitych, sieroty płaczące. Wspomnij, Boże, nasze imię – A imię nasze Wołyńskie Dzieci.

Załącznik 143328 Załącznik 143329

Melon 05.06.2025 20:40

Elegancko Tomek:)
Niech mi ktoś wytłumaczy komu my pomagamy, przecie to samo się komentuje :mad:
https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/new...mu,nId,7979119

"Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy ocenia decyzję Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej o ustanowieniu 11 lipca Dniem pamięci ofiar "tzw. ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na wschodnich terenach Drugiej Rzeczypospolitej" jako sprzeczną z duchem dobrosąsiedzkich stosunków między Ukrainą a Polską" - czytamy w oświadczeniu MSZ Ukrainy opublikowanym w czwartek.

El Czariusz 06.06.2025 09:06

Ja na pewno tę książkę kupię i poproszę Ciebie Tomek o dedykację autora oraz Twoją.
Chwała takim bohaterom jak Wy, na szczęście nie jesteście anonimowi. Stoicie na straży wartości chrześcijańskich, robiąc po prostu swoje.

A kiedy po mnie zostaną
skórzane buty na strychu,
to wspomnij mnie czasem
rano.

Przyjdź... posiedź przy mnie
po cichu...

I nie płacz proszę,
minęło.
Jeszcze nie skończył się świat,
choć twardo mi się przysnęło...

Pamięć jest wieczna jak wiatr.


Ten poselski "gest", niech nas nie zwiedzie. Dla większości tych 100%, to polityczna gra na swoje. Na swoje, nie NASZE.
Ale przynajmniej to mamy.

P.S.
Dopiero wczoraj odkryłem, że jak loguję się przez ...com.pl otwierają mi się wszystkie zdjęcia. To po kilku latach forumowego niebytu, zachęca do przejrzenia Twoich dwóch wątków w pełnym zakresie.

Brzeszczot 07.06.2025 19:35

Dobrze się czyta ten wątek

ATomek 07.06.2025 22:09

Dziękuję, Brzeszczot, choć piszę tu nie sam.
Lubię ten wątek. Widzę w nim, jak się zmieniam, widzę w nim, jak zmienia się świat.
Od opisywanych tu wydarzeń z lat 40 tych przyszła wolność od tych, co to sami zaczęli i po wyzwoleniu zostali na dłużej razem z tymi, których miało w ogóle już nie być, rozpadały się i powstawały nowe państwa, które podobno są starsze od tych, z których powstały.
Nikt nie przypuszczał, że w XXw historia zatoczy koło i stary problem powróci, że prezydent wolnego kraju nakaże Ofiarom „ważyć słowa”, że zakaże im „skakać z widłami”,
że w imię nowego braterstwa nie upamiętni Ofiar klęcząc pod pięknym pomnikiem ale w polu uhonoruje ukraińskiego zboża łan.
Zmierzam do goryczy, jaka mnie nakręca. Niestety. Gdzie są ci wolnościowcy opowiadający się za pokrzywdzonymi mniejszościami? Nie widzą dziejowej niesprawiedliwości Wołyńskich Ofiar? Czym jest moje gorycz w porównaniu z goryczą ich wspomnień i teraz braku wyrozumiałości?

Mam swoisty klucz miejsc, jakie odwiedzam, bo życia zabraknie, by do wszystkich dotrzeć. Zdradzę Wam jedno z zaplanowanych na lipiec miejsc, gdzie

Na ZIELONEJ UKRAINIE wzrastał ZIELONY DĄB…

„Wołyń we krwi

W czasie II wojny światowej na Kresach II RP przeżywaliśmy dwóch zbrodniczych okupantów i miejscowych ukraińskich banderowców. 17 września 1939 roku wkracza zdradziecko Armia Czerwona, z którą Żydzi, kolaborując do spółki z Ukraińcami, sporządzają listy Polaków do wywózki na Sybir. Było dla nas wielkim zdziwieniem, że sami Żydzi przyznawali, iż jedynie w Polsce cieszyli się szacunkiem i tolerancją jak w żadnym innym państwie.
A już w czerwcu 1941 roku Niemcy zaatakowali zbrojnie swego wczorajszego moskiewskiego alianta. Byłem świadkiem, jak ludność ukraińska radośnie, przy umajonych bramach powitalnych entuzjastycznie przyjmowała Niemców chlebem i solą, i czym się tylko dało. Wkrótce Niemcy wraz z Ukraińcami przystąpili do fizycznej zagłady Żydów, był to też początek brutalnej dyskryminacji Polaków. Nieco później ukraińscy nacjonaliści, wykorzystując niemiecką przychylność, rozpoczęli z wrodzoną sobie żądzą krwi masowo mordować polską ludność. Pod przywództwem Stepana Bandery (syna greckokatolickiego księdza) rozpoczęli realizować wytyczne zbrodniczej OUN powstałej w 1929 r., której założeniem była całkowita eksterminacja ludności polskiej w myśl zasady: „Każdy zabity Polak to o 1 m2 większa Ukraina”. Już w 1942 roku OUN mordowała wybranych młodych Polaków, którzy mogli w przyszłości stanąć we własnej obronie. Moi najstarsi bracia, 17 i 21 lat, członkowie organizacji Strzelca, musieli uciec do Krzemieńca, gdzie dopadli ich Niemcy i wywieźli na przymusowe roboty. Z uwagi na częste nocne napady i mordy na polskich rodzinach zmuszeni byliśmy chronić się w lasach.

Mordowali z zimną krwią

3 lipca 1943 roku, po całonocnym pobycie w lesie, wróciliśmy z rodziną do domu, by się pożywić, odpocząć i przystąpić do prac w gospodarstwie. Niespodziewanie nasza miejscowość Zielony Dąb została otoczona przez uzbrojonych banderowców, którzy pozorując ruskich partyzantów, zgromadzili pod przymusem wszystkich Polaków łącznie z dziećmi na tzw. zebranie. Nasze podwórko było jednym z trzech zgromadzeń. Było nas 55 osób, w tym moja 7-osobowa rodzina. Gdy zobaczyliśmy za cholewami butów u niektórych „partyzantów” rzeźnickie noże, byliśmy śmiertelnie przerażeni. Ruscy nigdy nie nosili takiej broni. Nasze matki, w większości z dziećmi na rękach, panicznie płakały, prosząc, błagając oprawców o darowanie życia, ale oni szyderczo się uśmiechali, oczekując na swoich „specjalistów”, którzy pojawili się wkrótce uzbrojeni w siekiery, widły, noże, kosy i inne ostre narzędzia. Jeden z nich kazał mojemu ojcu, który trzymał mnie, 11-letniego chłopca, za rękę, coś pokazać w stodole. Ojciec udawał, że nie wie, o co mu chodzi. Bandyta zadał cios siekierą w głowę. Padł nieżywy. Następny cios wymierzył w moją głowę. Zrobiłem unik i zacząłem uciekać. Ruszyłem między morderców a zabijane ofiary, szczęśliwie niczym nietrafiony. Jedynym możliwym kierunkiem mojej dramatycznej ucieczki ku ocaleniu był płonący nasz dom, do którego wpadłem i zaryglowałem drzwi. Wolałem zginąć w płomieniach niż od siekiery. W naszym domu była szkoła z oddzielnym wejściem, którym zamierzałem uciekać, choć i z tej strony dom był obstawiony. Gdy szalejące płomienie ognia były nie do wytrzymania, odsunąłem zasuwę i ruszyłem po życie przez sad i ogród przed siebie. Padły za mną strzały, banderowcy ruszyli w pościg. W czasie tego szaleńczego biegu kątem oka ujrzałem kuzyna Łukasza Wereszczyńskiego, ojca ośmiorga dzieci. Padł trafiony kulą i dobity przez oprawców. Uciekała także kuzynka Lodzia, a ponieważ biegliśmy w różnych kierunkach, udało nam się zbiec. Wyczerpany do granic możliwości, w nieopisanym żalu, strachu i rozpaczy, znalazłem się na górze lasu, skąd obserwowałem zbrodnię, słysząc chóralny lament konających w męczarniach ludzi.

Zostałem sam

Po jakimś czasie nastąpiła cisza. Unosił się jedynie swąd palonych ludzkich ciał i zwierząt. Nagle usłyszałem i zobaczyłem powracających z miejsca morderstwa w pijackich nastrojach „bohaterów zwycięstwa w walce o wolną Ukrainę”. Gdy się oddalili, wiedziony chęcią zobaczenia moich najbliższych, ruszyłem mimo niebezpieczeństwa na miejsce zbrodni. Byłem oszołomiony widokiem. Brodząc na bosaka we krwi, rozpoznałem mojego ojca, mamę z najmłodszymi braciszkami 3 i 5 lat, ze splecionymi rączkami z mamą, ciocię Justynę, moją chrzestną, która przyjechała do nas z Francji na urlop. W tym okropnym bólu pozostał problem przetrwania. Nie było wyboru i przy zapadających ciemnościach trzeba było iść w las, gdzie nie było koca, ciepłego ubrania, jedzenia i wody. Trudno jest piórem oddać atmosferę tak amputowanej psychiki 11-latka. Głód, pragnienie, strach i zimno wymuszały wyjście z ukrycia celem zdobycia czegokolwiek nawet od Ukraińców, bo Polaków już nie było. Ryzyko było ogromne, zależy, na jakich Ukraińców się trafiło. W takich okolicznościach zdarzyło mi się jeszcze pięć razy stanąć oko w oko z banderowcami. Jeszcze dziś, po 73 latach, trudno mi uwierzyć, że udało mi się przeżyć. Głęboko wierzę w to, że czuwała nade mną Opatrzność Boża.

Niewyobrażalne okrucieństwo

Wspomnę jeszcze o znanych mi zbrodniach UPA na naszych krewnych. W dzień Bożego Narodzenia do domu polskiej rodziny wtargnęli banderowcy i na oczach śmiertelnie przerażonej całej rodziny do przygotowanego wigilijnego stołu przybili gwoździami najmłodsze dziecko, niemowlę, na znak ukrzyżowanego Chrystusa, a następnie zamordowali całą rodzinę. Innym razem w niezapamiętanej przeze mnie okolicy Mizocza zamordowali katolickiego księdza (godności nie pamiętam) i hrabiego Adama Wereszczyńskiego przez przecięcie piłą tułowia. Gdy pewna Ukrainka powiedziała, że to przecież ksiądz, a hrabia był dobry, to prowidnyk ripostował: „Ale to też Polacy, a że był dobry, to kazałem ciąć powoli, żeby nie bolało”. W czasie rzezi, z której się uratowałem, zginęła też moja kuzynka, żona Antoniego Wereszczyńskiego, Maria. Ich dzieci: Czesława, 6 lat, i Jerzy, 3 lata, szczęśliwie przeżyły, bo były w tym czasie poza domem. Ich ojciec Antoni był w tym czasie prawdopodobnie w partyzantce. Banderowcy dowiedzieli się o tym i chcąc ująć ojca, kazali ukraińskiej rodzinie zaopiekować się dziećmi. Gdy ojciec przez dłuższy czas się nie ujawnił, zamordowali te biedne dzieci przez rozerwanie spowodowane przywiązaniem nóżek do nagiętych młodych drzew brzozy. O tej zbrodni dowiedziałem się po 54 latach od wiarygodnej ukraińskiej szkolnej koleżanki. Mógłbym jeszcze dużo mówić o znanych mi zbrodniach, które stają mi przed oczami jak koszmar. Choćby to, jak dwóch banderowców przerzuca widłami jeden do drugiego polskie niemowlę, drwiąc szyderczo: „Oto fruwa polski orzeł”, czy jak pada postrzelona 18-letnia Jadwiga, moja kuzynka, dając jeszcze oznaki życia, dopada ją banderowiec i nożem na plecach wycina dwa pasy skóry na krzyż. W tej zbrodniczej ukraińskiej idei zagłady polskiej ludności Kresów ogromną rolę odegrał greckokatolicki kler. Księża namawiali z ambon w cerkwiach swych wiernych do wycinania szkodliwego kąkolu w ich urodzajnym zbożu i poświęcali narzędzia zbrodni.

Rana na całe życie

Wrócę jeszcze do swojego losu. Po jakimś czasie samotnego ukrywania się spotkałem mojego brata Janka i stryja Stanisława. Teraz razem dzieliliśmy trudną dolę. Z czasem dołączało do nas coraz więcej uciekinierów z różnych miejsc, co stwarzało większe zagrożenie. Była między nami pewna pani z malutkimi dziećmi, które potrzebowały mleka, a nocą często płakały. Stryj, doświadczony oficer Wojska Polskiego, zdecydował o ucieczce do miasta Szumsk. Przemarsz mógł odbyć się tylko w nocy i lasami. Była to niezwykle trudna przeprawa z uwagi na dzieci i inne nieprzewidziane zagrożenia. Z wielkim trudem stanęliśmy na bruku tego miasta, ogromnie zmęczeni, głodni i bez perspektyw na dalszą egzystencję. Przygarnęła mnie wówczas starsza pani, Ewa Jankowska. Nie wiedziałem, gdzie jest mój brat, stryj i inni. Tu też przeżyliśmy grozę banderowskich ataków. Przez 21 dni i nocy chroniliśmy się z samoobroną w kościele, aż do chwili uwolnienia przez sowiecką partyzantkę gen. Kowpaka. Wraz z rodziną Jankowskich w 1945 roku zostaliśmy przesiedleni na tzw. Ziemie Zachodnie. Przez całe lata nic nie wiedziałem o bracie i stryju. W „wolnej” Polsce całe lata spędziłem w domach dziecka. Z czasem odnaleźliśmy się z bratem w Szczecinie, gdzie w trudnych warunkach, bez żadnego wsparcia zdobywaliśmy naukę i kończyliśmy studia. Wbrew nawałnicy propagandy komunistycznej zachowaliśmy wpojony nam przez rodziców patriotyzm i wiarę katolicką, oczekując na taką Polskę, jaką znaliśmy.

Przemilczeć, wyciszyć, zapomnieć

Jak się okazało, ta stalinowska Polska trwała aż do 1989 roku, a nasi przywódcy z KC PZPR posłusznie stawali na czerwonym dywanie Kremla, pokornie wyczekując na rozkazy. Natomiast Polska po 1989 roku miała stać się sprawiedliwa i rozliczyć komunistycznych i innych ukraińskich zbrodniarzy za tysiące zamordowanych Polaków. I co? Nasi wszechwładni politycy uwikłani w różne interesy z przeciwnikami zmienionej Polski układają się nie dla dobra społeczeństwa polskiego. Lech Wałęsa poprzez Okrągły Stół i Magdalenkę nie widzi w Wojciechu Jaruzelskim i Czesławie Kiszczaku złoczyńców, tylko w ciągu jednej doby odwołuje premiera Jana Olszewskiego, człowieka prawego, szlachetnego. Prezydentowi Aleksanderowi Kwaśniewskiemu doradzał Ukrainiec Bohdan Osadczuk, który został odznaczony Orderem Orła Białego. Ukraina, wbrew niezbitym dowodom ludobójstwa, nigdy się do tego nie przyznała i nie ma takiego zamiaru. Jest czymś niewiarygodnym, że „nasza” polska władza nie tylko nie potępiła tej straszliwej zbrodni, ale za wszelką cenę usiłuje tę haniebną historię przemilczeć, wyciszyć i ukryć, by przyszłe młode pokolenia nie miały możliwości jej poznać. To oznacza nic innego jak nobilitację zbrodniarzy z UPA. Prezydent Bronisław Komorowski w Łucku na Ukrainie szukał pojednania. Po Mszy św. powiedział: „Razem oddajemy hołd wszystkim ofiarom zbrodni wołyńskiej, razem przepraszamy Boga za zbrodnie”. Jest tylko pytanie: kto był katem, a kto ofiarą? Po wyjściu z katedry prezydent w uznaniu za swoją misję został namaszczony darem zgniecionego jajka przez młodego nacjonalistę z partii Swoboda. Wszyscy widzieliśmy, jak całe zastępy naszych różnej maści polityków błaźniły się, idąc ramię w ramię z Olehem Tiahnybokiem, przywódcą probanderowskiej partii Swoboda, na pałac prezydenta Wiktora Janukowycza z okrzykami: „Sława Ukrainie, sława hierojam!”. Może ci nasi politycy szli tam z wiarą w prorocze słowa prezydenta Komorowskiego, że „nie ma silnej Polski bez silnej Ukrainy”? No to w takim razie można mieć nadzieję, że jak wzmocnimy Ukrainę, to Władimir Putin ze strachu będzie trząść portkami. Tak więc jest konieczna natychmiastowa potrzeba, nawet kosztem najpilniejszych własnych potrzeb, pomagania Ukrainie. No i pomagamy, gdzie tylko się da.

Kresowianie chcą mieć głos

Już 87 lat temu Marszałek Józef Piłsudski ostrzegał: „Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, nienawidząc tych, co służą obcym”. W 2015 roku Bronisław Komorowski w Lądku-Zdroju odwiedził leczących się za nasze pieniądze, jak to określił, „weteranów walk z Donbasu, którzy poruszyli serca Polaków, walcząc za wolność Ukrainy i Polski”. Ze wzruszenia aż się popłakałem! Kto upoważnił prezydenta do wypowiadania się o naszych uczuciach? W 70. rocznicę rzezi wołyńskiej posłowie PO i inni, wbrew prawdzie historycznej, nie uznali tej zbrodni za ludobójstwo. Państwo polskie rzeczywiście istnieje tylko teoretycznie. Gdyby tym „światłym” politykom różnych orientacji ukraińscy zbrodniarze zamordowali rodziców, dziadków, dzieci w najokrutniejszy sposób, siekierami, nożami, widłami, w ogniu, wrzucaniem głową do studni, a potem kamieni, rozerwaniem, przecięciem piłą, czego ja doświadczyłem, będąc dzieckiem, to sądzę, że nie byliby tak przekonani o ich czystych intencjach w stosunku do nas, Polaków. Oczywiście nie dotyczy to każdego Ukraińca. Znam też taką ukraińską rodzinę, swoich dawnych sąsiadów, która 73 lata temu chciała uchronić mnie przed śmiercią i za to została zamordowana przez swoich współbraci. Nie takiej Polski oczekiwaliśmy. My, Kresowianie, którym łaskawie udało się uciec spod banderowskiej siekiery, winni jesteśmy wieczną pamięć tym naszym, którym się nie udało. A tych miernych polityków, którzy ignorują ofiary ukraińskiego ludobójstwa, nie uznawajcie za Polaków.

Ambroży Wereszczyński”



tekst opublikował „Nasz Dziennik” w 2016

Jak zmienił się świat przez te 9 lat?

Tatq_kelob 07.06.2025 22:32

słów brak

Plaku 08.06.2025 15:46

Witam Kochani, zdrowia życzę.... Rzadko tu zaglądam,bo wrażliwy bardzo jestem.Pewnych rzeczy nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumie. Jak widzę Tomka to mam wyrzuty sumienie że nic do tej pory nie zrobiłem... Tomku PRZEPRASZAM.

stopa-uć 08.06.2025 20:11

Tomek jeszcze raz DZIĘKUJĘ

ATomek 11.06.2025 22:51

Przygotowania do trasy Wołyń 2025 trwają. Kiełkuje kolejny projekt - KAMIEŃ

Ile informacji o Kresach, o miejscach i ludziach na przestrzeni lat i wydarzeń można zmieścić w jednej opowieści?
Wiele, jeśli jest to opowieść rzeka w ramach "Motocyklem do źródeł".

Znajdzie się w niej rodowe nazwisko Billewiczów z sienkiewiczowskiej Laudy Kowieńskiej, postawny wąsaty marszałek, Wilno z cmentarzem na Rossie, warszawskie Powązki i przedwojenna, wielonarodowa Polska (ta jeszcze w granicach ze Słuczą i Wołyniem), postać założyciela UPA, wymordowane polskie wsie, najdalszy ślad dawnej Polski, gdzie Polaków wspominają nieliczni już starcy, krzyże i zarosłe lasem cmentarze.
Temat rzeka... Dosłownie. A nad rzeką KAMIEŃ...

Brzmi to niemal jak zagadka, ale właśnie KAMIEŃ połączył to wszystko w całość.
A gdzie w tym wszystkim ja - stolarz/ motocyklista?

No przecież ktoś musi pojechać i odnaleźć ten kamień!

Nawet jeśli go tam już nie ma, to podobnie, jak po każdym wielkim człowieku, tak i po wielkim kamieniu zawsze zostaje jakiś ślad, który mam nadzieję odnaleźć.

El Czariusz 12.06.2025 08:29

Czymam kciuki. Energię czuję. Proszę zarażać.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:10.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.