Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24.07.2014, 21:19   #51
Robin
 
Robin's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Ballynahinch (Irlandia Płn) / Częstochowa
Posty: 630
Motocykl: CRF1100L AS
Przebieg: 7500 km
Robin jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 6 dni 21 godz 22 min 11 s
Domyślnie

Ja nie jestem ani przystojny ani fajny, ale za to jestem ze wsi. Wiec tez chciałbym się dołączyć do klubu.
Robin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.07.2014, 23:13   #52
Louis
 
Louis's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: Międzyzdroje
Posty: 598
Motocykl: CRF1000L
Louis jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 20 godz 41 min 9 s
Domyślnie

Dziewczyny w Kiszyniowie są piękne i jest ich wszędzie pełno. Oczywiście dla mnie, mężczyzny żonatego, wszystkie kobiety oprócz mojej żony są transparentne. Tak ma każdy facet z klasą. Mam do nich podobny stosunek jak do ruchu płyt tektonicznych, wiem że istnieją ale na co dzień mnie nie zajmują zupełnie, chyba, że dojedzie do jakiejś anomalii, którą odnotuję jeno z kronikarskiego obowiązku, a tak się właśnie stało w Kiszyniowie.
Byłem zupełnie obojętny na ich aksamitnoskóre ramiona pieszczone własnymi włosami. Długimi, zdrowymi, błyszczącymi, falującymi wokół ich łabędzich szyi. Nie robiły na mnie wrażenia ich kwieciste sukienki, spowijające ich wszechobecną, niemalże buchającą kobiecość. Były niczym zmysłów granaty, wystarczyłoby odbezpieczyć, a eksplozjom nie byłoby końca…
Ale nie o tym chciałem. Ładne, atrakcyjne dziewczyny można spotkać w wielu miejscach na świecie, to normalne. W Kiszyniowie nienormalne są jednak proporcje. Atrakcyjnych kobiet jest zadziwiająco dużo. Są wszędzie. Bałem się o szyję Azji, bo latała jak Koło Fortuny, ja jestem narażony na urazy zdecydowanie mniej, bo krępy i głowa praktycznie jest bezpośrednio skomunikowana z tłowiem, to sobie mogę bezkarnie z łba robić peryskop.



Trochę trwało zanim załapaliśmy o co w tym wszystkim chodzi. Prawda była porażająca. Wokół nas praktycznie nie było ludzi z nadwagą, o otyłych nie wspominając. Zaczęliśmy ich z ciekawości liczyć. Jedna osoba na 40-50 osobników, mogła mieć problem z masą. Szczupłe były dziewczyny, kobiety, dzieci, faceci. Nie wiem czy to sprawa diety, genetyki czy uwarunkowań geopolitycznych ale takie otoczenie może frustrować, wiem co mówię. Postanowiliśmy przyjrzeć się zjawisku (możliwie) bliżej. Idealnym miejscem badań wydał nam się park w centrum miasta. Jest to chyba najładniejsze miejsce Kiszyniowa taki ichni Central Park w wersji mini, trochę krów na trawnikach ale w końcu to kraj rolniczy. Tuż obok parku maja też takie mini Pola Elizejskie z… mini łukiem triumfalnym. A jakże. Obsadziliśmy idealnie położoną ławkę wzdłuż parkowej alei, która mogła robić za wybieg modelek, bo prawdopodobnie, to ulubione miejsce spacerów miejscowych dziewczyn, pewnie nie tylko ale akurat zaczęły się wakacje, to studentek było najwięcej. Trochę to już zalatywało masochizmem ale postanowiliśmy tkwić na posterunku.



Miejscówka była bardzo przyjemna - Park Stefana Wielkiego, no jasne. Jakie to wygodne, jakie praktyczne, kiedy naród ma jednego bohatera. Wszystko co największe lub niepowtarzalne nosi jego imię. Prawie wszystko. Łuk triumfalny nie. Zaciekawił mnie. Szczególnie jego skromne rozmiary. Funkcja łuku jest znana od dawna. W starożytnym Rzymie gdy któremuś z wodzów udało się zdobyć nowe terytoria, najbardziej obławiali się senatorowie i aktualny zwykle świrnięty cesarz. Dzielili między siebie ziemie, niewolników i bogactwa, a zwycięski wódz w zamian mógł się karnąć rydwanem pod takim kamiennym sklepieniem, przy ryku gawiedzi, który miał robić za aplauz, opłacony zresztą darmowym winem i frytkami dla wszystkich. Jednak honor i szacun na dzielni podobno to był wielki, przeliczając na dzisiejsze czasy to nie mniej niż 5000 lajków i to wszystko w jeden dzień.
No ale w ten kiszyniowski łuk to naraz mogły się zmieścić na raz ze dwie chude habety. Gdzie tu szacun gdzie tu lajki? Zacząłem drążyć temat. Okazało się, że łuk postawili na początku XIX w. Rosjanie… przez przypadek. Jak można przez przypadek wybudować łuk triumfalny? Ano można.



