LASY PAŃSTWOWE - dyskusja

[Lupus]

Linka to narzędzie do zabijania, tak jak wnyki, jeśli komuś nie starcza wyobraźni by to pojąć, to pewnie także nie pojmie że walenie ludzi po łbie młotkiem też jest próbą zabójstwa z premedytacją. To mordercy i tak będą traktowani, jak stanie się coś strasznego. Sam coś takiego przeżyłem za młodu, więc wiem jak to działa. Później na sali sądowej można się zastanawiać nad motywami. To że ktoś jest idiotą wcale nie chroni go od potępienia i pierdla. Sprawą karania zakłócających powinna zająć się policja nie pan Lynch i ferajna. Jeśli tego nie robi, to inna sprawa - ktoś tu mówił o prawie?

[ocoloko]

Eh, temat rzeka... Może kiedyś przy ognisku damy sobie wszyscy "w ryj". I ta rzeka nas zaleje...

[puszek]

...a głosy w stylu " ja bym tak nie zrobił ale rozumiem tego kto to rozwiesza"..współudział? podżeganie? głupota?
Miłosnicy LP niech się zastanowia czy za wypadki na terenie LP odpowiadają lasy..bo podały tu argumenty w tym tonie....

[Ziarko]

Sprawą karania zakłócających powinna zająć się policja nie pan Lynch i ferajna. Jeśli tego nie robi, to inna sprawa - ktoś tu mówił o prawie?

Czy prawo nas skutecznie broni? Nie. Czy dziwne, że wiele osób przestaje czekać? Gdzieś jest granica. Natomiast gdzie, nikt nie wie. W niektórych dziedzinach już dawno winno coś pęknąć a nic się nie dzieje.
W 81 z bardziej błachych powodów obywatele chętniej występowali przeciw władzy. Dziś tak pędzimy, że nawet nie rozmawiamy tak naprawdę.
Hasło miejscowy traci na znaczeniu. dziś to nie problem zrobić sobie wycieczkę 300km z lawetą by w "fajnym miejscu" polatać.
Pewnie znów ktoś napisze że nakłaniam do strajków - ale to jest jego interpretacja. Głodnemu zawsze chleb na myśli.

Więc jeśli wszyscy w tym kraju dają ciała, dlaczego nagle ta nagonka na LP? Dlaczego nie zaczynać zmian od własnego podwórka?
Jesli to niemożliwe, to dlaczego LP nazywa się betonem, a niech tych, co mimo kar, zakazów nadal jeżdżą gdzie nie wolno. Kto tu jest bardziej twardogłowy?

Temat czysto ludzki znam, jeszcze z okresu, przed 25 latami, gdy na studiach pracowałem jako ratownik wodny.
jeden akwen. Argumenty niezwykle podobne. Ludzi chcieli gdzieś polatać skuterami wodnymi a nie mogli - bo wszędzie strefa ciszy. Rzeką? A fe, to nie zabawa, toć droga wodna. A na jeziorze gdzie? Przy kąpielisku najlepiej. I przeciw 10 chętnym na jazdę skuterom miałem 2000 plażowiczów, właściciela jeziora, 200 wędkarzy, 30 nurków, 1 rybaka. sam poruszałem się motorówką. Ale przejazd z A do B rybaka na silniku, czy mój patrol to całkowicie odmienna bajka od tego co wyczyniali na wodzie skuterowcy. Dla nich to była zabawa, frajda jak dziewczyny w kajaku kołyszącym się na ich fali piszczały, frajda gdy sam sobie zrobił falę na której mógł skakać, frajda gdy linki wyznaczające obszar kąpieliska dotykał na mm. Nie liczył się z hałasem, z tworzeniem fali, na której osoby słabo pływające dostawały prawie ataku paniki - czy to wpław czy na łódce/kajaku, nie interesowała go ta radość dzieciaków do zabawy na fali i płacz dzieciaków których fala zalała, obaliła ich lub rozmyła właśnie świeżo budowany zamek na piasku.
Ludzie wszędzie są tacy sami. Tu nie da się podzielić My dobrzy Oni źli. Wystarcza jedna czarna owca i nikt całego towarzystwa nie chce. Bo po co ryzykować. Obiecali że będą grzecznie pływać.... no i kto w to uwierzy patrząc na sprzęty? Przecież na takich nie da się "grzecznie"