|
Imprezy forum AT i zloty ogólne Imprezy forum AT i zloty ogólne. Spotkania użytkowników naszego forum. Mają one charakter otwarty: obecność AT wskazana, ale nie jest wymogiem. Piszemy również o imprezach motocyklowych, na które wybierają się nasi forumowicze. |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
14.08.2019, 22:31 | #121 |
malarz
Zarejestrowany: Sep 2012
Miasto: Zabrze
Posty: 1,413
Motocykl: RD07b HRC
Online: 3 miesiące 1 tydzień 3 dni 2 godz 6 min 49 s
|
Natalia pokaż no jak ta koszulka na Tobie leży
Wiem, że szczupła jesteś, jeździliśmy w jednej grupie na Izim
__________________
Jak chcesz, to uciekaj................ Radzimy zostać!... |
15.08.2019, 01:56 | #122 |
Świnia
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
17.08.2019, 08:27 | #123 | |
Zarejestrowany: Jan 2017
Posty: 121
Motocykl: KTM LC4 / RD07a
Online: 1 dzień 19 godz 18 min 59 s
|
Cytat:
|
|
18.08.2019, 11:56 | #124 | |
Zarejestrowany: Sep 2014
Posty: 19
Motocykl: RD07a
Online: 2 dni 8 godz 49 min 30 s
|
Cytat:
Jagana, no jak? Z koszulkami kurczę tak samo było chyba w 2018? Przeciez zakupiłem zeszłoroczną koszulke w tym roku, w rozmiarze jaki normalnie nosze, czyli L (bo L tegoroczne sie skończyli). No i kusa jest... a do tego posiada jeszcze damski krój... Tak po prawdzie to ja w M włażę... a tu L na małe... i to z 2018. A Ty piszesz, ze tylko w tym roku z rozmiarówka przegięliście.... czy tam chińczycy przegięli... P.S. Wiesz, przez te kilkanascie lat latania po zlotach uzbierało mi sie około 100 t-shirt'ów z różnych zlotów. Wszystkich uzywam na co dzień. Sa to dla mnie pamiątki, które na co dzień noszę. Praktycznie kazda wiąże sie z jakimis wspomnieniami. Z Iziego "wspomnienia" maja leżeć w szafie? Czy ma mi w pracy pępek wystawać spod tej pamiątki od Was...? |
|
18.08.2019, 12:25 | #125 |
Zarejestrowany: Jan 2014
Miasto: Zamek Grodziec
Posty: 248
Motocykl: RD03
Online: 2 dni 4 godz 54 min 32 s
|
Zlot IM 2019 został dosłownie 2 tygodnie temu rozliczony (uczestnicy powinny lada dzień mieć info na swoich mailach).
Cały zlotowy zysk (także ze sprzedaży koszulek), tak jak było to wszem i wobec ogłaszane, został przelany do Wojtka "Diabła". Mamy nadzieję, że ta (bardzo konkretna ) sumka pozwoli mu szybciej wstać z wózka i wrócić na motocykl. Na samym zlocie nie ma problemu z wymianą koszulki, ani z jej przymierzaniem. Naprawdę nie jesteśmy w stanie przewidzieć (pomimo sprzedania ponad 2 tys. koszulek na 9 edycjach zlotu), jakich rozmiarów w danym roku zabraknie, ani czy producent zawyży czy zaniży rozmiarówkę. Co roku jest inaczej.
__________________
www.izimeeting.com info@izimeeting.com |
18.08.2019, 12:27 | #126 |
malarz
Zarejestrowany: Sep 2012
Miasto: Zabrze
Posty: 1,413
Motocykl: RD07b HRC
Online: 3 miesiące 1 tydzień 3 dni 2 godz 6 min 49 s
|
Zeszłoroczne były w porządku, tylko tegoroczne na długość dobre, ale wąskie jakieś.
__________________
Jak chcesz, to uciekaj................ Radzimy zostać!... |
18.08.2019, 13:27 | #127 | |
Zarejestrowany: Sep 2014
Posty: 19
Motocykl: RD07a
Online: 2 dni 8 godz 49 min 30 s
|
Cytat:
Ok. Spoko. Racja... Nie ma więcej uwag... |
|
06.10.2019, 09:48 | #128 |
Moderator
|
W 2019 na Iziego w bramę zamkową na Grodźcu wjeżdżałem już w czwartek. Te ostatnie metry po niekończącym się łuku w lewo pamięta się później przez cały rok. Żółte pola od rzepaku coś zmieniają gdy jedzie się przez nie zawsze tak samo i po latach z coraz większą chęcią.
Wjazd oczywiście na stojąco w prawidłowej postawie terenowej i nie dla jakiejś pozy, po prostu z emocji jak zwykle. To gdzie w tym roku? Tym razem namioty. Ostatnio była sala zamkowa, ale niemiecka parka gabarytów umożliwiających podróż tylko na gs-ie lub goldwingu, zgotowała nam w nocy takie piekło, że mimo jakiegoś tam upojenia wszyscy wstali niewyspani. Ogień chrapania od chłopa szedł piekielny, ale od panny zaporowy. Niosło się to i odbijało od kamiennych ścian, od podłóg na których zlegliśmy, od korytarzy. A german-parka miło przewracała się z boku na bok w ogromnym łóżku pamiętającym czasy któregoś z Ottonów. Chrapanie zalegającej potokiem kamienne podłogi reszty towarzystwa nie miał już znaczenia. Niemcy zniszczyli całe nasze pojęci w tych sprawach. U siebie pewnie mieszkają na odludziu a i rozumiem dlaczego lubią podróżować w dzicz. Więc rok 2018 skłonił nas do namiotów, które na Izim akurat lubię. Co do chrapania na polu często nie jest lepiej, ale przynajmniej się to całe natarcie nie odbija tylko leci w las, w pole. Gaszę afrykę. Tytm razem jest inaczej. Jeszcze nie ma oficjalnego komitetu powitalnego na furcie, wszystko jeszcze w ostatnich przygotowaniach, choć niespiesznych. Organizatorzy ławki noszą, zacni goście gdzieś się przemykają. I nawet zobaczyłem Elspeth Beard już na wjeździe. Będzie pięknie. Chłopaki zajęli miejsce za szopą po prawej przy fosie. Już mi krzyczą, zsiada, napij się. Się zaczęło. Ale najpierw namiot. Najważniejsza zasada. Zanim cokolwiek zaczniesz rozłóż namiot. Przywitaj się krótko i rozłóż namiot. Później możesz witać się wylewniej. Namiot najważniejszy. Choćby w kwestii sytuacji awaryjnej, że jest gdzie ciebie później przynieść. Twoja baza nr 1. Namiot stoi. No to możemy pogadać. Trzech już jest. Ypsi, ArturS, Czadi. Później przyjedzie WhiteWolf, Tomek i Paweł. Ale nie będziemy tak siedzieć. Idziemy do ludzi. Kubki w dłoń i lecimy. Rundka oglądania motorów. Jeszcze ich mało bo dopiero czwartek wieczór. Pooglądali. Pogadali. I znowu na bazę. Zaczyna padać. A szopa wielka obok. Sprawdzamy co w niej. Całkiem fajne miejsce gdyby była burza. Stare, zapuszczone ale fajne. Awaryjnie można użyć, ale się nie przydała. Coraz ciemniej się robi. Trzeba rozpalić ognisko i jakieś kiełbaski upiec. Ni i przy ogniu fajniej. Ale skąd drewno? Wszystkie poprzednie lata tutaj, podobnych ekip do naszej, wymiotły legalne drewno lepiej niż rządy komuny, zapasy w supersamie. Nie ma. Rozpalamy jakiś ciężko wyszukany chrust. Pali się. Fajnie jest. Nagadać się nie możemy. Ale trzeba zobaczyć kto tam przyjechał przez ostatnie pół godziny, bo co rusz jakiś motor się odzywa w bramie. Lecim na dziedziniec. A tam ognicho wielkie płonie. Organizatorzy przywieźli wielkie bale drewna do palenie na dziedziniec. Jagna rządzi. Przysiadamy się do towarzystwa. Przenosimy swoje grillowanie do większej wspólnoty. Jest i Elspeth i wszyscy organizatorzy. Jest pięknie. Mijają godziny. Tak koło północy powoli się ludzie wykruszają. Wracamy do swojego obozu jak konie do stajni, lub raczej do wodopoju, bo i cel podobny i raczej instynkt nas prowadzi a nie zmysły. Na dziedzińcu zostaje kilka osób, głownie orgów, bo jaką tu swoją beforkę przed całym zlotem. Zostaje także Bliźniak, to ważne, bo jest głównym bohaterem tej opowieści. Rozpalamy ponownie ognisko. Ale co tam nasze ognisko przy wielkim ognisku na dziedzińcu. Gdzie tam. Ledwie się tli. Jakieś tam gałązki. Ale siedzimy. I gadamy. Mija z godzina, choć głowy za dokładność nie dam. Koło pierwszej robi się zimno. My jeszcze nienagadani a tu nasze ognicho dogorywa. Towarzystwo chętne do siedzenia i jakieś takie wylewne. - słabo się to pali, do