Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17.04.2018, 13:14   #1
benzo
 
benzo's Avatar


Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Wrocław/Brema
Posty: 25
Motocykl: RD04
benzo jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 20 godz 8 min 38 s
Domyślnie Wulkanizacja, czyli skuterowa wyprawa na Bali

OK, as salamu alaykum, i dalej kontynuuje czesc II.
Dolozylem tez FAQ w pierwszym poscie.


Dotarcie do miejsca parkingu Paltuding zajelo mi w sumie okolo dwie
godziny. Na grzaskiej polanie, niedaleko rozswietlonego budynku, stala
nienajmlodsza juz terenowka. Zaparkowalem Swinke tuz obok auta i
zaczalem ogarniac wzrokiem miejsce, zmierzylem wysokosc - 1845m n.p.m
i jasne stalo sie to, ze musze jak najszybciej ruszyc dalej. Do
pokonania mialem jeszcze 3 kilometry piechota, w tym 550 metrow w
pionie.

Campground Paltuding okazalo sie byc malo ciekawe - to malo atrakcyjna
mieszanka starych wiat (ktore okazaly sie straganami), kilku pomalowanych na zielono drewnianych domow i murowanych budynkow o nieznanym mi przeznaczeniu. Mimo glebokiej nocy, kasa biletowa byla otwarta. Zaplacilem rowno 100 000 rupii za bilet wstepu (okolo 6€) i za namowa - dodatkowe 25000 rupii za maske pe-gaz (extra 1,5€). Jak sie pozniej okazalo, maska byla warta kazdej ceny.

Dojscie do krawedzi kaldery bylo dosc lagodne. Niektore tylko odcinki byly bardziej strome i waskie, bardziej przypominajace schody. Szybkim marszem doszedlem do Kantin Ijen Miner, miejsca wypoczynku, gdzie nawet o tej porze odbywal sie handel pamiatkami. A moze wlasnie noc byla szczytem aktywnosci? Ijen slynie z blekitnych plomieni wydobywajacych sie z ziemi, a ktore sa widoczne wylacznie noca. Kazdy by chcial zobaczyc cos takiego!

Po kilku minutach odpoczynku ruszylem dalej. W swietle czerwonego swiatla mojej czolowki widzialem inne, rozbiegane swiatelka innych zdobywcow Ijen. Droga na szczyt nie byla juz tak szeroka, ale ciagle wznosila sie dosc lagodnie. Co jakis czas zaciagalem sie dziwnym kwasnym zapachem, jakby sam wzdety Lucyfer probowal sobie ulzyc. Po kolejnych 30-40 minutach marszu poczulem, ze zblizam sie do kaldery. Wiatr wzmogl i nie bylo juz tak cieplo. Sprawdzilem wysokosc - 2350m. W koncu minalem miejsce, gdzie skladowano wozki dwukolki, podobne do wozkow mleczarzy, ktore pamietam z dziecinstwa. Czesc z nich byla pusta, a czesc zaladowana i przykryta workami. Nie wiedzialem jeszcze, jak wyglada sam ladunek. W koncu trafilem na sama krawedz - w swietle gwiazd rysowal sie kontur wielkiej kaldery wulkanu, a pode mna - niewidoczna, wyczuwalna pustka.

Rozpoczalem wedrowke w dol krateru. Droga okazala sie waska i skalista. Przelaczylem swiatlo na biale i pomyslalem, ze skrecic kark tutaj nie byloby specjalnym wyczynem, tym bardziej w nocy. Ponizej widzialem kilka migajacych lampek, ktore wyraznie kierowaly sie na dol, ale w pewnym momencie zza skaly wylonil sie maly, slaby zolty punkcik, ktory wyraznie zmierzal pod gore. Maly slaby punkcik, stara latarka trzymana przez przez wyjatkowo niskiego czlowieka niosacego na barkach przedziwny zolty ladunek. Nie bylem gotowy na taki widok.

Kontynuowalem zejscie na dno krateru. Po drodze minalem jeszcze 2-3 dziwnych gosci niosacych tajemnicze skaly i dwoje turystow z zalozonymi maskami. Nie do konca zdawalem sobie sprawe z tego, ile trwa zejscie na sam dol, ale bliskosc dna kratertu zwiastowal coraz bardziej intensywny zapach i widoczna liczba latarek. Do tej pory moja maska byla schowana w kieszeni plecaka. Uznalem, ze noszenie jej jest przesada, i ze w tych warunkach bardziej komfortowo jest miec ja gdzies w zanadrzu, ale nie na spoconej twarzy.

Atramentowa noc - w drodze na Ijen.
1.JPG

Przedziwny zolty ladunek.
2.JPG

Miejsce skladowania.
3.JPG

Siarka wydobywajaca sie z ziemi ma kolor czerwony. Dopiero po zastygnieciu zamienia sie zolta skale.
4.JPG

Wyziew Lucyfera.
5.JPG

I jeszcze jeden.
6.JPG

Blekitny ogien wydobywajacy sie z ziemi...
7.jpg

... robi niesamowite wrazenie.
8.JPG

Recznie budowane "rurociagi" doprowadzajace siarke do miesc skuwania.
9.JPG

Widok z innej planety.
10.JPG


Pierwsza chmura gazu, w jakiej sie znalazlem, spowodowala piekacy bol w plucach i lzawienie z oczu. W tej ciemnosci nie bylem w stanie przewidziec, z ktorego kierunku dotrze do mnie lucyferowy siarczany wyziew. Zalozylem maske i podszedlem blizej, zeby obserwowac tanczace niebieskie plomyki. Naprawde niesamowity spektakl - piekny, zimnoniebieski kolor gazowego plomienia wydobywajacego sie z ziemi. Ciagle jednak w glowie mialem obraz pierwszego spotkanego gornika, i tych, ktorych obserwowalem teraz przy pracy - malych, w podartych ubraniach i ze szmatami scisnietymi w zebach.

... to be continued...

Ostatnio edytowane przez benzo : 17.04.2018 o 13:33
benzo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.04.2018, 16:30   #2
benzo
 
benzo's Avatar


Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Wrocław/Brema
Posty: 25
Motocykl: RD04
benzo jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 20 godz 8 min 38 s
Domyślnie Wulkanizacja, czyli skuterowa wyprawa na Bali

Wraz z nastajacym switem, do dna krateru przybywalo coraz wiecej turystow. Biedacy, zeby wiedzieli jak niewiele zabraklo im czasu, zeby zobaczyc niebieskie plomienie w calej swojej okazalosci. Caly ich wysilek moglby byc wart tego widoku.

Nadchodzi swit. Widok na obrecz kaldery wulkanu Ijen.
11.JPG

Pierwsze "dzienne" zdjecie. Prawdziwi wladcy kwasnego jeziora przy punkcie zaladowczym - to tutaj rozpoczyna sie ich wedrowka 300m do gory.
12.JPG

Zaczynaja prace bedac jeszcze chlopcami. Dozywaja czterdziestki.
13.JPG

Codziennie okolo 200 najwytrwalszych facetow naraza swoje zycie i zdrowie pracujac w ekstremalnie ciezkich warunkach, wykonujac jedna z najciezszych prac - gornictwo. Ich ladunki waza 70-100kg. Oni sami waza nie wiecej niz 50-60 kg.
Codziennie robia po 2 kursy na dol, do stacji odbiorczej. Z kazdym pojedynczym kursem uchodzi z nich zycie.
16.JPG

Pluca trawione przez SO2, blizny na szyi i barkach, zniszczenie stawow kolanowych. Wszystko za mniej niz 10$ dziennie.
18.JPG

Warsztat pracy spowity gestymi chmurami toksycznego dymu, rozwiewanymi przez wiatry we wszystkich kierunkach.
15.JPG

Metody pracy niezmienne od dziesiatek lat, o ile nie wiekow...
20.JPG

... siarka jest przeciez z nami od zawsze - ich historia jest rowniez historia rozwoju naszej cywilizacji.
36.JPG

... to be continued...

Ostatnio edytowane przez benzo : 17.04.2018 o 20:25
benzo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.04.2018, 21:12   #3
benzo
 
benzo's Avatar


Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Wrocław/Brema
Posty: 25
Motocykl: RD04
benzo jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 20 godz 8 min 38 s
Domyślnie Wulkanizacja, czyli skuterowa wyprawa na Bali

Dalej, dalej czesc II. Telhas Teeze! Kess Ommak!
Wrzucilem kilka arabskich przeklenstw, zeby bylo ciekawiej.

Swietowanie switu na dnie krateru nie bylo najlepszym wyborem. Ale o tym przekonalem sie dopiero pozniej - po wyjsciu na krawedz kaldery. Duzo czasu minelo, zanim promienie slonca dotarly na dno i oswietlily powierzchnie kwasnego jeziora. Zdazylem oddac swoje ciastka gornikom i sprawdzic, jakie to uczucie moczyc rece w wodzie o pH bliskim zeru (kwas).

OK, teraz bedzie przerwa w pisaniu, bo znalazlem Smierc czlowieka pracy na youtub'ie. Drugi epizod opowiada o gornikach z Ijen.
benzo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.04.2018, 09:17   #4
yeuop
nOOb
 
yeuop's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2013
Posty: 515
Motocykl: RD03
yeuop jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 6 godz 59 min 9 s
Domyślnie

o kurcze, naprawdę powiało egzotyka ;-) swietnie się czyta, czekam na kolejne odcinki!!

PS: przyznaje, ze jestem zaszokowany..... tam naprawdę sa tak tanie noclegi?
yeuop jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.04.2018, 10:18   #5
kudlaty
 
kudlaty's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Offtock :-)
Posty: 105
Motocykl: Quasimodo XL700
kudlaty jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 2 godz 32 min 57 s
Domyślnie

Super, czyta się i oczami wraca do tych widoków. Byłem tam 3 lata temu (zarówno na Ijen jak i Bromo), nie na 2 kołach, ale to tez było przeżycie :-)
Dajesz dalej :-)
__________________
Dzisiaj: pierwszy dzien reszty mojego zycia!
http://www.dkms.pl/ - Fundacja Dawcow Komórek Macierzystych (Dawców szpiku)
kudlaty jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18.04.2018, 17:36   #6
misiak
 
misiak's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: SinCity
Posty: 449
Motocykl: już nie AT :( jest TT955i
misiak jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 tygodni 5 dni 23 godz 29 min 0
Domyślnie

Ale Mordor .
Pisz dalej
__________________

misiak jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19.04.2018, 11:53   #7
benzo
 
benzo's Avatar


Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Wrocław/Brema
Posty: 25
Motocykl: RD04
benzo jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 20 godz 8 min 38 s
Domyślnie Wulkanizacja, czyli skuterowa wyprawa na Bali

Czesc III. Relaks w chmurach

Na sen nie bylo za duzo czasu. Po 2 godzinach bylem juz na nogach i zaczalem rutynowe przygotowania do odwrotu: prysznic, sniadanie, pakowanie. Zgrubnie wyznaczylem sobie cel, zeby dotrzec na polnoc Bali, a potem orientowac sie na kolejny wulkan.

Przeskuterzylem na przystan, odkrywajac przy okazji "islamskosc" Banyuwangi i, bez wiekszych problemow na check point'cie, zaladowalem sie na prom. Zrelaksowany ogladalem popisy mlodych chlopakow, ktorzy lowili monety rzucane przez lokalnych i turystow.

Czas przeprawy przez Ciesnine Bali poswiecilem na dopracowywanie szczegolow dalszej podrozy. Znalazlem fajny nocleg (Bayu Mantra Bungalows, Lovina, 37PLN) i bardzo dokladnie zabezpieczylem sie przed sloncem - grzalo jak diabli.

