Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15.09.2012, 12:25   #21
Elwood
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

Widzę, że Koleżanka nie zasypiała pod gruszą przy śliwkach (czy, jak to było?).

Martwi mnie jednak to sukcesywne wbijanie się w męskie pardon.

Czy Wy Kobity nie wiecie, co to garnki?!...
Poza tym grzanie wody w 1,5l butkach...

Te chłopy 4x4 i Bliźniak też zniewieściali. Rozumiem grzanie wódy z 1,5l butelek. To jeszcze jakoś brzmi.

Jaguś, jak tak dalej pójdzie/pojedzie, to będę do Ciebie mówił Józek.
  Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.09.2012, 15:30   #22
bliźniak
droga jest celem
 
bliźniak's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,023
Motocykl: RD07, LC8
Przebieg: X70.000
Galeria: Zdjęcia
bliźniak jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 18 godz 34 min 0
Domyślnie

Cytat:
Napisał Elwood Zobacz post
Widzę, że Koleżanka nie zasypiała pod gruszą przy śliwkach (czy, jak to było?).

Martwi mnie jednak to sukcesywne wbijanie się w męskie pardon.

Czy Wy Kobity nie wiecie, co to garnki?!...
Poza tym grzanie wody w 1,5l butkach...

Te chłopy 4x4 i Bliźniak też zniewieściali. Rozumiem grzanie wódy z 1,5l butelek. To jeszcze jakoś brzmi.

Jaguś, jak tak dalej pójdzie/pojedzie, to będę do Ciebie mówił Józek.
Woda rakijowa była grzana w butelkach 1,5l po koka-koli przez cały dzień, w kufrze, następnie była grzana z tejże butelki wieczorem, również przez kolegów z 4x4. Z czego jeden, wracając do namiotu, podpierał się twarzą bo mu kończyn brakło - zdjęć brak, ponieważ pozostali grzejący z owej butelki przy ognisku, na ten widok ze śmiechu również podparli się twarzami o glebę i nie było komu za aparatu złapać. Jagna tego niestety oglądać nie uświadczyła, gdyż pić naszej woody nie chciała i gdy się wino skończyło zabunkrowała się w namiocie.
__________________
RideNow!
bliźniak jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.09.2012, 16:18   #23
Elwood
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

W takich okolicznościach wycofuję się z twierdzeń poprzednich, popartych jeno moją wyobraźnią, która płocha i niewiarygodna kompletnie okazała się!
  Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.09.2012, 20:32   #24
dabal
 
dabal's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 985
Motocykl: ETV 1000
Galeria: Zdjęcia
dabal jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 8 godz 43 min 51 s
Domyślnie

Wyobraźnia to nie bajka tymbardziej "płocha"....
__________________
734 zero 70 7dwadwa
dabal jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.09.2012, 20:52   #25
Pajdor
 
Pajdor's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Gliwice
Posty: 130
Motocykl: RD07
Przebieg: 59000
Pajdor jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 2 godz 51 min 35 s
Domyślnie

Super wyprawa !
Pajdor jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.09.2012, 08:04   #26
hans
 
hans's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Krk-NH
Posty: 381
Motocykl: XT 600E stage 2
hans jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 10 godz 32 min 11 s
Domyślnie

PKP, Jagna, PKP....

a przy okazji: czyz ;ponizsze foto nie wygląda jakby znajomo?
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSCF1238res2.jpg (283.6 KB, 31 wyświetleń)
__________________
Każdy dobry uczynek zostanie ukarany.
Przykładnie.
------------------------------------------------------------------

chroń mnie Boże przed przyjaciółmi,
z wrogami poradzę sobie sam...
------------------------------------------------------
Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!

Ostatnio edytowane przez hans : 17.09.2012 o 08:09
hans jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.09.2012, 16:02   #27
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Elwood Zobacz post

Martwi mnie jednak to sukcesywne wbijanie się w męskie pardon.

