Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 08.12.2021, 15:49   #1
dżony
 
dżony's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2013
Miasto: Złotów
Posty: 416
Motocykl: DR 650 SE
dżony jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 16 godz 15 min 14 s
Domyślnie Wakacje w Rosji, przez Karelię, Kolski i Ribaczyj – niekończący się las i bagna po pas

Gówniany to jest czas, każdy z nas odczuwa to na własnej skórze. A tym bardziej osoby, które nie mogą usiedzieć na dupie, które w pracy są ciałem a myślami hennn daleko. Sytuacja jaka jest każdy widzi, areszt domowy. Zostaje zwiedzanie naszej pięknej Ojczyzny albo powroty w głąb pamięci, żeby zza mglistych wspomnień wyciągnąć historię, która się wydarzyła. Przywołać i opisać można zdarzenia, które miały miejsce jednak w rzeczywistości często były inne niż pamiętamy. Ale to przecież nasze wspomnienia, nikt tego nie zabierze ani nie podważy. Tak będzie i tu, to moje wspomnienia, których nikt nie zweryfikuje. No może poza kilkoma kompanami tamtej niedoli ale oni również mogą niewiele pamiętać. Może wtrącą tu coś od siebie, a może było inaczej i ja za bardzo koloruje. Nie istotne. Historia ma się czytać i być ciekawa, na tym się skupmy. Chociaż jakby spojrzeć na wszystko z perspektywy czasu był to niesamowity splot fortunnych zdarzeń, każde kolejne przebijało poprzednie. Kiedy myśleliśmy, że już lepiej być nie może, znowu zwrot akcji i noc spędzamy w jedwabnej pościeli... Teraz koloruję, była stara drewniana chata i wygniecione łóżko ale w tamtym momencie zziębnięci i mokrzy od brodzenia po pas w wodzie to ciepło zapiecka było najlepszym co mogło nas spotkać. Nie zdradzając więcej i nie wyprzedzając faktów ta opowieść niech ma roboczy tytuł "Seria fortunnych zdarzeń w Rosji, przez Karelię, Kolski i Ribaczyj - niekończący się las i bagna po pas"

Dawno nigdzie nie byłem. Plany były duże, w 2018 miał być Pamir, później Mongolia ale splot rodzinnych zdarzeń kazał mi zostać. Zrezygnowałem parę tygodni przed wyjazdem lecz z perspektywy czasu nie żałuję, że zostałem. Do dziś w garażu leżą lewe kwity do wyrobienia wizy biznesowej. W nagłówku wisi техобслуживание (tekhobsluzhivaniye) jakoby, że ja ślusarz z Polski jadę coś tam spawać na Syberię. Niestety wschodni bracia musieli obejść się bez mojej pomocy.

Pojechało za to moich dwóch kumpli, też na DR650, też na fabrykowanych kwitach. Z taką różnicą, że oni obaj pracują w firmie Lasy Państwowe. Ciekawe jakie im wymyślono zadanie do wykonania na wschodzie, jakie było wytłumaczenie dla wydania wizy biznesowej... Pojechali razem ale wrócili osobno. Nie przez kłótnię, bo w takich miejscach nie zostawia się kompana, nawet najgorszego. Będąc w dupie jest się razem w tej dupie i razem trzeba się z niej wygrzebać. Taki środek dupy mieliśmy na Kolskim. Będąc w gęstwinie tajgi, brodząc w bagnach po kolana nie wyobrażam sobie zostawić kompana samopas. Trzeba wrócić razem. Tak więc powód ich rozdzielenia był prozaiczny, skurwił się jeden z motocykli. Stanął gdzieś na stepie kazachskim, w okolicach miasta Pawłodar. Problemów po drodze było znacznie więcej i motocykl dawał wielokrotnie o sobie znać wcześniej. Zaczęło się już na Ukrainie gdzie Marcin zorientował się, że jego DR pali litr oleju na 1000km. Później palił więcej, zanim zatarł się ostatecznie przepalił coś koło 30 lirów oleju i podobno nawet nie kopcił. Stanął w tym Pawłodarze i na tym skończyła się wycieczka. Wystawił rękę i na stopa z motocyklem na pace ciężarówki dojechał do Omska. Podręczne rzeczy spakował w reklamówkę, nadał truchło DHLem do Kaliningradu a sam poszedł na lotnisko, kupił bilet w okienku i poczekał na samolot do domu.





Wielokrotnie dyskutowaliśmy wcześniej o lataniu, ja pierwszy lot miałem już dawno za sobą. Marcin zarzekał się, że nigdy nie wsiądzie do samolotu. Bo to niemożliwe że za 50zł można polecieć do Barcelony, bo na bank leją do tych Boeingów jakieś trefne paliwo i dlatego tak tanio. I jak on pierwszy raz poleci to na pewno spadnie. A tu sytuacja przycisnęła go do murów lotniska i nie było odwrotu. Musiał uwierzyć w siłę ruskiej aerofloty. Dziwne to takie w naszej zachodniej europie, bilety trzeba bookować parę miesięcy wcześniej, polować na najtańszą ofertę. A tam wszedł chłop na lotnisko, kupił bilet za parę stów, poczekał kilka godzin na swój samolot i z międzylądowaniem w Moskwie dotarł do Berlina. A to już znacznie bliżej domu niż Pawłodar. Maciej za to wrócił na kołach, tylko dlatego się rozstali.

Macie tu film z ich przygód:



Przyszedł rok 2019 i trzeba było w końcu gdzieś ruszyć. Wiadomo, że jedyny słuszny kierunek (przynajmniej w mojej głowie) to wschód. Kompani znaleźli się od razu, Loki i Gregori, problemem stał się tylko czas. Rok wcześniej stałem się młodym przedsiębiorcą na dorobku ale mogłem sobie pozwolić na miesiąc wolnego. W końcu po to decydowałem się na taką formę zarabiania. Sam swoim żaglem, sterem okrętem... Pisząc to rok później wiem już, że sam ukręciłem na siebie bicz bo roboty nie da się przerobić a żeby mieć miesiąc wolnego najpierw przez dwa poprzedzające trzeba pracować dzień i noc. Nieistotne.

Koledzy się znaleźli, nie znaleźli jednak za dużo czasu, ledwie dwa tygodnie. Można jechać na kołach ale będzie gonitwa. W sumie im dalej na północ tym dłuższy dzień, no i większość wyjazdu faktycznie przez cały czas był dzień. Dawało to możliwości do rypania kilometrów na ilość ale po co. Decydujemy się na przyczepkę do Estonii i dalej na kołach. Niespotykana to dla mnie sytuacja. Nigdy nie wiozłem swojego motocykla na przyczepce. Kiedyś postanowiłem, że dopóki da rade sam jechać to będzie sam jeździł, a nie wożony na lawecie. Zaczęło się to już od samego początku naszej przygody, gdy pojechałem go kupić na drugi koniec Polski z zamiarem powrotu na kołach. Kask, kurtka w plecak i heja podróż PKP do Krakowa, w sumie w ciemno bo ogłoszenie z internetu. I wracałem też po ciemku, do domu dojechałem nad ranem. 550km nocą na obcym motocyklu ale jakoś bez obaw. Od początku czułem, że to będzie przyjaźń na lata.


Ostatnio edytowane przez dżony : 08.12.2021 o 22:39
dżony jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
OdjazdoWE wakacjE samolotoWE COVIDoWe kto wiE, kto wiE? (czyli rymowane wakacje 2021) wojtekk Kwestie różne, ale podróżne. 11 07.04.2021 09:32
Północ Rosji (Kolski i nie tylko) herni Umawianie i propozycje wyjazdów 31 24.06.2016 20:59
Wyprawa motocyklowa po Afryce zachodniej „Przez Wagadugu” – Spotkanie 23 Kwietnia 2015 pekos1988 Trochę dalej 0 20.04.2015 20:32


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:57.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.