|
09.11.2009, 14:02 | #1 |
Zarejestrowany: Jan 2009
Miasto: Cracov
Posty: 361
Motocykl: XT1200Z
Przebieg: w gore
Online: 1 tydzień 2 dni 14 godz 16 min 21 s
|
SUPER!!!!SUPER!!!!! SUPER!!!! ja zamiast pracowac to tak sie wczytalem ze zapomnialem gdzie pracuje i gdzie jestem, zaraz jak bede wychodzil z firmy to bede chcial namiot spakowac i wsiac zeby pojechac gdziekolwiek pomimo "pieknej" pogody tak trzymaj
__________________
|
11.11.2009, 03:22 | #2 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,964
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 5 dni 22 godz 58 min 59 s
|
Dzień dziewiąty
jadalnia.jpg Oprócz nas śniada tylko jedna osoba. Śniadanie całkiem ok., jednak jestem zbulwersowany brakiem srebrnej zastawy. Przecież nie od dziś wiadomo, że srebro wspaniale podkreśla smak. Doprawdy barbarzyński kraj. sniadanie.jpg Po śniadaniu biegniemy zwiedzać miasto. chiwa-brama.jpg Chiwa nas zachwyca. Otoczone murami stare miasto kryje w sobie przepiękne zabytki, wąskie uliczki a przede wszystkim świetny klimat. chiwa.jpg Na szczęście jest bardzo mało turystów, dzięki czemu czujemy się jak w normalnym mieście a nie skansenie. Łazimy, pstrykamy zdjęcia, zagadujemy z miejscowymi i ogólnie chłoniemy klimat. czpa-1.jpg chiwa-2.jpg Niesamowitą sprawą są uliczne studia fotograficzne, gdzie można przypozwać za szezlągu wśród plastikowych kwiatów, na tronie wśród plastikowych kwiatów, przy niesłychanie groźnym plastikowym tygrysie już bez kwiatów itp. Itd. laski.jpg Uzbecy bardzo chętnie pozują do zdjęć nawet bez tygrysa. Poproszeni, zawsze ochoczo prężyli się do zdjęcia. laska.jpg Uzbecy okazują się niesamowicie sympatycznymi ludźmi. Zarówno w Chiwie jak i w każdym innym miejscu jakie mieliśmy okazję zobaczyć. Pomimo tych wszystkich ostrzeżeń w innych krajach obywatele Uzbekistanu pozostali w naszej pamięci jako najserdeczniejszy naród na naszej trasie. Jednocześnie stwierdzamy, ze Uzbekistan pała ogromnym uczuciem do Deawoo, a zwłaszcza do rajdowych wersji wszelkich modeli tej marki. Zwłaszcza szybkie niczym wiatr TICO z dodatkowymi spojlerami nie dają nam najmniejszej szansy na drodze. Znów wyjeżdżamy na pustynie co jakiś czas zatrzymując się tylko przy licznych postach kontrolnych, na których standardowo leci seria: kuda?, skolko itp. policaj-na-afri.jpg post-przy-moscie.jpg amu-daria.jpg amu-daria-1.jpg W zaistniałej sytuacji w przydrożnym barze wpieprzamy po raz kolejny genialnego Amura. jemy-rybr.jpg Bar prowadzi bardzo sympatyczna rodzina z fajnymi dzieciakami, z których jeden, o wyglądzie buddy rozwalił nas zupełnie swym nieporuszeniem na czynniki zewnętrzne. buhara-podworko.jpg Przebieramy się w cywilne ciuchy i już po ciemku idziemy zwiedzać. Fajny klimat, lecz to już pełna komercja z kupą turystów z Włoch czy Niemiec. buhara-noca.jpg buhara-noca-2.jpg Po zwiedzaniu zasiadamy w jednej z wielu knajp pod otwartym niebem aby w końcu wyzwolić tłumioną od granicy potrzebę szastania kasą. buhara-knajpa.jpg Kładziemy się przy stole jak należy. Zamawiamy baranie szaszłyki, sałatki, butlę lokalnego wina coś tam jeszcze a na deser faję wodną. Pięknie no po prostu pięknie a jedzenie i wino rewelacyjne. faja.jpg Panowie prezesi proszą o rachunek, szykują te pliki mamony, patrząc z wyniosłą pogardą na innych…. No jakby nam w pysk dali… co za kraj jak pragnę zdrowia. Za tą kasę co widnieje na rachunku w Polsce to schabowego na spółe byśmy dostali… bez kapusty. Pokonani wleczemy się do łóżek…. No i co z tego, że przebiega przez wsie bez żadnego odgrodzenia od wiejskiego pobocza? I w zasadzie co w tym niezwykłego, że jeden pas na odcinku 500m dzisiaj akurat jest targiem a drugi jest miejscem pogaduszek? No i tego pana stojącego w poprzek ładą też bym nie potępiał. W końcu zakupionych arbuzów nie będzie chłopina dźwigał Bóg wie gdzie? A że inny jedzie na wózku ciągniętym przez osiołka? W końcu prawy pas jest do powolnej jazdy. Troszkę zaniepokoiła nas łada jadącą prawym pasem pod prąd no ale przecież nie wszystko trzeba rozumieć. Zanim jednak dane było nam rozkoszować się zabytkami Samarkandy przeżyłem pierwszy zawał na tym wyjeździe. Na Jednym z postów po udzieleniu odpowiedzi na zestaw pytań standardowych o cenę , szybkość i markę, jeden z policjantów wyższych rangą zasiada na mojej Afryce. Pozuje kolegom do zdjęć coś tam się wierci aż w końcu prosi żeby zapalić moto. Nie podejrzewając niecnych planów odpalam Afri a ten jedynka, gaz i dawaaaaaaj poszedł w świat. Jak tylko Bartek doprowadził mnie prądem z akumulatora do świadomości zacząłem kombinować jaki pekaes powinienem złapać aby dostać się do Polski i jak właściwie przetransportować połamany motocykl. Ku mej niepojętej uldze policjant po chwili wrócił a żeby mnie dobić manewrował na placu lepiej ode mnie………. Za względu na rozpoczynający się międzynarodowy festiwal muzyczny, wszystkie drogi prowadzące do głównych zabytków zostały zamknięte. Zostawiamy motocykle przy policjancie blokującym drogę i biegniemy zwiedzać. samarkanda.jpg targ.jpg Pięknie ale podobnie jak w Buharze tak i tutaj pełna komercja. Robimy zdjęcia, zwiedzamy bazar i jedziemy pod mauzoleum Tamerlana. mauzoleum.jpg Tam też haltuje nas policja i każe się wynosić. My jednak nie odpuszczamy i coś tam ględzimy, ze musimy, że wiza się kończy, że daleka podróż aż w końcu panowie wymiękają. Nie możemy zostawić jednak motocykli przed mauzoleum, więc prowadzą nas do pobliskiej bramy. Za brama jak się okazuje też siedzi kilku policjantów popijających herbatkę. Grzecznie pokazują miejsce gdzie możemy postawić motocykle i puszczają na zwiedzanie. przed-mauzoleum.jpg W szale zwiedzania zupełnie niechcący weszliśmy tylnym wejściem do samego mauzoleum, kilka fot i idziemy do wyjścia a w tym przypadku głównego wejścia. Okazało się, że w zasadzie to powinniśmy kupić bilety, jednak widok pani bileterki tnącej komara leżąc twarzą w biletach, odwodzi nas od tego zamiaru. Nie godzi się budzić. Niech śpi niebożątko. Standardowo wypełniamy deklarację i już mamy podchodzić do stołu z urzędasem właściwym gdy zaczepia nas inny, ogląda deklarację i każe nam wpisać ile kasy mamy przy sobie. Zamiast go olać w jakimś tępym widzie wpisujemy kilka dolarów i jakieś ruble co zostały z Rosji. I to był błąd. - Panowie drodzy a co to za pieniądze? - aaa no tak nam zostało troszkę. - Nooo jak? Przecież na wjeździe deklarowaliście, że nic nie macie. Złamaliście prawo!!!!! - A no to dej Pan ten papier i za chwilę będzie papier właściwy – Z bananem na gębie staram się zabrać urzędasowi deklaracje i wypisać nowe już bez wpisanej kasy. - Jak to Nie lzja!! Przestępstwo!! - Wracać na granicę gdzie wjeżdżaliście i wypełnić jeszcze raz deklarację. - ojejej ej - przecie jest napisane jak byk na deklaracji, że należy wpisać co się ma!!! - no niby jest ale skoro URZĘDNIK mówi, ze nie trzeba to my słuchamy URZEDNIKA a nie jakiś tam papierków. Całą nadzieję, wiarę i miłość pokładamy w URZĘDNIKU - napisane jest, że nie wolno!!! Podejście nr 4. Na: No to proszę bardzo, zostajemy tutaj z wami i mamy to w głębokiej dupie fiu fiu fiu Ostatnio edytowane przez czosnek : 11.11.2009 o 18:20 |
11.11.2009, 10:42 | #3 |
Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Polska poł.-wsch.
