Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06.01.2017, 13:39   #201
chrusja


Zarejestrowany: Jul 2016
Miasto: Dubiecko
Posty: 32
Motocykl: nie mam AT jeszcze
chrusja jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 7 godz 17 min 37 s
Domyślnie

hmmm.. teraz wszystko jasne...
To nie szczęścia czy nie wiadomo czego zabrakło tylko konkretnej dezynfekcji organizmu po całym dniu jazdy.
To oczywiście żart,ale nie zazdroszczę wręcz szczerze współczuję..
chrusja jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.01.2017, 16:58   #202
jochen
Kierowca bombowca
 
jochen's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kraków
Posty: 2,557
Motocykl: RD07a
jochen jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 14 godz 10 min 8 s
Domyślnie

Abstynencja jest sporym utrudnieniem na wyjazdach tego typu. Gdy byłem na ten przykład w Egipcie, codziennie w bardzo sumienny sposób nasączałem organizm destylatami nabytymi drogą kupna w wolnocłówce na lotnisku. Żarłem przy tym wszystko jak leci. Współtowarzysze wycieczki, którzy ulegli przesądom dotyczącym spożywania, padali za to jak muchy pod ciosami zemsty faraona tracąc średnio po 2 dni pobytu zanim się posklejali Antinalem. A my z kumplem nawet nie zaliczylismy lekkiego bólu brzucha.
__________________
AT RD07A, '98, HRC
jochen jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.01.2017, 17:16   #203
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 469
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 2 dni 19 godz 25 min 59 s
Domyślnie

Gdzieś wyczytałem, że problemem nie są bakterie/ wirusy, ale olej bawełniany używany w tamtych rejonach do pichcenia posiłków. Olej ten nie jest zbyt dobrze tolerowany przez europejskie żołądki i stąd bierze się biegunka.
pozdrawiam trolik
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.01.2017, 10:10   #204
henry
 
henry's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: INOWŁÓDZ tel - 504894578
Posty: 326
Motocykl: RD03
henry jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 3 godz 46 min 57 s
Domyślnie

Dzień 19 Wtorek 16.08.2016


Trzeci dzień sraczki.
W nocy, znowu kilka razy pobudka w celu oddania i uzupełnienia płynów.
Wstajemy o świcie. Ja praktycznie i tak mało śpię, więc lepiej jechać rano, kiedy temperatura jest całkiem znośna, czyli około 20 *.

Lecimy więc …

Po drodze posiłek w zajeżdzie … ja zamawiam zupkę, bo na widok mięsa robi mi się niedobrze … jak daleko pociągnę na zupkach i Regidronie ?

Dalej, to już tylko droga … droga … droga … no i piekielny upał.
Odnotowana dzisiaj temperatura, to 45*. Elektroniczny termometr ciągle miga i trudno zrobić wyrażne zdjęcie, ale zaręczam, że z przodu jest czwórka.





Nie wiem jak odbiera się taką wiadomość siedząc sobie przed monitorem, ale myślę, że całkiem obojętnie, a co tam, jakieś 20, 30 czy 45 stopni .
Dla nas, tam na stepie, gdzie jedynym cieniem jest twój własny, te 30 czy 45 stopni, robi ogromną różnicę.
Wszystko jest rozgrzane do czerwoności. Wszystko czego dotykasz, parzy. Otwarcie przyłbicy w czasie jazdy, nie tylko nie pomaga, a wręcz przeciwnie. Gorące powietrze parzy twarz i gardło, uniemożliwia oddychanie.
Jazda w takich warunkach, strasznie męczy, tym bardziej, że na długich, prostych odcinkach nic się nie dzieje. Dosłownie nic. Pusty, płaski i szary step po horyzont. 100 kilometrów stepu, 200 kilometrów, 500 kilometrów i ciągle tak samo. Monotonia. Wypalanie paliwa.
Dłuuga, gorąca i męcząca nuuda.

Lecimy dalej … dalej i jeszcze dalej.
Talaptan … Tartogay … Birlestik … Kyzyłorda ...

Kolejne tankowanie z dłuższym odpoczynkiem w klimatyzowanym wnętrzu.
Tym razem stosujemy zmyślną technikę na obniżenie własnej temperatury.
Ciepłą wodą z butelki wiezionej na motocyklu, polewamy części naszej garderoby: kominiarkę, chustkę na szyję, koszulkę, rękawiczki.
Jest o wiele przyjemniej, bo powietrze w czasie jazdy wychładza wilgotną odzież, chłodząc przyjemnie nasze ciało. Oczywiście, do momentu kiedy wszystko nie wyschnie, a w tej temperaturze wysycha dosyć szybko.
Na kolejnym postoju powtarzamy operację i jedziemy dalej. Jest znośniej.
Poza oczywiście moim tyłkiem, który ma to wszystko w dupie, boli, piecze, buntuje się przy każdym ruchu, no i żołądkiem, gdzie ciągle jest kocioł, a falami przewala się armagedon.

Chagan … Akkum …

… Korkyt … Bajkonur … Kubek … Jangagazali … 120 km do Aralska.



Zjeżdżamy z M32 i wjeżdżamy w miasto. Max wynalazł hotel w mieście, ma to być największy hotel w Aralsku i nazywa się „Aralsk” oczywiście.
Jedziemy przez całe miasto, nawigacja pokazuje, że to tutaj, ale żadnej reklamy nie widzimy. Przed nami dwa kilkupiętrowe budynki, w tym jeden całkiem przyjemny. Ładna elewacja, kuta brama wjazdowa za którą widzimy szpalery drzew i krzewów ozdobnych – to chyba ten hotel.
Ja zostaję, Max idzie zaciągnąć języka. Po chwili wraca ze smutną miną, bo okazuje się, że prawo Murph,ego jednak działa i co ma być gorzej, to niechybnie będzie. Hotelem, nazwali trzypiętrowy, (na wschodzie czteropiętrowy) ohydny budynek obok. Już od frontu wyglądał nieciekawie, a od podwórka, na które wjeżdżamy, koszmarnie.



Nie jesteśmy wymagający i kapryśni, nie musimy mieć w nazwie hotelu pięciu gwiazdek, wystarczą nam cztery ściany, kąt do spania, coś miękkiego pod głową, czasem namiot wystarczy. Tym bardziej, że nie mamy już sił, czasu i ochoty szukać innego lokum.
Wchodzimy do budynku po kilku pustakach. Pierwsze, brudne pomieszczenie, coś w rodzaju magazynu, hydroforni, kotłowni.
Drugie pomieszczenie to kantorek, magazyn z półkami, stołem i dwoma wąskimi łóżkami. Horrtel obsługują dwie panie, przepraszam, wiedzmy, na sam ich widok robi się straszno. Jedna z nich prasuje na stole, chyba pościel.
Przechodzimy do holu głównego, pustego i ponurego.
To raczej nie jest „Dostyk”.



Wchodzimy na pierwsze piętro. Znowu duży, pusty hol i długi korytarz i pokojami po prawej i tylko po prawej, bo po lewej są puste zdewastowane pomieszczenia. Wybieramy dowolny pokój, bo prawie wszystkie są wolne, tylko w jednym jakaś para z Australii podróżująca po Azji, siedzi w Aralu już czwarty dzień, czekając na naprawę Land Rovera.
Wszystkie pokoje są takie same, różnią się jedynie kolorem farby odłażącej od ścian w pokojach i kibelkach, bo to nie są łazienki.
Lokujemy się w pokoiku, ale mina Maxa mówi wszystko.
Koszmar, rezygnacja, załamka. Gdzie myśmy trafili.





Czuję się tu tak, jakbym przeniósł się w czasie jakieś sześćdziesiąt lat wstecz i za moment z pokoi wybiegnie młodzież komsomolska z czerwonymi chustami na szyi i zacznie śpiewać albo recytować hymny pochwalne na cześć wodza rewolucji oddając pokłon popiersiom, które powinny stać na każdym piętrze.
Albo, drzwi główne otworzą się na oścież i do środka wleje się fala radośnie uśmiechniętych robotników, wracających po całym dniu pracy z pól bawełny, gdzie właśnie pobili kolejny rekord wydajności, na cześć oczywiście, ukochanego wodza rewolucji.

Brak kwiatów w pokoju, niewłaściwie dobrany kolor ścian, brak ręczników i dywanów na podłogach, to jednak nie jest największy problem.
Większym problemem jest … a jakże, temperatura.
Pokoje oczywiście nie mają klimatyzacji, a na domiar złego, usytuowane są od strony południowej. To chyba mówi wszystko. Temperatura wewnątrz, około 30 stopni. Jest gorąco i duszno. Otwieramy okno, ale nie wiadomo, czy to lepiej czy raczej jeszcze gorzej.
Widzę jednak jeden plus w tej całej sytuacji … drzwi do kibelka w naszym pokoju się nie zamykają, odwiedzam więc w wiadomym celu inne pokoje, nie przeszkadzając Maxowi.
Dla mnie, ulokowanie się w pokoju to wszystko na co mnie stać, padam natychmiast na leżankę i chyba nawet zasypiam. Tymczasem Max, znowu musi zająć się sprawami bytowymi, czyli zaopatrzeniem i udaje się w tym celu na miasto.
Wracając, przynosi trochę smakołyków: chleb podobny do naszego, ser, pomidory, cytrynę, jogurty i jajka które zamieniamy na jajka na twardo.
Jem wszystkiego po trochu. Cytując takiego jednego „Nie chcem, ale muszem”, bo chociaż w dalszym ciągu wszystko ze mnie leci, to muszę jeść, żeby miało co lecieć i żeby mieć odrobinę sił, żeby jechać dalej.



Dalej, łatwo powiedzieć, ale kiedy patrzymy na mapę i widzimy te puste, gorące przestrzenie, kolejne 600 kilometrów i kolejne 600 i kolejne …
wtedy mamy jedno, skromne marzenie … być już w Charkowie, w „naszym” Audi z klimatyzacją. Ale do Charkowa jeszcze „tylko” 2400 km. Ile to etapów ? Ile dni jazdy ?

Dystans 600 km Temperatura 45*
henry jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.01.2017, 10:44   #205
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,802
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 14 godz 49 min 55 s
Domyślnie

Czytając twoją opowieść Henry to cieszę że nas kłopoty żołądkowe dopadły powyżej 3000 mnpm w Tadżykistanie. Było chłodno i dzięki temu jakoś lepiej się znosiło te przygody. Już sama jazda w temperaturach powyżej 40 potwornie wykańcza a dokładając do tego twoje dolegliwości po prostu nie potrafię sobie wyobrazić co musiałeś przechodzić a twoja opowieść mimo, że szczegółowa nie oddaje realiów sytuacji, z którą musieliście się zmierzyć na miejscu i w tamtych warunkach. Szacun dla Maxa .
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.01.2017, 11:03   #206
jamcio

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Klembów
Posty: 142
Motocykl: nie mam AT jeszcze
jamcio jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 2 dni 19 godz 11 min 25 s
Domyślnie

Od lat na wszelakie otarcia i pieczenia stosuję zwykłą mąkę ziemniaczaną. Naprawdę sprawdza się rewelacyjnie. Latem wszędzie ze mną jeździ. Chociaż czasem jest obawa, że celnik może ją potraktować jako biały proszek
jamcio jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.01.2017, 12:59   #207
Grzechu2012
 
Grzechu2012's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2013
Miasto: Łomżewo
Posty: 908
Motocykl: AT-NAT
Przebieg: 80000
Grzechu2012 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 5 dni 8 godz 33 min 46 s
Domyślnie

większość opowieści z wyjazdów to zachwyty nad okolicznościami przyrody oraz wspaniałości przygody, a tu Panie lipa, czytam i się zastanawiam czy dojedziecie bezpiecznie do domów
W innych wątkach ślinie się na samą myśl o wyjeździe ale jak czytam ten wątek, to sorry ale chyba nie moje rejony i temperatury, +45 stopni
dupa odparzona na samą myśl hehe
Pięknie się czyta, zaglądam codziennie czy jest coś nowego w temacie
takie prawdziwe 'hej przygodo'
sam nie wiem czy zazdrościć czy współczuć
Grzechu2012 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.01.2017, 13:16   #208
rumpel
 
rumpel's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: S-ec
Posty: 2,730
Motocykl: 6 dni 350, 690 R
Galeria: Zdjęcia
rumpel jest na dystyngowanej drodze
Online: 7 miesiące 4 dni 8 godz 48 min 19 s
Domyślnie

Ja mam pyt z "innej beczki", jak Ci się sprawdziła nawigacja? Chodzi mi o urządzenie a nie mapy (oprogramowanie)
rumpel jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.01.2017, 19:11   #209
henry
 
henry's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: INOWŁÓDZ tel - 504894578
Posty: 326
Motocykl: RD03
henry jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 3 godz 46 min 57 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Grzechu2012 Zobacz post
sam nie wiem czy zazdrościć czy współczuć
Najlepiej jedno i drugie
henry jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.01.2017, 19:18   #210
henry
 
henry's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: INOWŁÓDZ tel - 504894578
Posty: 326
Motocykl: RD03
henry jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 3 godz 46 min 57 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał rumpel_adv Zobacz post
Ja mam pyt z "innej beczki", jak Ci się sprawdziła nawigacja? Chodzi mi o urządzenie a nie mapy (oprogramowanie)
Jeżeli chodzi o szybkość, ergonomię, to wszystko jest ok.
Jedyne co mi się nie podoba, to czytelność ekranu. Kiedy nie ma słońca, czytelność jest dobra, ale w słońcu - słabiutko, trzeba ustawiać bokami żeby coś widzieć.
henry jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Pamir 2016 czyli Afra,Viadro i Tenerka jadą do "stanów" Emek Trochę dalej 175 04.09.2017 13:28
Proszę Pana jak Pan szuka uniwersalnej opony to ja polecam Heidenau... Dziurawy asfalt i troche szuterku. Czyli jak w sierpniu 2016 byłem na Ukrainie Pils Trochę dalej 9 15.10.2016 22:02
Baby na motóry 2016, czyli V zlot czarownic zaczekaj Lejdis 98 21.07.2016 11:30
Azja środkowa, Pamir 2016 Emek Umawianie i propozycje wyjazdów 29 18.04.2016 20:27


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:05.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.