Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21.09.2018, 23:47   #13
Neo
Konto zamknięte na stałe


Zarejestrowany: May 2012
Posty: 1,603
Motocykl: RD03
Neo jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 4 dni 7 godz 52 min 54 s
Domyślnie

Kolejny dzien mini wycieczki przechodzi do historii. Na razie pogoda dopisała, w okolicach południa było nawet mocno ciepło ale wieczór już zaznacza się konkretnym spadkiem temperatury. Do tego wciąż prognozy na jutro są niezbyt optymistyczne. Wróćmy jednak w czasie kilkanaście godzin abym mógł podręczyć was przydługim opisem.

Poranek na campingu ujawnił rozległość terenu i osamotnienie mojego namiotu: zaparkowany był jeszcze duży, ładny camper z Francji oraz przyczepa z Łodzi, a dookoła nas wykoszona trawa, staw i pełno wolnych stanowisk. W sezonie musi tu być gwarno... Miejsce - camping pod Diablą Górą - mogę z czystym sumieniem polecić, także z dziećmi. Są place zabaw, ładna plaża, miejsca na ogniska i grille. Nie jestem bywalcem takich udogodnień, nie mam szerokiego porównani, a zaskoczyły mnie takie rzeczy jak latarnie z włącznikiem pozwalające oświetlić miejsce rozbijania namiotu czy czyste i dobrze wyposażone pomieszczenia łazienki, toalet i pralni. Ostatni raz tak ładny kemping widziałem na Bornholmie.

San okazał się zbyt dużą pokusą dla mnie, opóźniłem wyjazd żeby posiedzieć trochę nad rzeką, w końcu miałem się nigdzie nie spieszyć.
Pierwszym i w zasadzie jedynym punktem programu na dziś są winkle na drodze 28 między Przemyślem i Sanokiem. Czytałem, że droga jest dość mocno obłożona ruchem więc specjalnie nie leciałem tam z samego rana aby nie sprawdzać ile osób podąża do jednego z dwóch miast do pracy.
Ostatecznie na zakręty przed przełęczą wjechałem po 11:00 i nie wiem jak było wcześniej ale minąłem po drodze zaledwie kilka samochodów.

Posiedziałem chwilę na punkcie widokowym, zjechałem na drugą stronę kombinując skąd zrobić dobre zdjęcie serpentyny. Niestety nic takiego nie znalazłem. Przydałby się dron który był w Białym Brzegu. Na dole uznałem, że było całkiem fajnie, nie wiem kiedy przyjadę tu ponownie więc... zawróciłem, znów wspiąłem się na przełęcz i zjechałem po drugiej stronie cały czas przy minimalnym ruchu i bardzo ładnej pogodzie.

Nie jest to nasz pierwszy wypad w górskie rejony, wiem czego spodziewać się po swoim osiołku. Junak, mimo małego garnka, daje radę na asfaltowych wzniesieniach chociaż oczywiście wspinaczka obciążonym pojazdem powoduje konieczność redukowania na 3, a miejscami na 2 bieg przy utrzymywaniu obrotów w okolicy 5000. Zapewne bardziej doświadczony motocyklista górski zrobiłby to wszystko inaczej, sprawniej. W okolicach Łodzi trudno jednak o tak poskładane zestawy zakrętów połączonych z nachyleniem drogi do trenowania.

Nie robiłem trzeciego przejazdu przez serpentyny na dwudziestce ósemce, skierowałem się od głównej drogi na prawo i cały dzień spędziłem na drogach między Przemyślem, Sanokiem i granicą ukraińską. Bywalcy zapewne znają te rejony na wskroś, ja do tej pory miałem zaliczony tylko jeden szybki przelot bokami od Przemyśla do Ustrzyk Dolnych. Teraz nadrobiłem to z nawiązką wliczając wizytę w Arłamowie ze spektakularnym zjazdem i podjazdem do bramy i kilka zawrotek gdy napotykałem na swojej drodze zakazy wjazdu (nie dotyczy ALP - znacie to, prawda?).

Dzisiejszy głód postanowiłem (jeszcze w Łodzi) zaspokoić w Myczkowcach u Obcego więc uprzedzając w pewnym momencie ssanie w żołądku skierowałem się z grubsza we właściwym kierunku. Bynajmniej nie najkrótszą trasą dzięki czemu trafiłem na odcinek drogi będący prawdopodobnie jedną z nielicznych pozostałości asfaltu pamiętającego czasy pierwszych osadników powojennych. Droga wije się między wioskami, są odcinki ze świeżo położoną nawierzchnią ale w niektórych momentach jakby uciąć nożem i zeskrobać nieudolnie resztę. Jak ktoś lubi szybko jeździć, to tutaj może gwałtownie się przebudzić.

Nie jest tajemnicą, że u Obcego dają dobrze jeść. Skorzystałem z jego oferty w takim stopniu, że już dzisiaj nic więcej nie jadłem. Obżarstwo w najczystszej postaci. Była ochota na coś do popicia ale jeszcze trzeba zjechać na nocleg. Wybrałem drogę wokół zalewu, przez Polańczyk, Bukowiec do Czarna Górna do przystani motocyklowej. Do głowy mi nie przyszło aby cokolwiek rezerwować, a wjechałem na ostatnie miejsce wolne w wiacie. Niby namiot jest ale skoro zewsząd słyszę o załamaniu pogody, to podarowałem sobie ten minumum luksusu.

Z niecierpilowością oczekuję poranka bo prognozy już nie raz mijały się dość znacznie z rzeczywistością. Po śniadaniu pomyślę jak dzień zaplanować. Będę musiał brać już pod uwagę skrócenie drogi do pokonania do Łodzi - chcę być w domu najpóźniej w niedzielę przed północą, a pogoda będzie w znacznym stopniu wpływała na rozłożenie trasy.














__________________
Konto zamknięte na stałe.
Neo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem