Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24.01.2014, 20:35   #1
Cynciu
 
Cynciu's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 635
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 8 godz 4 min 0
Domyślnie 2013 Maroko z plecakiem, czyli ile trampki dadzą rady.

2012 był dla mnie bardzo łaskawy wyjazdowo. W maju była Rumunia. Sam na sam na sam, czyli Cynciu, Ala i Transalp.
Dla przypomnienia: http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=16006

Lipiec sierpień był cudowną tułaczką po Kirgistanie
A to tu: http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=16233

Azja mnie zauroczyła ale to czytaliście w innej relacji. W 2013 postanowiłem wynagrodzić nieco mojej Pani chwile samotności i kolejny wyjazd zrobić z Aliną na plecach. Mieliśmy tylko dwa tygodnie urlopu i chęci. Co dalej ?
Pomysł podsuną mi Szparag – Marocco.
Miałem więc kierunek i szparagowy transport do Maroka. To pozwoli nam na dwutygodniowe penetrowanie tego pięknego, północnoafrykańskiego kraju.

Objechaliśmy już z Alą Rumunię na trampku i wiedziałem, że stanowimy dobre trio. Damy radę. Tylko ekipa, co nam się trafi na takim wyjeździe? Nie lubię tłumów na trasie.
Błądziłem dalej w rozważaniach nad wyjazdem, zasięgając porad bardziej doświadczonych kierowników. Dzięki tym rozważaniom zaczęła krystalizować się trasa i koncepcja, aby oderwać się od grupy pojeździć samotnie. No dobra, nie do końca samotnie, bo z plecakiem. Wiosenny zlot na Mazurach (800km od domu) okazał się dobrą okazją do wdrożenia plecaczka. Wybraliśmy się więc we dwoje, dorabiając do trasy jeszcze trójmiasto i objazd rodzinny po Mazurach. Wyszło nam prawie 2 000km. Niezła rozgrzewka J
Na zlocie zgadałem się z Łukaszem, który również zastanawiał się nad Marokiem we dwoje. Moja koncepcja oderwania się od grupy podeszła mu i byliśmy wstępnie umówieni na Maroko 2 x 2.

Cynciu + Ala


Łukasz i Lucyna


Czas mijał szybko. W we wrześniu nadszedł czas poznać wszystkich uczestników marokańskich wojaży – szkolenie w Stajni Motocyklowej, gdzie podjęli nas Szparag z Milenką. Wieczorem odwiedziła nas też Leo. Swoimi opowieściami z Gruzji skutecznie ładowała nasze bateryjki, zarażając chęcią odwiedzenia w przyszłości i tego kawałeczka Ziemi. Teraz ekipa która zameldowała się w pełnym składzie:
Grupa 1: Cynciu + Alina, Łukasz + Lucyna
Grupa 2: Szparag, Mila, Michał, Niski.



Panowie walczą


Panie też, na swój sposób


Czasem trzeba posłuchać


Jak Basia czaruje nas opowieściami z Gruzji


Przygotowanie mojego motocykla do trasy ograniczyło się do zamontowania dodatkowego zasobnika na olej, zmiany opon i chyba go nawet umyłem.
Moto staram się mieć zawsze sprawne, więc jakieś ekstrasy nie były potrzebne. Kompletowanie bagażu dla dwóch osób i pakowanie zajęło jednak więcej czasu. Apteczka, narzędzia, ciuchy... .
Po co narzędzia skoro Trampki się nie psują ? Bo lubię pomagać użytkownikom innych marek.

Lista się wyciągała, a ciągle czegoś brakowało. Wreszcie, jakiś tydzień przed wyjazdem wielka laweta zabrała Trampiego z całym majdanem. Mi pozostało tylko czekać na samolot. Tydzień. Jeszcze tydzień.

Wystartowaliśmy z Wrocka raniutko w doskonałych humorach.

Jeszcze Wrocław


Alpy z góry


Espana z góry


I jeszcze ras Espania - Malaga.


CDN
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.01.2014, 20:40   #2
Cynciu
 
Cynciu's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 635
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 8 godz 4 min 0
Domyślnie

odc 2.

W maladze na lotnisku oczekiwał na nas Kowal. Zapakował całość do busa jak barany i za 10 minut mogłem cmoknąć trampa w owiewkę.
Trochę tęskniłem. Od razu zaczęliśmy objuczanie osiołków.



Leo, widzisz to




Jeszcze kawka i dzida.



Mamy dziś do przejechania jakieś 130km do Algeciras. Tam znaleźć spanie. Rano na prom i podbijamy Maroko.