Czy Wy Kobity nie wiecie, co to garnki?!...

Jaguś, jak tak dalej pójdzie/pojedzie, to będę do Ciebie mówił Józek.
Elwood, już tyle razy dyskutowaliśmy na powyższy temat
Ja doskonale wiem, że Ty zdecydowanie wolisz kobiety, które wolą garnki od motocykli... Zresztą, 95% mężczyzn chyba woli

Trudno, mów mi Józek...

Cytat:
Napisał hans Zobacz post
PKP, Jagna, PKP....
?
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.09.2012, 20:26   #28
hans
 
hans's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Krk-NH
Posty: 381
Motocykl: XT 600E stage 2
hans jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 10 godz 32 min 11 s
Domyślnie

odpowiadajac po raz drugi na pytanie co znaczy PKP /poprzedni post zostal chyba ocenzurowany przez usuniecie/
PKP - pieknie /brzydkie slowo/ pięknie - czyli dowody uznania

mam nadzieje ze teraz post sie ostanie....plizzzzz
__________________
Każdy dobry uczynek zostanie ukarany.
Przykładnie.
------------------------------------------------------------------

chroń mnie Boże przed przyjaciółmi,
z wrogami poradzę sobie sam...
------------------------------------------------------
Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!
hans jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.09.2012, 21:59   #29
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał hans Zobacz post
PKP - pieknie /brzydkie slowo/ pięknie - czyli dowody uznania
Zdążyłam przeczytać przed ocenzurowaniem

Dzięki
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.09.2012, 22:07   #30
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
Domyślnie

Rano budzimy się na solidnym kacu. Nie ma jak impreza z rodakami Plus rakija, którą Bliźniak nabył dzień wcześniej w Bajram Curri – nawet nie wiem kiedy i gdzie. Postanawiamy zatem się nie śpieszyć, zrobić przegląd motocykli, a w ogóle to zacząć dzień od kawy:



(Info dla Elwooda: garnek ma w ręku Bliźniak)

Poranne widoki dookoła pola namiotowego są… alpejskie?





Ekipie 4x4 śpieszy się bardziej, a może mają mniejszego kaca. Chcą się przekonać, czy z dolny Valbone nie da się przedostać do Theth. Drogowskaz na szlaku mówi, że to 11 h pieszo. W linii prostej to chyba 4 km, ale po środku jest łańcuch górski. Widzę błysk w oku Bliźniaka, że on też, ale jakoś go pacyfikuję…



Coś mi dziwnie brzmi w łańcuchu przy odejmowaniu gazu, taki metaliczny, delikatny stukot, jakby żwirek uderzał o metal. Szukam, szukam, wszystko wygląda ok., więc kończę na smarowaniu łańcucha. Dzwoni zresztą do dziś…



Kufer wygląda już mocno rejli (ale będzie wyglądał jeszcze bardziej), natomiast olej , który pociekł po karterze i okolicach pokrył się pyłem, całe moto już fachowo uświnione, więc po raz drugi postanawiam dać sobie spokój z czyszczeniem czegokolwiek (o ja głupia…)

Gdzieś przed południem stwierdzamy , że więcej wymówek nie ma i trzeba jechać. Jedziemy trochę w górę doliny jeszcze:





Na małym kawałku utwardzają tę „szuter-autostradę” i znów trzeba się przebijać przez „kopne kamienie”. Jadę za wolno i przednie koło zagrzebuje się dość konkretnie. Mam mały problem z wyjechaniem, i gość od koparki postanawia mi pomóc, znienacka pchając od tyłu motocykl. Chyba nie był przygotowany na taką ilość decybeli wydobywających się spod kasku…Jakimś cudem się nie wypierdzielam i jadę dalej…

Kurzy się niesamowicie i dlatego jedziemy solo. Mijamy się od czasu do czasu, kiedy któreś z nas zatrzymuje się na foty:









Jadę akurat pierwsza, wyjeżdżam z doliny na asfalt i postanawiam poczekać na pierwszym skrzyżowaniu w miasteczku. Czekam i czekam i dla odmiany czekam. W końcu zawracam na początek szutra i mijam ekipę 4x4 (czyli przejazdu Valbone – Theth brak). Otóż Bliźniak złapał kapcia, kończy już łatać i mam się po niego nie wracać. No to siadam w cieniu i czekam dalej. Mam nawet towarzystwo:



w końcu dostaję smsa od Bliźniaka „mam kapcia” Jeszcze? To wracam...
Okazało się, że akcja z pianką, którą widzieli rodacy, nie zdała egzaminu i trzeba jednak wyłuskać dętkę. Po moim pytaniu „ale oczywiście dętkę 17 masz?” zapada krępująca cisza. Ja mam tylko 19 na swój przód, Bliźniak miał wziąć 17. Ale wziął piankę zamiast… Na szczęścia mamy szparagową łyżkę, nie mamy natomiast ma klucza do koła… Bliźniak bierze Jagnięcinę i jedzie pożyczyć klucz. Wraca i wydłubuje dętkę w resztkach cienia...





Dziura całkiem okazała, nic dziwnego, że pianka nie pomogła…



Bliźniak znów bierze bmw oraz dętkę i jedzie szukać wulkanizatora, który nosi tu swojską nazwę „gumista” a ja zapadam w drzemkę w mikroskopijnym cieniu pod drzewem…
Po raz kolejny mamy dowód na uczynność Albańczyków – nie ma auta, które nie wyraziłoby chęci pomocy…

Czekając na powrót Bliźniaka, Jagnięciny i dętki rozglądam się dookoła:



Bunkier! Mało ich zostało, więc postanawiam uwiecznić. Jeszcze kilka lat temu były dosłownie wszędzie…



Najwyraźniej bunkier miał pozwolić na ostrzał nieprzyjaciela schodzącego z gór w dolinę. Tylko ciekawe, jak miałby przejść przez te góry…



W końcu wracają, zakładamy koło, pompujemy (kompresorek jest), jedziemy i… obserwujemy, jak powoli schodzi ciśnienie! Grrr….

Łatka najwyraźniej puściła… Na szczęście powietrze schodzi powoli i jakoś powolutku dojeżdżamy do gumisty. Łatanie po raz drugi, zrobiło się popołudnie, jesteśmy zmęczeni upałem i głodni. Gumista kieruje nas do knajpy szwagra czy kolegi na obiad. Zamawiamy „po prostu obiad”. I dostajemy dwa głębokie talerze pełne szarego ryżu i z szarym kawałem mięsa (baranina chyba) na wierzchu. Wygląda, jak wygląda, ale jak smakuje! Nie wiem, czym był ten ryż doprawiony oprócz tłuszczu, ale smakowało wybornie. Tylko trochę ciężko kroi się mięso za pomocą łyżki i widelca, ale taki albański zwyczaj.

Posileni ruszamy po zakupy do sklepu , gdzie ekspedientka trochę mówiła po angielsku, ponieważ nie mamy pojęcia, w którą stronę wyjechać z miasta. Na naszych gpsach dróg tej kategorii nie ma… w dodatku nie chcemy dostać się do głównej drogi, tylko w stronę granicy kosowskiej...

cdn...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
[RO'2013] Weekend w Tokaju czyli tydzień w Transylwanii sowizdrzal Trochę dalej 21 05.08.2013 11:43
Bardzo Bliski Wschód 2012 (Roztocze i Bieszczady) kamilltee Polska 10 20.06.2012 17:30
Góry Przeklęte - Albania 2010 paku Trochę dalej 30 17.06.2010 13:01
Startujemy w Góry Przeklęte - Albania 2010 paku Kwestie różne, ale podróżne. 12 18.05.2010 00:36


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:13.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.