W Rosji już dawno temu połapali się, że tak wielki naród utrzymać w ryzach można jedynie prowadząc nieustanne wojny. Wojna tłumaczyła wszystko, nędzę, podatki, nakazy, zakazy, terror i brak demokracji. Przy okazji można było trochę narodu wygubić, bo zawsze to łatwiej niż główkować jak ich wszystkich wykarmić. Ościenne państwa odniosły się z wielkim zrozumieniem do potrzeb Rosji i tłukły się z nią wszędzie. Niezwykle aktywnym sparingpartnerem okazała się Turcja, a już szczególnie rozjuszyły Turków rozbiory Polski. Turcy bardzo sobie cenili Polaków jako wrogów. Jasnowłose Laszki wzięte w jasyr, trzymały cenę na orientalnych rynkach, aż się chciało napadać. Polscy szlachcice wzięci do niewoli, wykupowali się okupem, natychmiast po wytrzeźwieniu. Wypuszczeni, wracali nieraz kilkukrotnie. Interes kwitł, aż tu nagle car, który był babą zarządził rozbiory i Polska znikła. Dawne polskie ziemie zasiedlili austriaccy, pruscy i niemieccy osadnicy. Biznes zdechł, za austriackich szlachciców nikt okupu nie płacił, a i porwania kobiet ustały, bo na widok Niemek, tureckie konie się płoszyły.
Turcja jako jedyny kraj w Europie nigdy nie uznał rozbiorów Polski. Szwajcarii nie liczę, bo oni zawsze są neutralni, ze względu na to, że każdemu chcą scyzoryki sprzedawać.



Wściekli Turcy tak zajadle atakowali Rosjan, że w końcu kiedy tym drugim udało się odnieść jakieś większe zwycięstwo (1812r.), które wypadło akurat tu na mołdawskiej ziemi, postanowili ze zdobycznych armat odlać wielki dzwon dla tutejszej cerkwi. Ruscy jak to ruscy, najpierw zrobili potem pomierzyli. Okazało się, że dzwon nijak do kopuły cerkwi się nie zmieści. Podumali i wykminili, że wybudują taki łuk i tam powieszą dzwon. Zupełnie bez sensu bo łuk triumfalny służy do czego innego, no ale oni szukali miejsca na dzwon, a nie sensu.

__________________
Louis, motocyklista niedoskonały.
Louis jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29.07.2014, 16:14   #53
sowizdrzal
Turysta DualSport
 
sowizdrzal's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chorzów
Posty: 584
Motocykl: KTM 1200 6T
Galeria: Zdjęcia
sowizdrzal is an unknown quantity at this point
Online: 2 tygodni 2 dni 4 godz 17 min 43 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Louis Zobacz post
A Ty to byś tylko każdą za cycki łapał....
__________________
Sowizdrzał
KTM 750 6T
Nie wierz, nie bój się, nie proś!
sowizdrzal jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29.07.2014, 20:54   #54
zbyszek
 
zbyszek's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2011
Miasto: Błażowa
Posty: 1,314
Motocykl: nie mam AT jeszcze
zbyszek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 13 godz 26 min 58 s
Domyślnie

Leżę do góry kołami i kwiczę ze śmiechu Louis pisarzem dekady
zbyszek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.08.2014, 23:32   #55
mikelos
 
mikelos's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: okolice Pruszkowa
Posty: 643
Motocykl: Husqvarna 701
mikelos jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 20 godz 39 min 9 s
Domyślnie

Obsmarkany, w mokrym od łez podkoszulku czekam na ciąg dalszy odyseji.
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles
mikelos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.08.2014, 15:53   #56
Louis
 
Louis's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: Międzyzdroje
Posty: 598
Motocykl: CRF1000L
Louis jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 20 godz 41 min 9 s
Domyślnie



Siedzieliśmy takie na tej ławce w parku, a przed nami snuły się leniwie mołdawskie łanie. Każde takie przejście, kwitowałem rozdziabieniem gęby. Kobiety to uwielbiają, tylko nie należy przesadzać ze ślinotokiem. Niestety koordynacja ruchowa już nie ta i raz przez pomyłkę rozdziabiłem dłoń. Na chodnik runął smartfon i … umarł.
Masakra. Prawo Murphego do potęgi. To był mój pierwszy wyjazd na który nie zabrałem zapasowego telefonu, bo w przeddzień wyjazdu żonie padł Jej własny, to oddałem. Oddałem chętnie, bo nigdy wcześniej nie okazał się potrzebny no i masz. Zabieram również po dwie nawigacje, te z kolei przydają się zawsze, bo taki mój jeden znajomy co handluje rogalami choć piekarzem nie jest, nigdy nie ma swojej. No ale tym razem po raz pierwszy przydała się mnie, bo automapa co jakis czas wywalała mi błąd że program kradziony czy coś. Jaki kradziony, synowi sąsiada zapłaciłem 15 pln! Bez wielkiego żalu zdymisjonowałem Hołowczyca i dalej nawigowałem na smartfonie, a teraz dupa. Straciłem i telefon i nawigację ale to jeszcze nic, straciłem też sens życia, straciłem Fejsbunia. Skąd teraz będę wiedział czy jestem fajny? Po co robić kolejne zdjęcia? Po co w ogóle dalej jechać? No i nie dowiem się czy stryjowi Henrykowi zszedł już z dużego palca u stopy ten czarny pazur, którego zdjęcia, co dwa dni umilały mi śniadania.
Momentalnie straciłem zainteresowanie łaniami. Wydały mi się nagle takie chude i niezgrabne.
Postanowiłem, że nie jadę dalej, rano wracam w kierunku domu. Azja mi nieśmiało przypomniał, że taki plan mieliśmy od początku. No bardzo dobrze, czyli nasz plan od początku był dobry..






