Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05.08.2020, 19:19   #4
sluza
 
sluza's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,707
Motocykl: AT RD07a; XR600R
sluza jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 4 dni 19 godz 28 min 31 s
Domyślnie

Dzień 1
Nasza łódź jest do odbioru z Wielkiej Żuławy, wyspy na Jezioraku, która jest największą śródlądową wyspą w Europie. Aby się na nią dostać, należy wykonać z nabrzeża telefon do „kapitana”. Po chwili od drugiego brzegu odrywa się prom, który wygląda jak tratwa, raczej nie wzbudza zaufania. Im bliżej, tym większe mam obawy czy utrzyma mojego Landcruisera, załadowanego pod korek bagażami i prowiantem. Niepotrzebnie, podołał.

prom1.jpg

prom2.jpg

Odbiór łodzi. Człowiek w koszulce z napisem BOSMAN jest nowy, pracuje dopiero od kilku tygodni, on zbyt się nie zna, nic ze mną nie ustalał, bo chłopak z którym umówiłem się na silnik 40KM już nie pracuje, nic nikomu nie przekazał i wie tylko, że TA łódź jest przygotowana dla mnie. TA łódź ma silnik 20 KM, a ta z silnikiem 40KM to szefa i jej się zwykle nie czarteruje. Trudno. "Będziesz stale cierpiał, jeśli będziesz reagował emocjonalnie na wszystko co ludzie do Ciebie mówią" jak mawiał Bruce Lee, więc pozostałem niewzruszony. Lustruję pobieżnie nasze Calipso. Lata wynajmowania łodzi przyzwyczaiły mnie do tego, że zawsze jachty, które brałem były przygotowane bez zarzutu, a czartery w Rynie od MADACAR (wiem, reklama), wręcz perfekcyjnie. Pewne mankamenty zauważam: brak kanistra („bosman” łaskawie doniósł), kotwica nie patentowa (na pierwszy rzut oka widać, że będzie z nią słabo), postrzępione i krótkie cumy, brak jakiejkolwiek narzędziówki (wziąłem swoją), zalane bakisty. Od tego „bosmana” niczego już nie oczekuję i pozwalam mu wrócić do koszenia trawy.

calipso.jpg

Rozmieszczenie prowiantu i bagażu to domena mojej żony. Idzie jej to sprawnie, lata wprawy, później zawsze wiadomo do kogo należy się zwrócić, żeby cokolwiek znaleźć.

Jest czwartek, 9 lipca 2020.
No to start i wypływamy z ośrodka Barakuda z Wielkiej Żuławy i za cel obieram sobie Gierczaki, dwie wysepki na Jezioraku, aby tam zacumować na noc. Mój brat cioteczny, który „odprowadza” nas na swojej małej motorówce sugeruje, abyśmy popłynęli do Chmielówki w zatoce Kraga. Tak też robimy. Plan zakłada nieustanne parcie w kierunku Gdańska, więc Jeziorak na razie jest tranzytem. W niedzielę mamy być w Elblągu, aby oddać głos w wyborach prezydenckich, a w poniedziałek mamy być w Gdańsku.
Posuwamy się naszym Calipso dostojnie. Robię test prędkości, który wykazuje, że przy nieznośnym wyciu silnika płyniemy 11 km/h. Akceptowalny stosunek hałasu pozwala płynąć z prędkością 9,5 km/h, a idealnie jest przy 8-8,5. Czuję, że mój plan będzie trudny do zrealizowania. Nic to. "Nie obawiaj się porażki - to nie porażka, ale mało ambitny cel jest błędem" - jak mawiał Bruce Lee - najwyżej nie dopłyniemy do Gdańska.

kokpit.jpg

Infrastruktura Iławy bardzo się zmieniła przez te wszystkie lata. Powstał piękny port Iława, za to kultowa przystań Pod Omegą rozczarowała. Kilka pomostów i wszystko miejsca rezydenckie, których nie można zająć nawet na krótko.
Kolejne kilometry linii brzegowej to rezydencje, przy których zastanawiasz się ile milionów pochłonęła ich budowa czy zakup.

20200709_182625.jpg

Kończy się zabudowa i każdy następny kilometr to wpływanie w odludzie. Dziwi trochę pustka na jeziorze, ale późna pora i nie najlepsza pogoda robią swoje.
Dopływamy do Chmielówki. Niewielka przystań jest nabita na full. Na kei stoi jednak jakiś starszy wilk morski i macha do nas, że on się zaraz posunie troszkę i zrobi dla nas kawałek miejsca. Mili, kochani ludzie. Cumuję, pięknie dziękuję, krótka wymiana zdań, skąd, dokąd, parę praktycznych informacji o pochylniach.

chmielówka1.jpg

chmielówka2.jpg

Przygotowanie kolacji przynosi przykrą informację. Piwo nie jest zimne, a to oznacza, że lodówka nie działa. Sprawdzam bezpieczniki. Kurczę, nie są spalone. Ich po prostu nie ma. Sprawdzam wszystkie, na sześć nie ma trzech. Zabieram ten od wskaźników. Lepiej nie wiedzieć ile jest paliwa niż mieć ciepłe piwo. Do "bosmana" nawet nie dzwonię. Dobrze mieć rodzinę w Iławie, brat cioteczny obiecuje jutro rano dowieźć bezpieczniki.
sluza jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem