19.09.2012, 15:03 | #41 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Rano budzimy się w towarzystwie owiec oraz trzech pastuszków. Trochę to krępujące, myć się i inne takie z publiką, ale nie ma wyjścia.
BMW F650GS wersja toaletowo – poranna… To już piąty z kolei dzień mycia się za pomocą butelki Pastuszkowie oczywiście uparcie pomagają (a w zasadzie przeszkadzają ) we wszystkim: W pewnym momencie Bliźniak oświadcza: „Jagna, nie wiem czy Ci się to podoba, ale właśnie zostałaś moją żoną” No tak, znów padło sakramentalne pytanie o obrączki… Macham tylko ręką, może faktycznie tak będzie prościej i mniej szokująco… Po zwinięciu noclegu oraz wypiciu kawy z lokalesami trzeba ruszać. Patrzę i myślę. Naprawdę sama tu wczoraj zjechałam? Po tym kamiennym zakręcie w dół? To może i uda się w kierunku odwrotnym... Oczywiście w newralgicznym miejscu zamiast dodać gazu, to go odejmuję i teraz nie mogę przednim kołem przeskoczyć przez kamień. Grrr… Chyba poczekam, aż Bliźniak się skapnie i wróci po mnie. A może jednak dam radę? Jednak dałam, podjeżdżam pod górę, mijam schodzącego do mnie Bliźniaka, który krzyczy coś o jakiś niezdecydowanych motocyklistkach z którymi musi się męczyć na wakacjach Dojeżdżamy do jakiegoś asfaltu, którego nie ma ani na mapie, ani w gpsie. To chyba nowa droga prowadząca do Kosowa. My chcemy na południe wzdłuż granicy, więc na czuja postanawiamy jechać pierwszą lepszą w prawo. I nawet się udaje, trafiamy na SH 23 (oczywiście nadal brak jakichkolwiek drogowskazów). Droga jest biała na mapie, więc asfalt jest zaskoczeniem. Ale jest tak świeży , że aż pachnie W sumie dziś wolimy asfalt, bo nie wiadomo co jeszcze Bliźniakowa dętka nam szykuje. Droga wije się zboczem doliny i jest przepiękna. Nowiutki asfalt prowadzi do Krumë, a dalej trwają roboty drogowe, czyli jedziemy szuter-autostradą. Kurzy się niemiłosiernie, ale można jechać na najwyższym biegu. Każdy kierowca z naprzeciwka pozdrawia nas klaksonem… Fajna różnica wielkości W okolicy Kukes wraca asfalt i jedziemy brzegiem zalewu: Kawałek jedziemy główną drogą (nawet jest w navi!) i skręcamy znów na południe na SH 31. Po raz pierwszy w Albanii widzimy oznaczenia dla turystów. I to po angielsku! Najpierw, że przed nami 50 km pięknej „landscape” drogi, a później, że „only 4x4”. Droga rzeczywiście piękna widokowo, znów góry, a jej nawierzchnia jest trzech typów, które potrafią się zmieniać co 500 m. Czasem nowy asfalt, czasem szutrowa podbudowa pod asfalt, a czasem stara, szutrowo – kamienna droga. Generalnie – łatwo i przyjemnie. I bynajmniej nie „only 4x4”. Jest wściekle gorąco (pod 40°), więc mała przerwa. W słońcu, bo cienia deficyt… Się zakurzyłam trochę: Na końcu chyba nie jedziemy już SH 31, ale dojeżdżamy tam gdzie chcemy czyli do mostu w Muhurr. W okolicy mostu jest coś jakby plaża i postanawiamy z niej skorzystać. W końcu kąpiel!! Rzeka jest rwąca, ale woda o znośnej temperaturze. Jak zwykle towarzyszy nam publika: Przeprawiamy się przez most, a za nim ma być SH 36. Most jest niezły (to droga krajowa!): Niestety za mostem mamy jakieś pięć szutrowych dróg w różne strony i nie mamy pojęcia, którą należy jechać. I znów powtórka z Bajram Curri – nikt, ale to nikt nie ma pojęcia, którędy jedzie się na Burrel. Próbujemy na czuja/azymut, ale drogi są tak kręte, że nie ma to sensu. Godzinę snujemy się po wsi próbując różnych wersji, aż w końcu znajduje się ktoś, kto WIE. I w dodatku oferuje, że popilotuje nas do wylotu. Wleczemy się więc na jedynce i półsprzęgle za alfa romeo przez jakiś kilometr, aż w końcu droga robi się nieprzejezdna dla osobówek. Z budynku obok wychodzi kobieta, władająca nieco angielskim, Bliźniak z wrażenia zalicza swoją jedyną glebę (no dobra, parkingówkę ). Kobieta oświadcza, że tak, to jest właśnie droga na Burrel, tak, motocykle powinny dać radę ją przejechać i to jest jakieś 100 km. Patrzę na nią dziwnie, bo na mojej mapie stoi jak wół 42 km… cdn...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
19.09.2012, 15:36 | #42 |
droga jest celem
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,023
Motocykl: RD07, LC8
Przebieg: X70.000
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 18 godz 34 min 0
|
...cd. Kobieta widząc złość w oczach Jagny na jej stwierdzenie, że to aż 100km, a nie Jagnięce "jak byk, na mapie jest 40!" oraz moje nieudolne zatrzymanie motocykla, wyraźnie nie wierzy w słuszność doprowadzenia nas do tej drogi i w nasze możliwości przejazdu nią. Lekko drżącym głosem pyta jeszcze kilka razy czy na pewno mamy paliwo oraz wodę do picia i... czy na pewno mamy wodę do picia... Widząc jej zdenerwowanie, pytam czy nie ma tam żadnej wioski i sklepu po drodze, że się tak dopytuje i czy droga taka nieprzejezdna...? W odpowiedzi słyszę, że wioska owszem jedna jest i samą drogą też powinniśmy dać radę przejechać... chodź w jej oczach widziałem nieco inną odpowiedź...
...rzeka oczywiście wezbrała to z przegrzania takie gafy
__________________
RideNow! Ostatnio edytowane przez bliźniak : 19.09.2012 o 15:50 |
19.09.2012, 18:06 | #43 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
No macie i ode mnie te 5*
Jagna... Postanowiłem wyjść z ukrycia, zrzucić maskę... Też chce być taki. Mieć tyle determinacji w pokonywaniu przeszkód i w ogóle. Kiedyś to miałem, ale uszło w pizdu, jak bąk puszczony na 4000m... Po prostu się z Wami (Kobitkami) droczyłem. Troche mnie tknęłaś, tym "zaproszeniem" do Albanii Już chciałem pociągnąć temat, ale to tylko żarty i te też mają swoją granicę. Blixniak, zajebiście spontaniczne te filmiki. Na tym ostatnim Jagna spinająca w tle loki, a tu jebie z nieba żarem... Pamiętam sprzed roku. O tej porze wracałem, jak kozak (bo se rzuciłem w eter) z Albanii na rowerze. Tuż, za granicą, już w Czarnogórze wymyślili objazd. Do tej pory śmigałem (pierwszy dzień) w miarę po płaskim i szedłem, jak burza, nie powiem. Kilka km-ów po MNE stronie nagle wyrósł koleś z flagą i puszczał ruch objazdem. Objazd, to kilkanaście km pod górę... Ni chooja, jadę w te miny! (bo to miny były, takie wojskowe) Ni chooja, nie da rady przez miny, bo takie wyraźnie znaleźli. Koleś stał z wodą w ręku. Złapałem za jego butelkę, zdumiony nie reagował. Zimna! Moja była tak ciepła, jak zapewne ta Twoja z filmiku Bliźniaka. -Albo miny, albo machniom! Zamienilim! Po dwóch km podjazdu padłem, jak kawka w cieniu i przeklinałem dzień, w którym rzuciłem Lupiemu, żebym se wrócił rowerem (z Albanii), ale nie mam... - Ale ja mam. Odparł Lupus... Tam jechałem z kumplem 4x4... Jaguś, to naprawdę nieprawda, co tu sobie o Was od kilku m-cy wypisywałem. Chooj, przyznaję się! Ale... nie róbcie tego więcej! P.S. Bliźniak, Twardzielu. Za żonę taką Kobitę?! Cie w mordę! |
20.09.2012, 20:01 | #44 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
100 km offu? Na późne popołudnie?