Posty: 1,011
Online: 4 tygodni 1 dzień 22 godz 8 min 52 s
|
Śpiąca bileterrka jest świetna - mały fotomantaż zróbcie, dopinając gdzieś z boczku Afri i zdjęcie do kalendarza na przyszły rok stanie sie pewniakiem!
|
11.11.2009, 10:44 | #4 |
Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Polska poł.-wsch.
Posty: 1,011
Online: 4 tygodni 1 dzień 22 godz 8 min 52 s
|
A ten "Mały Budda" sądząc po fatałaszkach z falbankami jest panienką!
P.S. Czosnek, mam nadzieję,że nie tylko ja doceniam Twoje poświęcenie - bo sądząc po porze nadawania to jest to spory wysiłek. Dzięki. Ostatnio edytowane przez lena : 11.11.2009 o 10:46 |
11.11.2009, 12:03 | #5 | |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,964
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 5 dni 22 godz 58 min 59 s
|
Cytat:
budda.jpg Eeee nie jest źle. Czytają ludzie, wystarczy popatrzyć na licznik odwiedzin. Niedługo mi sodówa do łba uderzy |
|
11.11.2009, 12:16 | #6 |
Czytają, czytają ... gratuluję dobrego pióra i wspaniałej wycieczki
|
|
11.11.2009, 17:02 | #7 | |
Zarejestrowany: Feb 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 404
Motocykl: KTM 640 advR
Przebieg: rosnący
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 dni 3 godz 53 min 20 s
|
Cytat:
Relacja dla mnie git, jak wszystko, co piszesz. Nie znamy się wcale, ale może się to kiedyś zmieni? Do zobaczenia kiedyś na trasie kolego. |
|
11.11.2009, 17:28 | #8 |
Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Szczecinek
Posty: 134
Motocykl: RD07
Online: 2 dni 13 godz 24 min 56 s
|
Ryjek mi się cieszy, jak by ktoś mi stówkę do kieszeni wsadził - zajebioza bombowo się czyta
|
11.11.2009, 20:01 | #9 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,964
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 5 dni 22 godz 58 min 59 s
|
Dzień jedenasty
biwak.jpg To jest ciekawe w Tadżykistanie. Choćbyś się zakopał 5 metrów pod ziemią i wyrzucił łopatę to nad ranem okaże się, że siedzi obok ciebie dziecko z przynajmniej jednym kumplem. ekipa.jpg Zbieramy tobołki i wjeżdżamy na drogę do Duszanbe. poczatek.jpg Droga nas zachwyca. Pniemy się w górę. Pod nami rzeka a nad nami góry. Droga to w zasadzie szuter i kamienie więc tempo raczej nie porywa ale gdzie tu się spieszyć skoro widoki urywają dupę? kanion1.jpg widok-z-moto3.jpg Robimy sobie przerwę w miejscu gdzie woda spływa po skałach z gór. Nabieramy wody, jemy arbuza, gapimy się widoki i moczymy nogi w strumyku. wikok1-2.jpg widok4.jpg Po jakimś czasie dojeżdżamy do zamkniętej drogi prowadzącej do tunelu, mającym nam skrócić drogę. Przed szlabanem miejscowi potwierdzają, że należy strażnika przekupić to puści. Po kilku kilometrach wspinaczki podjeżdżamy do wlotu tunelu. Z przejęciem wjeżdżamy do tej jaskini smoka… po czym po minucie wyjeżdżamy zdegustowani z drugiej strony. Co to miało być? O to cały ten cyrk? Wiadukt pod rondem grunwaldzkim dostarcza bardziej ekstremalnych przeżyć. droga-stroma5.jpg Jedziemy, jedziemy a tu nagle wyrastają przed nami 2 wielkie ziejące chłodem wjazdy do tunelu. Acha, no tak, więc to takie buty. Tunel ma ok. 5km długości rozciągniętych na wysokości 2670m. Powoli wjeżdżamy w ciemność. tunel1-6.jpg Zimno, ciemno, droga zalana wodą a do tego jeszcze woda lejąca się z sufitu. Za plecami znika światło na wjeździe a przed nami w oddali majaczy światełko na wylocie. Światełko na wylocie okazało się gazem jadącym z przeciwka. Kiedy nas minął przed nami pozostała tylko czarna otchłań. Jedziemy powoli