Nie było wyjścia musiałem kupić awaryjny telefon, najtaniej jak można, co proste nie jest w mieście, w którym nie zna się żadnego pasera. Dałem radę, kupiłem tanio w sklepie, warzywnym. Jedyna wada klawiatura w cyrylicę. A co tam, parę dni się przemęczę, to moja żona za to będzie się z nim bujać do następnej promocji w Plusie.

Nasz dzień bez jazdy, okazał się najbardziej męczącym dniem naszej podróży. Szcześciokrotnie pokonaliśmy pieszo trasę “Hotel”-”Centrum”-”Hotel”, 4 km za każdym razem. Z dodatkami wyszło ze 30km.
Dwa razy wpadłbym pod samochód. W Kiszyniowie na przejściach dla pieszych są światła ale ich nie ma. To znaczy są ale trzeba omiatać otoczenie szerokokątnie, zwykle wiszą kilkanaście metrów obok przejścia, na słupach ze światłami dla samochodów, taka oszczędność słupów, kosztem trupów.





Wieczorem padłem. Śniły mi się koszmary, szedłem dziurawą ulicą, a mijające mnie chude łanie ateistki, szeptały do mnie “FaceBóg nie istnieje, FaceBóg nie istnieje…” Obudziłem się spocony. Azja też nie spał. Studiował mapę na wypadek gdyby nawigacja się nie podniosła.

Postanowiłem nawiązać z Azją dialog, co nie zawsze bywa łatwe.
- Azja, dlaczego Ty jeździsz na Wschód? Przecież żeby tam coś w miarę fajnego zobaczyć, co umówmy się, też odbytu nie urywa, trzeba przejechać 8000 km w smętnym krajobrazie, stać godzinami na granicy, zatrzymywać się na niezliczonych punktach kontrolnych, które są głownie po to by wyłudzić łapówki, do tego, brud, błoto i komary.
Azja nabrał powietrza jak zwykle przed dłuższą wypowiedzią. Po czym odparł:
- Nie wiem.
I wrócił do studiowania mapy.

__________________
Louis, motocyklista niedoskonały.
Louis jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.08.2014, 15:59   #57
Gawron
 
Gawron's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Wawa
Posty: 397
Motocykl: RD07a
Gawron jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 dzień 17 godz 31 min 58 s
Domyślnie

"Nie wiem." Piekne!
__________________
Pzdr
Gawron

'Podróżować znaczy żyć. A w każdym razie żyć podwójnie, potrójnie, wielokrotnie.' A. Stasiuk
Gawron jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.08.2014, 22:24   #58
gonzik.korba
 
gonzik.korba's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Wrocław
Posty: 91
Motocykl: AT - nisz nisz.
Galeria: Zdjęcia
gonzik.korba jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 5 godz 51 min 59 s
Domyślnie

Umówmy się że macie co najmniej z 10 dni podróży jeszcze pliz
__________________
--
Gonzik
gonzik.korba jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.08.2014, 20:35   #59
simon1977
 
simon1977's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Tarnowskie Góry
Posty: 241
Motocykl: RD07
Przebieg: 90000
simon1977 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 5 dni 39 min 31 s
Domyślnie

Świetnie się czyta, masz Waść talent
simon1977 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.08.2014, 11:07   #60
voxan69
 
voxan69's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Sanok
Posty: 2,022
Motocykl: EXC, ST 1300
Przebieg: rośnie
voxan69 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 8 godz 36 min 42 s
Domyślnie

Dawno się tak nie uśmiałem - narrator pierwsza klasa
__________________
Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą
voxan69 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
MIEJSCA PRZYJAZNE MOTOCYKLISTOM czyli GDZIE trafić na dobry nocleg, michę, itp... (oraz ostrzeżenia przed "miną") motoMAUROxrv Kwestie różne, ale podróżne. 51 19.04.2017 13:39
BABY NA MOTÓRY 2014 czyli III zlot czarownic agawu Lejdis 105 28.07.2014 12:28
Silk Road Adventure - czyli Jedwabnym Szlakiem 2014 Yanus Przygotowania do wyjazdów 5 20.01.2014 18:41
Plan B, czyli przed siebie na luzie kiub Trochę dalej 42 12.11.2008 00:02


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:32.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.