Nie bardzo jednak mamy wyjście, nie będziemy się przecież wracać do Kukes. Początek jest znośny, szuter z ostrymi zakrętami na zboczach, trzeba „tylko” nie spaść w przepaść Jedzie mi się jakoś podejrzanie dobrze, momentami mam nawet ochotę wrzucić trójkę, ale potem przed zakrętami hamowanie jest trochę emocjonujące Szuter znośny, choć momentami kamienisty: Bliźniak ma chyba delikatną zniżkę mocy, bo co rusz wjeżdżam mu w tył Po jakiś 10 km zatrzymujemy się (filmik był wcześniej), afryka narzeka na brak amortyzacji… No cóż - tutaj tego nie naprawimy… Widoki – rewelacja: Gdzieś tam w dole widać pola i pojedyncze domy. Nie mam pojęcia, jak oni się stamtąd wydostają… Pewną odpowiedz mamy, kiedy mija nas pan na ośle… O czasu do czasu mijamy maleńkie , kilkudomowe wioseczki, wzbudzając niemałe zdumienie. Pierwsza wioska pojawia się nie tam gdzie powinna, jakieś rozjazdy równorzędnych dróg i trzeba się pytać. Lokalesi patrzą na mapę i ciężko ich od niej oderwać. Być może widzą ją po raz pierwszy w życiu… Śmiejemy się potem, że pewnie ich rozmowy brzmiały mniej więcej tak: ”patrz, a tu mieszka wujek Ismael” „o, o tu kiedyś dojechałem!” O dziwo, wiedzą którędy na Burrel i możemy jechać dalej. I znów jakiś rozjazd, tym razem pomaga pasterz na osiołku. Słońce powoli zachodzi, a my gdzieś przed połową… Trafiamy na kawałek szerokiego szutru i większą wieś, nawet szkoła jest. Jestem więc pewna, że teraz to już lajcik został, no bo skoro droga coraz lepsza… Jednak za kilka kilometrów okazuje się, że mamy do przejechania małą rzeczkę. Mostek owszem jest, ale mocno w dole, i prowadzą do niego piękne, kamieniste, ciasne, górskie agrafki. Po czym za rzeką należy znów wjechać takimi samymi sepentynami na górę, przebić się przez przełęcz i zjechać na dół. Agrafkami rzecz jasna. Jakim cudem funkcjonują te wsie kilkadziesiąt km od asfaltu? Dostępne jedynie porządną terenówką, która większość drogi będzie pokonywać na jedynce? A oczywiście terenówek tych miejscowi nie posiadają? Przez tych 100 km nie minęliśmy ŻADNEGO pojazdu… Jestem już bardzo zmęczona i zaczyna być mi wszystko jedno. To zdecydowanie najtrudniejszy odcinek, z jakim przyszło się nam zmierzyć. Ale zmęczenie ma też swój plus – wyłącza się myślenie, włącza automatyzm. I w pewnym momencie zauważam, że już którąś agrafkę z rzędu pokonuję całkiem profesjonalnie, na stojąco, używając obu hamulców, i ogólnie jadę do przodu Modlę się tylko, żeby na tych skałach i kamieniach nie jechało nic z naprzeciwka , bo po prostu nie ma możliwości minięcia się ani zatrzymania bez gleby w tych zakrętach… Kawałek prostej, można się w końcu zatrzymać: nie wiem, czy Bliźniak ma z tego odcinka filmik, ale wyrazów niecenzuralnych może być sporo W końcu wjeżdżamy na płaski szczyt, droga zmienia się z kamienistej na szuter lub zaschnięte błoto. W jakieś wioseczce widzę na poboczu dwa duże psy szykujące się do skoku na Jagnięcinę. Coś mi się tam kołacze w głowie rada z „Motocyklisty doskonałego”, że do takich psów trzeba podjeżdżać wolno, a kiedy się z nimi zrówna , konkretnie odkręcić manetkę. Postępuję zatem według wskazówek. Działa całkiem dobrze , ale chyba autor nie wziął pod uwagę drugiego motocykla jadącego z tyłu Bliźniak się wydziera „Jagna, kur…!!!!!!!” Chyba nie czytał „Motocyklisty doskonałego” No to zostało nam zjechać w dół. Piękne zaschnięte błoto. Bliźniak szuka możliwości przejazdu dla Afryki bez amortyzatora Zawiesił się już n razy, bo choć na zdjęciach tego nie widać – dziury są bardzo głębokie. Po kilku kilometrach zaczynają się szutrowe serpentyny w dół i to już jest sama przyjemność z jazdy… Po kilku kilometrach dojeżdżamy oboje do świeżego asfaltu i z obu gardeł jednocześnie wydobywa się okrzyk „jeeeeeest!!!”. Uff. To był najtrudniejszy kawałek offa, z jakim miałam do czynienia w swojej (krótkiej co prawda) karierze motocyklistki… I, co dziwi mnie do dziś - totalnie bez gleby! Teraz już tylko asfalt, choć piękny i zakręciarski, niesamowite, GS ma piąty bieg! Już po ciemku lądujemy w Burrel, całkiem spore miasto. Mamy nieprzemożoną ochotę wyspać się w łóżku, a nie namiocie, o prysznicu nie wspominając. Choć w sumie łatwiej byłoby się już oskrobać, niż wymyć Jedziemy dłuższą chwile przez miasto, rozglądając się za przystępną i bezpieczną noclegownią, mijamy ładnie zabudowane dzielnice, w końcu dojeżdżamy do czegoś slumsopodobnego, gdzie postanawiamy zawrócić. W tym momencie macha do nas ktoś z jadącego z naprzeciwka Jeep’a na brytyjskich blachach i pada pytanie „Are you looking for hotel?” Skąd wiedzą? No przecież jedziecie na motocyklach! Aah, no tak… Hotel tani (jak na Albanię) nie jest, ale łazienka, bialuśkie ręczniczki i klima… Trochę luksusu nam się przyda… Rzucam wszystko na podłogę i biegnę pod prysznic. Tego mi było trzeba… Po chwili słyszę walenie do drzwi: „Jagna, otwieraj!” „No, otwieraj, nie pożałujesz!” Odbiło mu czy co? Za dużo wstrząsów na tym offie? Leciutko odchylam drzwi, a przez szparę wsuwa się butelka z zimnym piwem… Czasem mężczyźni doskonale wiedzą, co potrzeba kobiecie cdn...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 24.09.2012 o 18:15 |
20.09.2012, 21:03 | #45 |
Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: gdzie?
Posty: 131
Motocykl: ?? tak, to niewykluczone ale dokładnie to nie pamiętam
Przebieg: tak
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 dni 6 godz 1 min 21 s
|
A mnie się zdaje, że to mogło być inaczej: "ty patrz, naszą wiochę przesunęli... No... fakt... Szkoda, że to lipa, bo mielibyśmy bliżej do Jadzi. No ba! Pal licho Jadzię ale do sklepu! No... a popatrzcie tu... nazwę wiochy Ismaela przekręcili z Choy na ... "
__________________
#8 W podpisach nie warto pisać byle czego. Tylko same mądrości. #5 A jak się komu nudzi to niech sobie coś w Świątyni poczyta. Ostatnio edytowane przez AdaM72 : 20.09.2012 o 21:15 |
20.09.2012, 23:50 | #46 |
droga jest celem
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,023
Motocykl: RD07, LC8
Przebieg: X70.000
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 18 godz 34 min 0
|
Świat dookoła jest taki jasny, nowy...
__________________
RideNow! Ostatnio edytowane przez bliźniak : 20.09.2012 o 23:58 |
21.09.2012, 10:08 | #47 |
Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Łódź
Posty: 881
Motocykl: RD07a
Przebieg: rosnący
Online: 1 tydzień 6 dni 19 godz 24 min 20 s
|
i wielki mistrz Alfred Hitchcock nie potrafił tak budować napięcia ... przez ponad pięć minut
__________________
... piszę po polsku (staram się) |
21.09.2012, 12:57 | #48 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Wrocław
Posty: 194
Motocykl: RD07a
Przebieg: 59000
Online: 6 dni 17 godz 6 min 23 s
|
lepsza zgubiona niż ukradziona :P:P
Piękne miejsca... i czyste powietrze, bez dymu . Trochę żałuję, że nie zobaczyłem tam więcej. Ale już mam plan żeby wrócić do AL, tylko przez Rumunię i Macedonię . |
21.09.2012, 14:15 | #49 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chwałowice/Wrocław
Posty: 457
Motocykl: RD07
Przebieg: 99 000
Online: 1 miesiąc 6 dni 21 godz 28 min 45 s
|
nie moge otworzyć tych filmików chorera jasne
co robić co robić ?!!!!! |
21.09.2012, 21:05 | #50 |
Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Łódź
Posty: 881
Motocykl: RD07a
Przebieg: rosnący
Online: 1 tydzień 6 dni 19 godz 24 min 20 s
|
bezpośrednio z youtube:
http://www.youtube.com/watch?feature...&v=MwAS8jHYpDw http://www.youtube.com/watch?feature...&v=H4yCLKmFpHI
__________________
... piszę po polsku (staram się) |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
[RO'2013] Weekend w Tokaju czyli tydzień w Transylwanii | sowizdrzal | Trochę dalej | 21 | 05.08.2013 11:43 |
Bardzo Bliski Wschód 2012 (Roztocze i Bieszczady) | kamilltee | Polska | 10 | 20.06.2012 17:30 |
Góry Przeklęte - Albania 2010 | paku | Trochę dalej | 30 | 17.06.2010 13:01 |
Startujemy w Góry Przeklęte - Albania 2010 | paku | Kwestie różne, ale podróżne. | 12 | 18.05.2010 00:36 |