omijając co głębsze kałuże i rowy. Przy końcu tunelu trzeba zjechać w boczny korytarz wykuty w skale. Tunel co prawda tez jest wykuty w skale, jednak ten korytarz nie ma obudowanych ścian betonem przez co czujemy się jak w jaskini. Zanim tam wjechaliśmy, przez dłuższy czas obserwowaliśmy walkę załogi kamaza, który utknął na wjeździe. tunel.jpg Kamaz zahaczył paką o wielki kabel wiszący u sufitu przez co nie mógł ani się cofnąć ani pojechać w przód. W końcu uwolnili się od kabla a my jaskiniowym objazdem wydostaliśmy się na zewnątrz. tunel-wyjazd7.jpg Od tego momentu jedziemy chińskim placem budowy. Na całym odcinku do Duszanbe dzielne żółte ludziki budują drogę i tunele. za-tunelem.jpg Na kilkanaście kilometrów przed Duszanbe zaczyna się nowiutki asfalt. Cieszymy się jak idioci z każdego zakrętu i większego przechyłu motocykla. Tak się pierwszorzędnie bawimy, że po chwili lądujemy w Duszanbe. przed-duszan.jpg Ale jak to tak? A gdzie mała wioseczka zagubiona wśród szczytów? Gdzie osiołki i ludzie w tradycyjnych strojach? Gdzie, ja się pytam te stada owiec pasących się na głównym placu miasta. Zamiast tego wjeżdżamy do nowoczesnego wielkiego miasta o szerokich 2 pasmowych drogach w każdą stronę. Człek niestety w pewnych sprawach jest ignorantem. Podobnie wyobrażałem sobie Khatmandu, które okazało się jeszcze większym miastem położonym na wysokości Zakopanego. duszanbe.jpg Od razu szukamy urzędu gdzie możemy dostać pozwolenia na wjazd do GBAO (w sensie w Pamir). Podjeżdżamy pod adres wskazany przez gościa na granicy i w efekcie lądujemy pod pałacem prezydenckim. palac.jpg Prezydent jednak jako człek zapracowany nie znalazł czasu aby wypisać nam pozwolenia więc strażnik kieruje nas do urzędu MWD gdzie się tym ponoć zajmują. Przebijamy się w korkach przez miasto aby wylądować w dzielnicy gdzie mieszczą się wszystkie ważniejsze instytucje państwowe, w tym ichnie KGB . Niespodzianka. Kto by pomyślał, że to kompletnie nie to MWD, które jest nam potrzebne. Dostajemy kolejny adres urzędu emigracyjnego, który na pewno jest tym właściwym. Po kolejnej rundzie wokół miasta stajemy pod tym „na pewno właściwym, jedynie słusznym urzędem” parking.jpg Panowie urzędujący nie zostali jednak poinformowani o tym, że są „na pewno właściwym, jedynie słusznym urzędem” i robiąc wielkie oczy kierują nas do OWIR. Jako, że topografia Duszanbe już nam z reki je po kilku minutach meldujemy się pod OWIR’em. Jedziemy za typem. Po 7 km wściekli wyjeżdżamy na zadupie przy dworcu autobusowym. Hotelik miesci się w podmiejskim domku. Całkiem fajny klimat, dużo turystów z całego świata (hotelik jest opisany w lonely planet) Koleś prowadzi nas do pokoju po czym radośnie oświadcza, ze 20 $ ale od osoby. Jestem pokojowo nastawionym człekiem ale w tym momencie mam ochotę temu wyżelowanemu pajacowi przypier… w pysk. Wykończeni idziemy spać. |
11.11.2009, 22:12 | #10 |
księgowy...
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Radom/Rzeszów
Posty: 1,473
Motocykl: KTM LC8 990 Adv.S 08' E-bike CUBE Fox full
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 18 godz 7 min 13 s
|
Ładnie piszesz Czosnek i całą prawdę, to z urzędami to samo życie
Ale to jest Azja fabryka przygód pozdr. |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Kie ch.. wodę mąci? Czyli dlaczego gaśnie na off'ie? | czosnek | Inne tematy | 66 | 07.08.2020 06:14 |
Xinjiang 2008 czyli dlaczego nie zobaczymy olimpiady... | sambor1965 | Trochę dalej | 400 | 23.02.2009 16:44 |