dupy. - trzeba załatwić jakieś drewno, - może z szopy coś? Fakt szopa drewniana i pamiętająca stare czasy. Oj by się paliło. Dobrze wyschnięte. Ogień w szopie. Ale mimo zmęczenia i później pory ciągle traktujemy spalenie szopy w kategorii żartu - przynajmniej niektórzy. - panowie, coś trzeba znaleźć, zimno jak pies. - dobra, podnieść tyłki, idziem na poszukiwania, Towarzystwo się podniosło z ochotą. Bo i zimno i połazić fajnie po nocy i pozaczepiać przyjaznych jak my ludzi. Idziemy pospołu. Ale wracamy. - ale dopijcie, z kubkami po drewno? jak my to przyniesiemy, - co ty. damy radę, - gdzie tam dasz radę, dopij, - a gdzie ty tu drewno znajdziesz. I rechot i przekomarzanie. Koniec końców dopite, kubki odstawione i ekipa idzie na nocne poszukiwanie drewna. Idziemy wąską ścieżką, gęsiego, w nocy, pod zamkiem, przez fosę. O kurde.. Fellowship of the Ring...ale fajnie. Jakoś tak cicho. Wszyscy zamilkli. Idziemy jak elfy, dobra krasnoludy. Przez łąkę, przez most, w świecącą bramę. Łuna od bramy bije. To ogień z dziedzińca, już chyba przygasa, ale ciągle jest dla nas i drogowskazem i nadzieją. Wchodzimy w mocno, ale nie do końca domkniętą bramę, jest cicho w oddali dziedzińca gwar resztek zmęczonych orgów. Kto idzie za mną, nie wiem, ale chyba wszyscy poszliśmy, no tak pełna drużyna. Idziemy powoli bramą, przedsionkiem. Nie tu nic nie znajdziemy. Musimy się cofnąć. Jeszcze krok, dwa... na dziedzińcu kilka osób zostało, dwie może trzy. Wracamy. Tu nic nie znajdziemy. Aż tu po lewej, we wnęce, za drzewkiem na dziedzińcu, jakaś postać z toporem się objawia. Krasnolud potężny. I macha siekierą. Kto to jest? Podchodzimy. To Bliźniak. I łupie szczapy z przywiezionego drewna. Zmachał się chyba. Bo przestał machać siekierą i zasapany i spocony na nas patrzy. - Co się patrzycie kurwa. Brać drewno i nosić. Sam mam to wszystko robić? Stanęliśmy jak wryci. Ale tylko na milisekundę. Przecież organizatorowi nie odmówimy. Jak jeden mąż podchodzimy i bierzemy ciężko porąbane piękne, suche, bukowe szczapy. - I po dwa mi brać. Żeby kurwa nic tu mi do noszenia nie zostało. Dosyć się namachałem. Wy chociaż ponoście. Dobra po dwa bierzemy. Ciężkie jak cholera. Trzeba wykonywać polecenia. Obracamy się na pięcie i znikamy w mroku. Po kilku krokach. Możemy skręcić albo w lewo na dziedziniec, albo w prawo przez fosę, przez most, ścieżką przez traw. Do bazy. Skręcamy w ciszy, baz słowa, bez gestu. W lewo. Do bazy. Rzucamy wielkie piękne szczapy drewna w bazie obok mizernego chrustu. I zaczynamy się śmiać. Kiedy śmiech się skończył. W sumie około niedzieli. Co rusz ktoś nim wybuchał. I wiadomo było dlaczego. W sobotę dopiero drewno się skończyło. I wtedy WhiteWoolf, którego na akcji drużyny pierścienia nie było, bo dojechał w piątek, zapytał: - kurde panowie.. zimno jakoś, nieprzyjemnie... (jemu nieprzyjemnie w zimnie?:) posiedzielibyśmy przy ogniu, może wiecie skąd tu załatwić drewno? O kurde. Myślałem, że mi brzuch pęknie. A gdy po 15 minutach śmiania ArturS rzucił: - od Bliźniaka... To był koniec.
__________________
Kiedy jest najciemniej, wtedy błyska znów nadzieja. Tolkien. |
06.10.2019, 11:20 | #129 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
No to po pół roku wyjaśniła się kwestia, dlaczego drewno nie dojechało tam, gdzie powinno
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Mongolia/Ałtaj/Bajkał 2019 | Emek | Umawianie i propozycje wyjazdów | 65 | 16.11.2018 12:58 |
Plan wyjazdowy na rok 2019: Malezja lub Rosja | przemo77390 | Przygotowania do wyjazdów | 0 | 08.10.2018 10:01 |
Islandia Interior z rozmachem 2019 rok , zapraszam... | Husky | Umawianie i propozycje wyjazdów | 54 | 18.06.2018 08:03 |