Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19.12.2019, 21:12   #31
RAVkopytko
 
RAVkopytko's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kamieniec Wrocławski
Posty: 3,125
Motocykl: XT660Z-konik garbusek
Przebieg: Ł
RAVkopytko jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 3 tygodni 4 dni 18 godz 55 min 28 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Pirania Zobacz post
Czy mogę przypomniec stara mądrość... Jedno zdjęcie to milion słów..
Poprosimy dużo zdjęć..)

__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743
Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin......
RAVkopytko jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19.12.2019, 21:15   #32
Dario
 
Dario's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Dec 2018
Miasto: Lublin
Posty: 734
Motocykl: ATAS 1000 '18
Dario jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 5 dni 22 godz 39 min 31 s
Domyślnie

My objechaliśmy jezioro Mawrowo w dzień.
Jest dużo zjazdów i fajnych miejsc nad woda.
Ale po nocy to trochę słabo.
Wiadomo, w nocy wszystkie koty czarne....
Dario jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19.12.2019, 22:56   #33
krajcar
 
krajcar's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2019
Miasto: Wrocław
Posty: 55
Motocykl: CRF1000L
krajcar jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 23 godz 4 min 56 s
Domyślnie

Przyjemnie się czyta, proszę o więcej
__________________
"Piję kawę i wyobrażam sobie brzask gdzie indziej."
- Andrzej Stasiuk, Jadąc do Babadag
krajcar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20.12.2019, 10:33   #34
Gończy
 
Gończy's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,141
Motocykl: RD07a
Gończy jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 9 godz 5 min 52 s
Domyślnie

Przewinąłem kiedyś sporo taśmy 35mm w aparatach i jak weszły cyfrówki to nadal się nie mogłem przestawić na robienie dużej ilości zdjęć. Podobnie jest z telefonem. Często było tak, że mimo fajnego widoku nawet się nie zatrzymywałem, bo musiałbym tam zostać na miesiąc
Gończy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20.12.2019, 14:25   #35
Gończy
 
Gończy's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,141
Motocykl: RD07a
Gończy jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 9 godz 5 min 52 s
Domyślnie

13 sierpnia - wtorek

Wstaję raniutko, przed świtem. Dziś zostaje mi króciutki odcinek do jeziora Ohrid ale chcę być jak najwcześniej, żeby pobejować trochę na plaży i odpocząć.
W Macedonii wstaje powoli świt.




Dojeżdżam do miasta Ohrid, od którego bierze nazwa jeziora. Sennymi jeszcze przedmieściami, a raczej osadami, które wchłonęło miasto przeciskam się do zbiornika. Tym razem kawę i śniadanie wciągam na stacji na wylotówce. Spotykam Niemca na wytłuczonym BMW F650 w wypłowiałej kurtce. Ratuje mnie smarem do łańcucha, zamieniamy kilka słów i lecę dalej. Kieruję się na południe wzdłuż linii brzegowej. Po drugiej stronie jeziora jest już Albania. Blisko centrum na rondzie spotykam czarnucha macedońskiego na starszej siostrzyczce. Oczywiście nawrotka. Koleś ma w Ohridzie zakład blacharski i jedzie właśnie do roboty. Proponuje, żebym zaczekał godzinę to pokaże mi okolice. Dziękuję serdecznie ale dziś mam fajrant i nie planuje się nigdzie tłuc później niż po godzinie dwunastej. Wymieniamy się numerami na wszelki wypadek, przybijamy piątkę i lecę dalej.



Mijam archeologiczny skansen z domami na palach.



Pomiędzy Jeziorem Ohrydzkim a Jeziorem Prespa znajduje się przełęcz i Park Narodowy Galiczica.Warto zapłacić kilka euro i wjechać na przełęcz. Droga wspina się zakosami a u podnóża góry rozlewa się potężne jezioro o krystalicznie czystej wodzie.





Jadąc w górę, pod moimi stopami oglądam nitki serpentyn i samolot pasażerski podchodzący do lądowania na lotnisku w Ohidzie. Chwila odpoczynku i za chwilę docieram na przełęcz.





Początkowo pomyślałem, że niesamowicie byłoby się rozbić z namiotem gdzieś tutaj na dużej wysokości, żeby obejrzeć zachód słońca a w nocy światła miasteczek nad brzegiem jeziora. Jednak wizja przeleżenia całego popołudnia w ciepłej wodzie oraz zimny browar wygrywają z romantyzmem chwili i miejsca.
Około południa zaopatrzony w piwo rozstawiam swój mały obóz nad brzegiem jeziora.





Jest ciepło i przyjemnie. Woda na południu jeziora jest najczystsza. Robię pranie w kufrze i popijając trunki leniuchuję. Co jakiś czas wskakuję do jeziora żeby się ochłodzić i napocząć kolejne macedońskie piwko. Na nic nie robieniu przyłapuje mnie wieczór.