Planowana trasa Banyuwangi - Lovina
map.png

Przeprawa przez Ciesnine Balijska
20160106_123627.jpg

Po wyladowaniu w Gilimanuk obralem kurs na Singaraja. Mialem do zrobienia okolo 80km - teoretycznie 2 godziny jazdy to max. Ale byla to swietna okazja, zeby porobic troche ujec do filmu (z malpami wychodzacymi z lasu!), pokrecic sie po okolicy i nade wszystko zjesc cos dobrego. Zreszta sama droga polnocna ciagnie sie praktycznie caly czas przez tereny zamieszkane, wiec predkosc srednia spada do 30-40km/h.
Gdzies w miedzyczasie mignela mi informacja (o ile dobrze pamietam - tablica informacyjna) z iloscia Australijczykow, ktorzy zgineli, rok po roku, na Bali w wypadkach komunikacyjnych. O ile dobrze pamietam - kazdego dnia na wyspie gina 3 osoby, a kolejnych 150 doznaje wszelakiego uszczerbku. Biorac pod uwage rozmiar wyspy, jazda "Bebekiem" (skuterem) wydaje sie byc igraniem z losem (Bali - 5633 km2, najmniejsze nasze woj. opolskie - 9412 km2). Mysle jednak, ze Bali, jako typowo turystyczna destynacja, oferuje duzo uciech, ktore ogolnie maja bezposredni wplyw na odbior rzeczywistosci (co moze sie przekuwac na statystyki). A i sami Balijczycy mistrzami kierownicy, z natury, nie sa.

Bungalow w Lovinie okazal sie fantastyczny. Mialem sa swoj wlasny uzytek piekny domek z weranda i meblami zrobionymi z egzotycznego drewna. Dookola otaczal mnie doskonale utrzymany ogrod z kwiatami, palmami i krzewami uformowanymi w ksztalt zwierzat. Ciezko uwierzyc, ze nocleg w takim miejscu kosztowal 37 PLN. Kolacja zjedzona przy recepcji byla po prostu wyborna, a do tego kosztowala jakies kilka zlotych. Bylem w raju. Przed zapadnieciem zmroku udalo mi sie jeszcze odwiedzic pobliska plaze z czarnym piaskiem, delektowac sie czystym i cieplym Morzem Balijskim.

Rano wrocilem na plaze z naiwna nadzieja, ze na horyzoncie wypatrze stado delfinow, zabawiajace sie 100-200m od brzegu. Ale oczywiscie delfinow nie bylo. Zamiast tego cieszylem sie widokiem lodzi rybackich.

Typowa uliczka w Lovinie.
DSC06933.JPG

Dalekosiezny kuter rybacki.
DSC06938.JPG

Cala ich armada.
DSC06937.JPG

Tym razem skusilem sie na typowo kontynentalne sniadanie (za 8 PLN). A to, dlaczego obsluga dzialala tak niespiesznie, zdolalem sobie wytlumaczyc sam.
DSC06940.JPG

Zaraz po sniadaniu uruchomilem Swinke, pojechalem na stacje zalac pod korek 2,5 litra i ruszylem dalej przed siebie...
DSC06941.JPG

... to be continued...

Ostatnio edytowane przez benzo : 19.04.2018 o 20:18
benzo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19.04.2018, 12:25   #8
Gończy
 
Gończy's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,146
Motocykl: RD07a
Gończy jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 16 godz 48 min 55 s
Domyślnie

Tam w chmurach na wulkanie, ten cień na chmurze to nie halo ale Widmo Brockenu. Teraz musisz trafić jeszcze 2 i możesz być bezpieczny w górach Piękna wycieczka.
Gończy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.05.2018, 23:31   #9
Molek
 
Molek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Molek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 10 godz 31 min 12 s
Domyślnie

Żyjesz kierowniku ?
Molek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Wyprawa po klepki Czałczescu, czyli Rumunia, czyli jak ty się dziecko nie boisz?! zaczekaj Trochę dalej 151 07.06.2015 19:33
Rock, sand & heat, czyli babska wyprawa na Dziki Zachód [Sierpień 2011] jagna Trochę dalej 72 21.09.2011 21:58


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:13.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.