Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29.01.2018, 14:00   #1
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,888
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 5 dni 4 godz 36 min 5 s
Domyślnie

Korzystając z okazji Heniu, najlepsze życzenia urodzinowe .
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.01.2018, 16:47   #2
henry
 
henry's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: INOWŁÓDZ tel - 504894578
Posty: 328
Motocykl: RD03
henry jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 5 godz 8 min 7 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Emek Zobacz post
Korzystając z okazji Heniu, najlepsze życzenia urodzinowe .
Wielkie dzięki, Emek
henry jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.01.2018, 16:58   #3
henry
 
henry's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: INOWŁÓDZ tel - 504894578
Posty: 328
Motocykl: RD03
henry jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 5 godz 8 min 7 s
Domyślnie

Dzień 16
30 lipca 2017 Niedziela

Wstajemy rano, wcześnie rano, a to za sprawą słońca, a właściwie wysokiej temperatury jaka zapanowała w namiocie po wschodzie słońca. Jednak, w ogóle nam to nie przeszkadza, bo skoro spać idziemy z kurami, to i wstać z kogutami możemy, a i tak jesteśmy wyspani i wypoczęci.
Jest pięknie … jest zarąbiście, słoneczko, cieplutko, piękna pogoda, nic tylko się cieszyć.
No … może poza jednym, żeby nie było za dobrze … oczywiście KOMARYYY …
Szybkie śniadanko, zwijanie suchego już namiotu i możemy startować, a mamy 6.30.





Śniadanko w przydrożnym barze … tankowanie z nową Niwą w tle … i lecimy dalej …











Cały czas lecimy drogą P 24 w kierunku na Kirow, do miasta jednak nie wjeżdżamy, bo nie mamy potrzeby, a leży ono 30 km. na zachód od trasy.
Po drodze posiłek w przydrożnym barze, a kiedy po posiłku wychodzimy na zewnątrz, widzimy przelatującą drogą Afrykę. Na reakcję trzeba było troszkę poczekać, ale po chwili widzimy, że Afryka wraca. Aleksiej ze swoją dziewczyną mieszkają w Kirowie, a jadą do Joszkar – Ola do rodziny. Transalpów u nich mało, a Afryk jeszcze mniej. W dalekie podróże raczej nie jeżdżą, jakieś lokalne spotkania, zloty, wycieczki.







Jakiś czas jedziemy razem, ale w Bogomolowy oni jadą dalej P 24, a my odbijamy na zachód, na drogę lokalną w kierunku na Jarosław.
Z czymś mi się to kojarzy, ale bynajmniej nie z Rosją.







Gdzieś w drodze, widzimy nadciągający w naszym kierunku front burzowy. Ciężka, ciemna nawała wisi nisko na naszej drodze, nie mamy wątpliwości, będzie lało, a że po lewej pojawia się napis „Kafe”, bez wahania zjeżdżamy na parking. . Wprawdzie nie była to jeszcze pora kolacji, ale działamy według zasady „jest bar, trzeba jeść”. Zatrzymując się przed barem, oczywiście wciskam hamulce i … słyszę charakterystyczny odgłos tarcia metalu o metal. Co jest ? Klocki ?
Niemożliwe, przecież na wyjazd założyłem lekko tylko przytarte klocki, prawie nówki które powinny spokojnie wytrzymać co najmniej 20 kkm, a my przejechaliśmy dopiero 4700 km.
Na razie nie mam czasu, żeby to sprawdzić, bo deszcz już nad nami wisi. Wpadam do baru, żeby spytać o nocleg … jest pokój … zostajemy, bo po pierwsze deszcz, a po drugie jakiś problem z hamulcami który trzeba sprawdzić.
Błyskawicznie rozpakowujemy manele, a nasze osiołki wstawiamy na podwórko za barem i w tym momencie rozpętuje się coś w rodzaju tajfunu, a ktoś tam w górze odkręca zawory i zaczyna się ulewa z błyskawicami. Ok. po deszczu sprawdzę co się dzieje, a tymczasem uciekamy do baru, gdzie zjadamy jakąś kolację, po czym lokujemy się w pokoiku na pięterku.