Za nami w kolejności: Niski, Szparag i Michał. Trampki oczywiście na czele


Ostatnia szansa na zakup alko


Kawalkada startuje z Malagi i sunie unijnymi asfaltami. Jest późne popołudnie, słoneczko ostro przypieka a ruch się wzmaga. Na jednym z licznych rond miła Hiszpanka postanowiła wbić się pomiędzy motocykle i zabiera za sobą Niskiego. Majestatyczny szlif tenery wieńczy manewr. Zanim ustało tarcie pomiędzy Niskim a asfaltem, spod kasku dały się słyszeć urywane słowa: w morde..., kamera..., nagrało się?



Straty w sprzęcie i ludziach nieznaczne. Możemy jechać dalej. Po drodze ostatnie zakupy i po bilety na jutrzejszy prom. Negocjacje cenowe trwały ponad godzinę ale w końcu udało się. Są bilety. W międzyczasie ktoś zgasił światło, zrobiło się ciemno jak w psiarni a my jeszcze mamy znaleźć nocleg. Tu przydały się rady Kowala. Cofnęliśmy się kilkanaście kilometrów i mamy spanie w dobrej jak na unijne warunki cenie. Namiotów nie mamy ale jest na kempingu zadaszenie pod którym pakujemy się w śpiworki. Raniutko dzida na prom.










Wiem, wiem, czekacie na fotki z Maroka. Ale po kolei. w końcu tam dojedziemy

ups, uprzedziłem zdarzenia.

A tak w ogóle, to ma ktoś jeszcze chęć poczytać i pooglądać Maroko?
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.01.2014, 20:49   #3
Emil_PL


Zarejestrowany: Dec 2013
Posty: 12
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Emil_PL jest na dystyngowanej drodze
Online: 18 godz 4 min 57 s
Domyślnie

pisz, pisz
Emil_PL jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.01.2014, 20:51   #4
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 35 min 12 s
Domyślnie

Dawaj dawaj Cynciu, milo Was widziec i słyszeć w mojej marokańskiej grupie tez przytrafił się powitalny szlif moze to taki dobry znak na początek, hm?
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie.
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.01.2014, 21:45   #5
andrzej 76
 
andrzej 76's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Tarnowskie Góry
Posty: 277
Motocykl: RD07
Przebieg: 67000
andrzej 76 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 dni 19 godz 13 min 13 s
Domyślnie

dawaj dawaj chłopie,
czytając poprzednie relacje,Ty jak się za coś
bierzesz to ma to ręce i nogi
andrzej 76 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.01.2014, 22:25   #6
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

Coś mi ta wiatka mówi
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.01.2014, 02:04   #7
szparag
 
szparag's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 1,503
Motocykl: LC4
Przebieg: ...
szparag jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 5 dni 20 godz 4 min 21 s
Domyślnie

Dokładnie ta sama wiatka tylko tym razem dotarliśmy tam wcześniej, przypomniałem sobie drogę bez stresu . Nawet właściciel jeszcze nie spał.

Ostatnio edytowane przez szparag : 25.01.2014 o 11:10
szparag jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.01.2014, 04:23   #8
Orzep
Zwykły przechodzień...
 
Orzep's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: DW
Posty: 1,794
Motocykl: GS12y
Orzep jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 45 min 7 s
Domyślnie

...mocno oczekuję!!!
__________________
-- Nie wzywaj imienia Pana bOrzepa nadaremno-- -- Trudno jest powiedzieć NIE, gdy wszyscy mówią TAK --
Orzep jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.01.2014, 08:16   #9
Miras Sc
SOmalijczyk
 
Miras Sc's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: SOsnowiec
Posty: 766
Motocykl: 1090 AdvR
Miras Sc jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 41 min 52 s
Domyślnie

Śmiało Cynciu. Masz we mnie wiernego czytacza.

Bo i na mnie to Maroko kiedyś się doczeka.
Miras Sc jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.01.2014, 14:19   #10
Cynciu
 
Cynciu's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 635
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 8 godz 4 min 0
Domyślnie

Super, że zaglądacie. Wasze komentarze obligują mnie do zapodania dalszej części.

Zapraszam konwersacji, zwłaszcza krytycznej.


odc.3

Pobudka z samego rana i ciśniemy na prom. Kolejka samochodów wypakowanych po dachy i ponad dachy informuje, że zbliżamy się do promu.
Już zapomniałem jak szeroki może być trampek z kuframi. Przycieram kilka błotników ale nikt specjalnie nie reagował, (właściwie to nie czekałem na reakcję), leciałem więc dalej w stronę otwartej Paszczy promu.
Pierwszy prom tego dnia jest totalnie zatłoczony. Wpuszczają nas prawie na końcu. Po zakotwiczeniu motongów wchodzimy na pięterko. Ścisk jak jasna dupa a już formuje się pozakręcana kolejka do odprawy paszpotrowej. Port docelowy jest już w Maroku więc i nas czeka wypełnianie kwitów. Ustawiamy się w kolejce i czekamy.
Okazuje się po chwili, że do odprawy tego tłumu jest tylko jeden urzędnik. Jest ciasno, duszno, gorąco, śmierdząco, a kolejka się prawie nie rusza. Niemal godzinę (cały rejs) czekamy w kolejce na zakichany stempel i numerek w paszporcie.









Schodzimy do motocykli gdyż prom przybił w międzyczasie do marokańskiego wybrzeża. Odczepiamy motocykle i dupa. Chociaż jesteśmy przy bramie wyjazdowej, kilka samochodów całkowicie nas blokuje. Czekamy. Pięć minut, dziesięć, piętnaście a wszystko stoi. Z promu zeszło w międzyczasie koło setki osób jadących autokarami zaklinowanymi we wnętrzu stalowego potwora. Pasażerów postawiono na betonowej pustyni w porcie i kazano czekać. My chociaż wewnątrz, w cieniu, oni jednak stoją w słońcu i z każdą minutą bardziej wkurzeni. Przy samochodach jest już sporo kierowców. Wszyscy czekamy. Cały wyjazd blokuje jeden samochód na hiszpańskich blachach, którego kierowcy nadal nie ma. Może nadal czeka na odprawę w kolejce na promie. Po kolejnym kwadransie ludzie na placu zaczynają się gotować. Pojawiają się pojedyncze okrzyki w stylu „Dawać tu Hiszpana, dawać tu Hiszpana!”. Po chwili pojedyncze głosy łączą się w grupę, w górę wędrują pięści i tak rodzi się spora demonstracja.
Czas leci, nikt nie może wyjechać i frustracja tłumu narasta. "Dawać Hiszpana" zmieniło się na "dawać tu kapitana!"
Policja pokazuje nam żeby nie fotografować a demonstranci widząc aparaty drą się jeszcze głośniej pozując do zdjęć. Pojawia się kierowca feralnego pojazdu. Oddychamy z ulgą. O dziwo nikt jej (bo to była ona, Marokanka) nie spuścił lania. Wsiadła do samochodu i rusza. Samochód wyjeżdża z dziesięć metrów i w tym momencie las rąk blokuje wyjazd. Przed samochodem ląduje bariera. Nie tak szybko. Teraz nikt nie wyjedzie.

„Dawać kapitana portu”. No to stawka rośnie. Samochód który nieco się poruszył rozluźnił nieco samochodowy galimatjas i powoli uwalniamy nasze motocykle przepychając w stronę wyjazdu. ”Nikt nie wyjedzie zanim nie przyjdzie kapitan, chcemy zwrot kasy za ten kurs” Jeszcze krótka wymiana zdań i motocykliści mogą wyjechać.
Straż graniczna zadowolona, że Ci z aparatami pojadą i nie będą oglądać reszty zajścia. Odprawa w porcie idzie nad wyraz sprawnie. Aż się rzuca w oczy, że chcą się nas pozbyć z portu.
Należało by dodać, że w żadnym momencie tego zamieszania nie czuliśmy grama zagrożenia. Towarzyszyły nam wręcz przyjazne gesty. Może dlatego, że byliśmy ich towarzyszami niedoli. To już nie ważne. Ważne jest to, że straciliśmy pół dnia jazdy.











Ruszamy wzdłuż wybrzeża do najbliższego miasta w poszukiwaniu kasy i żarcia. Jesteśmy już nieco głodni. Trafiamy do Ksar es Seghir, sennego miasteczka nad brzegami Cieśniny Gibraltarskiej. Tu witamy się z bankomatem, tankujemy i jemy pierwszy marokański posiłek. Ustalamy punkt zborny w Chefchaouen i żegnamy ekipę Szparaga. Od teraz jedziemy w tylko dwa objuczone trampki z pasażerkami. Maroko przed nami.





Berberyjska kobieta w tradycyjnym nakryciu głowy


W tle Pan Arab


Takich trójśladów widzieliśmy sporo


Gwiazda Afryki, ta na wypasie


Jedzonko jeszcze w stylu europejskim


A tu w wersji Marocco - Tajine
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Wilk syty i Jagnię całe, czyli Maroko na zimowo [Marzec 2013] jagna Trochę dalej 117 22.09.2013 21:33
Maroko 2013 kowal73 Umawianie i propozycje wyjazdów 0 27.11.2012 21:17


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:00.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.