Samo jezioro jest niesamowicie czyste i ciepłe, idealnie nadaje się do nurkowania. Poza tym w okolicy jest bardzo dużo ciekawych miejsc gdzie można powłóczyć się motocyklem, rowerem, połazić po górach. Miasto pamięta czasy starożytne i ma dużo zabytków. Jest również niedrogo a dużym atutem jest lotnisko. W okolicy parku jest ponoć również aktywny wulkan. Pomimo, że byłem tu w środku sezonu wakacyjnego zbiornik jest tak duży, że nie ma tłumów. Bardzo chciałbym tu kiedyś wrócić na dłużej.
Gończy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20.12.2019, 18:12   #36
bini
 
bini's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2019
Miasto: Lublin
Posty: 36
Motocykl: gsx 1400,CRF 1000
bini jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 42 min 55 s
Domyślnie

zazdraszczam,a te widoki
bini jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.12.2019, 21:05   #37
RAVkopytko
 
RAVkopytko's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kamieniec Wrocławski
Posty: 3,125
Motocykl: XT660Z-konik garbusek
Przebieg: Ł
RAVkopytko jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 3 tygodni 4 dni 18 godz 55 min 28 s
Domyślnie

Fajny zestaw
mapa papierowa,książka i harmonijka ,no i do tego zimne piwko,jezioro
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743
Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin......
RAVkopytko jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.12.2019, 22:02   #38
consigliero
Banned

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 5,794
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
consigliero jest na dystyngowanej drodze
Online: 8 miesiące 3 tygodni 3 dni 10 godz 30 min 51 s
Domyślnie

Skrytka jest do sprawdzenia







Znaczy się czy jeszcze jest


Wysłane z iPad za pomocą Tapatalk
consigliero jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.12.2019, 12:26   #39
Gończy
 
Gończy's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,141
Motocykl: RD07a
Gończy jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 9 godz 5 min 52 s
Domyślnie

14 sierpnia - środa

Rano wstaję tuż przed świtem. Pakuję się szybko, poranna toaleta i w drogę w stronę granicy z Albanią. Po drodze zajeżdżam zwiedzić klasztor założony w X w. przez św. Nauma – ucznia Cyryla i Metodego. Nie ma turystów, na parkingu znowu znajomy kamper i chłopaki. Zostawiam motocykl i idę się przejść. Miejce nastawione jest typowo pod turystę. W tym miejscu jak w każdym miejscu kultu bije cudowne źródełko, tu woda w całym jeziorze Ochrydzkim jest najczystsza, po prostu kryształowa. Jest pusto. Główny kościół niestety zamknięty więc nabieram jedynie wody w butelki i w ciszy przechadzam się po alejkach spoglądając na podnoszące się zza gór słońce.





Jest bardzo cicho i spokojnie. Za jakieś 2 godziny zacznie się ruch i zjadą turyści i czar pryśnie. Dzisiaj zapowiada się kolejny dzień pięknej pogody. Planuję przejechać Albanię wzdłuż jej wschodniej granicy kierując się na Kukes a potem na przełęcz Valbone. Wracam do motocykla i żegnam po raz kolejny z kolegami oraz starym kamperem, który nie chce odpalić. Według grzebiącego w nim kierowcy to wina niskiej temperatury jaka była w nocy. Nie chcę go zasmucać ale w nocy kiedy spałem pod chmurką i było jakieś 20 stopni więc trochę się myli w swojej diagnozie. Ja raczej obstawiałbym stary i rozładowany akumulator. Tak czy siak na pewno dadzą sobie radę. Dzisiaj jadą do Grecji a ja odbijam na północ.

Na parkingu znajduję weterana macedońskich szutrów, który zaległ na stałe w parkingowej knajpie.



Od klasztoru do granicy jest już tylko rzut beretem i po chwili jestem w Albanii. Co pierwsze rzuca się w oczy to syf nad albańskim brzegiem jeziora. Wszędzie walają się śmieci co kontrastuje z pięknem samego jeziora. Szybka kawka na stacji i drogą SH3 jadę wzdłuż pięknej rzeki płynącej wśród skał głodny do Librazhd. Jestem na miejscu koło jedenastej, tankuję Afrykę po korek bo dziś czeka mnie trochę jazdy po zadupiach i w górach i udaję się w poszukiwaniu jakiegoś obiadu. Dość mam jedzenia z puszek, pasowałoby spróbować lokalnej kuchni.
Przy głównej drodze w Librazhd jest stacja benzynowa w centrum miasta. Polecam bar naprzeciwko. Rodzinny interes, pyszne jedzenie, przemiła właścicelka, która kiedy dowiedziała się, że jadę sam z Polski przyjęła mnie jak swego. Poznałem jej rodziną, zabrała mnie do kuchni i po kolei pokazując całe zapasy jedzenia w lodówkach i szafkach wymieniała ich albańskie nazwy każąc wybierać sobie czego dusza zapragnie. W tym roku byłem siódmym Polakiem, który do niej zajechał. Byłem głodny jak wilk więc po jakichś dwudziestu minutach wylądował przede mną na stole zapas jedzenia, który spokojnie starczyłby na śniadanie, obiad i sutą kolację. Cztery nieduże pyszne pstrągi z lokalnej rzeki , sałatki, ryż, bułeczki, oliwki i inne specjały wylądowały pachnące przed moim nosem. Kiedy skończyłem, nie byłem w stanie się podnieść od stołu. Pod knajpką stała równie do pełna zatankowana Afryka. I tak siedziałem i trawiłem a słońce wspinało się wyżej i wyżej. Serio chętnie bym się powłóczył po miasteczku czy poszedł nad rzekę poleżeć ale pora była zabrać dupę w troki i siodłać konie.
Droga z SH3 odbija w prawo i prowadzi coraz wyżej i wyżej. Dołącza się do mnie jakiś lokalny czarnuch na suzuki i razem prujemy na północ. Koleś niedługo potem odbija na chatę a ja lecę nadal wśród pięknych widoków.



Im bardziej na północ tym robi się ciekawiej. Świeży asfalt szybko się kończy i zaczynają się idealne szutry.



Początkowo jest w miarę łagodnie ale z czasem robi się wąsko, nierówno i coraz bardziej stromo. Ruch zerowy, może kilka samochodów snujących się powoli i ostrożnie z góry. Podczas mijania jednego z nich zjeżdżam zbyt wolno na miękkie sypkie kamienie przepuszczając go i zaliczam książkowego paciaka.



Panowie pomagają mi podnieść motocykl więc nie muszę rozpinać bagaży. Jest cholernie gorąco i robi się coraz bardziej stromo.



Zaczyna się płaskowyż.







Dla takich dróg tutaj przyjechałem.



Z prawej strony tym razem mijam masyw Korabu. Jeszcze kilka wzniesień i powoli zaczynam zjeżdżać wąską kamienistym serpentynami w dół niżej i niżej. Trzeba uważać głównie na wąskich stromych zakrętach, bo niektóre odcinki są niebezpieczne ale ogólnie nie ma tragedii. Najtrudniejszy odcinek mam już za sobą. Od czasu do czasu wjeżdżam do jakiegoś sioła i mijam drewniane chatki.



Ta środa jest gorąca, upał robi swoje. Po kilku godzinach jazdy jestem zapylony, zmęczony ale micha cieszy się jak u dzieciaka. Ahoj przygodo!





Droga w zboczu góry ciągnie się niczym wstążka nad doliną.



Wjeżdżam na asfalt.



Do Kukes został jeszcze malowniczy kawałek.





Kamienne strome ściany wspinają się w niebo. Dziś będzie padać.



Kolega z trasy.



W dolinie zbiornik wodny i już Kukes. Powoli mam dość zakrętów. Do Kukes jest prosty długi odcinek przy lotnisku. Kiedy odkręcam manetkę i pozwalam się Afryce trochę rozpędzić ścigają mnie burzowe chmury. Zatrzymuję się na stacji zmęczony. Dziś nie mam ochoty na namiot. Szukam jakiegoś noclegu, tymczasem nad górami zaczynają się kłębić coraz większe chmury. Burza w górach przychodzi nagle.



Udaje mi się znaleźć niewielki hotelik w centrum, gdzie mogę w nieczynnej sali na dole tuż obok wejścia w podwórku zaparkować bezpiecznie motocykl. Płacę z góry 10 euro i nie meldując się nawet taszczę bagaże do małego dwuosobowego pokoiku na drugim piętrze. Nie rozbierając się z ciuchów idę na zasłużone piwka, które spełniam na niewielkim balkoniku tuż nad ulicą. Szczyty gór dzielnie trzymają kłębiące się chmury nie pozwalając się im przedrzeć i opaść na miasto.

Na to piwo i odrobinę luksusu zdecydowanie dziś zapracowałem.





Siedzę dziś 31 grudnia w biurze. Za oknem przewalają się chmury i zaczyna padać wreszcie wyczekiwany przez dzieciaki śnieg. Myślami wracam do tamtego dnia kiedy walnąłem się wreszcie umęczony na kojo w hoteliku Tirana przy Rruga Dituria. Po kilku dniach spania po krzakach nawet najgorsze łóżko wydaje się być wygodne. Leżę z książką i popijam piwko. Tuż obok, przez uchylone okno dobiega do mnie śpiew muezina, przypominając mi jak daleko mam jeszcze do domu. Burza rozmyśliła się i poszła sobie gdzieś hen za górskie turnie i szczyty pozostawiając na niebie spinający góry łuk tęczy.

Gończy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.12.2019, 17:22   #40
bini
 
bini's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2019
Miasto: Lublin
Posty: 36
Motocykl: gsx 1400,CRF 1000
bini jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 42 min 55 s
Domyślnie

Fajna relacja oraz zdjęcia
bini jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Transport na TET Chorwacko-Bośniacki, sierpień 2019 Piotr_As Umawianie i propozycje wyjazdów 0 13.05.2019 12:03
Sierpień 2019 Zakarpacie/Rumunia/Serbia marcinos11 Umawianie i propozycje wyjazdów 22 26.02.2019 10:21
Prawnik w Macedonii Onufry22 Pomagamy - za free 3 16.11.2017 12:59


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:58.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.