Dafik się relaksuje, a ja idę pod prysznic. Kiedy jestem już dobrze namydlony, nagle, jeden z piorunów uderza nie tam gdzie trzeba, światło gaśnie, a w pomieszczeniu bez okna zalega całkowita ciemnota. Czuję, że ciśnienie wody szybko spada, spłukuję z siebie większość mydła i po omacku szukam najpierw okularów, a potem drzwi. Bez prądu nie będzie wody, więc nie mam wyboru, trzeba się wytrzeć, ubrać i wrócić do pokoju, gdzie odpoczywamy z Dafikiem, czekając na prąd i koniec burzy i deszczu. Burza w końcu gdzieś tam przechodzi, ale prądu nie ma nadal.
Do wieczora jeszcze kawał czasu, co robimy ? Dafik proponuje, żeby pójść na wioskę, która jest tuż obok za naszym barem. Ok. idziemy. Typowa, rosyjska wioska. Gruntowa droga, drewniane domki, drewniane płoty, buriany.
W pewnym momencie, z naprzeciwka zbliżają się dwie, powiedzmy, kobiety.













Kiedy przechodzą obok nas, widzimy że są bardzo wesolutkie i czujemy, że trzeżwe również nie są.
Przeszły, ale za moment zawróciły w naszym kierunku i pytają, czy się z nimi napijemy.
Odmawiamy oczywiście, ale one nie rezygnują. To może jakieś ruble im damy ? Odmawiamy.
To wy chyba germańce ? Nie zaprzeczamy. Ta w koszuli idzie na bosaka, jest napastliwa, cały czas podchodzi blisko … za blisko i w kółko coś gada, niezbyt dla nas wyrażnie. Ta druga trzyma się na dystans i ciągle się śmieje … ale jakoś tak dziwnie, nienaturalnie.
Przyśpieszamy, chcemy się im urwać, ale one nadążają za nami … przecież, nie będziemy biec, nie będziemy uciekać, chociaż mamy na to ochotę.
Zawracamy w kierunku naszego hoteliku, mamy już dość zwiedzania ruskiej wioski, one zawracają za nami, ta w koszuli cały czas coś do nas gada, ta druga cały czas się śmieje.
W końcu, przed samym hotelikiem odpuszczają i wracają na wioskę.
Ufff … to chyba nie był dobry pomysł z tym zwiedzaniem

Mamy jeszcze trochę czasu przed nocą, idziemy sprawdzić co się dzieje z moimi hamulcami.
Odkręcam lewy zacisk … na klocku zostało z pół milimetra okładziny z jednej strony klocka, ale z drugiej już widać metal. Tak samo z drugim klockiem.
Odkręcam prawy zacisk … po okładzinach nie ma śladu !!!
Na tylnym zacisku to samo, zostało jeszcze z pół milimetra okładziny.
Sprawdzamy jak to wygląda w XL700 Dafika i okazuje się, że jest odrobinę lepiej tzn. że zostało na jednym zacisku milimetr, a na innych ze dwa milimetry okładzin.
Tego się nie spodziewałem i nie byłem na to przygotowany, …. ale wynika z tego, że te wda odcinki jazdy po deszczowej gruntowce „zjadło” nasze klocki. Błotnista maż która powstała po deszczu, dostała się wszędzie i cały czas (nawet bez hamowania) szlifowała nasze klocki.
Zużyły się podobnie, ale Dafik miał nówki, a moje już były lekko zużyte, stąd ta różnica.
Tam gdzie nie ma już okładzin, czyli prawy przedni zacisk zdejmuje całkowicie, tłoczki blokuje kawałkiem deszczułki i instaluję przy gmolu, nie ma sensu szlifować tarczy.





Pozostałe jeszcze odrobinę hamują, może wytrzymają 300 km do Kostromy, a tam, mam nadzieję coś będzie można dokupić. Zobaczymy jutro.



Dystans 580 km Temperatura 22 - 32 oC
henry jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.01.2018, 21:40   #4
strażak


Zarejestrowany: Jun 2013
Miasto: Południowa Wielkopolska
Posty: 17
Motocykl: motopompa
strażak jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 10 godz 39 min 5 s
Domyślnie

Same przygody
strażak jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Tukan 2017 karol1989 Imprezy forum AT i zloty ogólne 86 13.07.2017 08:28
Bałkany 30.07.2017 - 12.08.2017 giennios Umawianie i propozycje wyjazdów 0 23.06.2017 12:58
Iran trip 2017 - start 12.05.2017. Emek Przygotowania do wyjazdów 137 14.06.2017 15:13
Enduro Pohulanka 29.04.2017 - 01.05.2017 wojtekm72 Imprezy forum AT i zloty ogólne 53 28.05.2017 21:49


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:23.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.