Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24.04.2013, 22:32   #111
Captain
 
Captain's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Austria
Posty: 12
Motocykl: RD07
Galeria: Zdjęcia
Captain jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 3 godz 1 min 52 s
Thumbs up great


many thanks for this wonderful travelogue with beautiful images
and many surprises

I drove once with a Polish group I love it

sorry for the wrong language, but go..le translator is really bad
Captain jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.04.2013, 12:36   #112
Rouge
 
Rouge's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Warszawa
Posty: 15
Rouge jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 8 godz 38 min 36 s
Domyślnie

Przeczytałam, pakuję się i jadę
Rouge jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.04.2013, 21:24   #113
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 35 min 12 s
Domyślnie

Obiecałam, że coś jeszcze się zadzieje w tym wątku... No więc niech się dzieje.

Rzeczywiście, nie było mi dane nocować nad Oceanem. Chociaż ma on w sobie coś, co sprawia, że jego obraz pozostaje trwale w pamięci nawet tak parszywej, jak moja. Najpierw daje się utopić słońcu w swoich głębinach przyświecając mu pięknymi kolorami... nie wiem, dlaczego nikt nie robił fotek... chyba czuliśmy już zbliżający się koniec i roztargnienie nas dopadło? Później zmienia barwy na nocne: czarności porozdzierane bałwankami piany, rozmywa granicę horyzontu, ale nie daje o sobie zapomnieć spotęgowaną w ciemnościach siłą hałasu. Nawet teraz, a może właśnie teraz, kiedy nie widać tej wodnej masy, czuje się jej ogrom i... respekt, żeby nie powiedzieć - obawę.
Wspomnę jeszcze, że nasz pastelowy hotelik przechodził właśnie niewielki remont. O tyle niewielki, że nasz pokój mieszczący się na tej samej kondygnacji sąsiadował przez jeszcze jeden z dziurą... wykładzina w korytarzu nosiła ślady rozdeptanego gipsu i pyłu, ale co tam! Trochę większym "problemikiem" było coś, co dało nam szansę dointegrowania się... Tylko w jednym pokoju był dostęp do ciepłej wody i to falowo-ciepłej wody. Pewnie miało to związek z przypływami i odpływami.
W każdym razie skorzystaliśmy z wszelkich dobrodziejstw hotelowych, zjedliśmy, wytyczyliśmy pokój integracyjny na ten wieczór i... jako bezmotorkowcy ostatniego dnia razem z Samborem postanowiliśmy przezornie jednak wyjechać "teraz", czyli po północy. Była to baaaardzo dobra decyzja, jak się później okazało.
Plan podróży był napięty: trzeba było spakować większość niepotrzebnych już bagaży [najlepiej tych nie-lecących] ekipantów, pojechać do Tangeru [koło 200km], skąd wypożyczony był nasz wóz serwisowy, przepakować bagaże do busa, doprowadzić Dacię do porządku i zwrócić nieubłoconą... Następnym celem była El Jebeha [kolejne 200km] - tam czekała na nas krnąbrna Belgarda.

DSC06699.JPG

Niewiele pamiętam z drogi "tam" - ciemno i sennie. Za to droga powrotna na prom... Niby ten przybrzeżny odcinek był mi znany z pierwszego dnia naszej marokańskiej przygody, jednak czy to kwestia środka transportu [pierwszego dnia na moto-początek sezonu, dogadywanie się ze świeżym sprzętem], czy większe otwarcie się z czasem na piękno tego miejsca... Nie wiem. Było pięknie i tyle. O jakoś tak:

Afryka wita nas i żegna deszczową aurą.
DSC06674.JPG

Kobiety zbierają "chrust" i na osiołkach, w towarzystwie burków, transportują go do wiosek.
DSC06679.JPG

DSC06678.JPG

W górach roztopy, sporo chmur... Rzeki wzbierają i swoją brunatnością próbują zabarwić morze... nawet trochę im się udaje
DSC06680.JPG

Prostujemy kości na jednej z plaż.
DSC06701.JPG

DSC06708.JPG

Pastuszek.
DSC06711.JPG

Nad cieśniną gromadzą się chmury... oj, nie zazdrościmy za bardzo motocyklistom...
DSC06720.JPG

Hm... ciekawe, jak ten ciągnik zawraca? Marokańczycy sobie radzą. Jestem pod wrażeniem tego widoku...
DSC06724.JPG

DSC06727.JPG

Jesteśmy już blisko. Kierujemy się na Tanger-med: tam już na nas czekają... Napotykamy pewne utrudnienia... Chyba nieźle tu lało...

DSC06737.JPG

Przeczołgujemy się za wszystkimi rondem pod prąd i wskakujemy na drugi pas przeciwległej jezdni... nasz jest zbyt głęboko zalany. Kierowcy z przeciwka nie wiedzą, dlaczego inni jadą pod prąd, widocznie to zalanie to świeża sprawa. Podobnie świeża jest czołowa stłuczka przed nami. Spieszymy się, a tu takie atrakcje po drodze... W końcu docieramy do portu i wilk wita się z jagnięciem...
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie.

Ostatnio edytowane przez wilczyca : 30.04.2013 o 20:00
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29.04.2013, 00:40   #114
asti
 
asti's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 101
Motocykl: nie mam AT jeszcze
asti jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 3 dni 22 godz 40 min 53 s
Domyślnie

Ahh, poznaję plażę z ósmego zdjęcia gdzieś przed el Jebeha. Dziwnie usytuowany kibelek na szczycie skały, mglista pogoda, tysiące zakrętów ... cudnie.

Dopiero co wróciłam a już tęsknię.
__________________
Wszystko możesz.
Nic nie musisz.
asti jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.04.2013, 21:00   #115
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 35 min 12 s
Domyślnie

Spieszymy się na prom...



Po zapakowaniu wszystkich włącznie z Jagną na prom mamy chwilę wytchnienia... od jazdy oczywiście Teraz musimy poczekać na swojego przewoźnika. Port w Tanger-Med jest olbrzymi [jak na moje standardy] i wszędzie taki sam. Niestety trudno jest dowiedzieć się czegokolwiek o czasie i miejscu załadunku. Przypływają co jakiś czas promy, ale za każdym razem nie jest to "nasz". Nie bardzo jest jak się zdrzemnąć w tej sytuacji, a razem z Samborem jesteśmy mocno zmęczeni. Godziny nocne wleką się w półśnie. W końcu jest. Parkujemy elegancko przy ścianie i idziemy na pokład. W telewizji mecz, ja odpływam.

Z portu pędzimy do hoteliku, w którym spaliśmy pierwszej nocy, tam czeka na nas laweta. Oczywiście [żeby nie było za łatwo] laweta jest zakleszczona między pięknym białym golfem a ścianą i przyłańcuchowanym koszem na śmieci Walczymy, ale Jej Dwuosiowość wcale nam nie pomaga w końcu dźwigamy kosz i jakoś udaje się uwolnić przyczepkę. Po paruset metrach zatrzymujemy się, bo coś jest nie tak. Jedno z czterech kół trzyma i nie chce się kręcić. Jest środek nocy, jesteśmy jeszcze na terenie zamkniętym, mija nas jakaś ichniejsza straż... Wszystko jest OK, zarzekamy się, i ochrona odjeżdża, a Sambor w tym czasie wczołguje się pod lawetę i szuka przyczyny. Kończy się ostatecznie na demontażu koła i pędzimy na lotnisko. Nie ma czasu teraz się tym zajmować. Po co nam 4 koła?

Dojeżdżamy w samą porę. Towarzystwo nieźle się ululało w ten ostatni wieczór Dwoje trzeźwych i zrypanych kontra siedmiu mniej lub bardziej nawalonych Szybka rotacja bagażowa, uściski, pożegnania - na krótko właściwie. Oni dziś będą już w domu, my zaczynamy kolejną podróż

Podjeżdżamy do hotelu, gdzie parę godzin temu balowali jeszcze nasi marokańczycy. Czeka tam na nas Maciek. I upragnione łóżka...
Rano trzeba będzie wskrzesić lawetę, zrobić tzw. deburdelizację w pojeździe, spakować motorki i ruszyć w drogę. Na 10 kółkach...
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie.
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.04.2013, 22:02   #116
Paluch
 
Paluch's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Koło
Posty: 253
Motocykl: XTZ 660 3YF
Paluch jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 54 min 52 s
Domyślnie

Zdjęcia z deburdelizacji byte .
Paluch jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01.05.2013, 10:56   #117
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

Paluch, deburdelizacja to taka bardziej intymna czynność...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.09.2013, 21:33   #118
rafcio
 
rafcio's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Zielona Góra
Posty: 99
Motocykl: RD04
rafcio jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 35 min 36 s
Domyślnie

czytam,lepiej pózno niż pózniej
rafcio jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Jagnię w sosie potrójnie afrykańskim, czyli Rumunia raz jeszcze [Wrzesień 2011] jagna Trochę dalej 55 03.03.2022 14:52
2013 Maroko z plecakiem, czyli ile trampki dadzą rady. Cynciu Trochę dalej 103 17.06.2014 20:53
Maroko z łapanki II, marzec/kwiecień 2011 sambor1965 Kwestie różne, ale podróżne. 12 29.04.2011 18:57


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:12.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.