Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11.07.2019, 21:27   #119
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

Track do Nieświeża jest cudny: piaski, ale w normie, polne dróżki.

Zatrzymujemy się tylko na sprawdzanie i dolewki oleju





tak to można jeździć

Docieramy pod bramę pałacu, gdzie spotykamy już wszystkie maszyny.

I jak zwykle nikomu nie chce się przejść 300 m do zamku

Janina znajduje miejsce w cieniu…



… a Maryśka jednak rusza z nami.

Do pałacu prowadzi grobla między stawami.





Pałac Radziwiłłów jakimś cudem przetrwał wojnę, zamieniono go następnie na sanatorium i całe jego wyposażenie jakoś wyparowało.

Wnętrza sobie darowaliśmy, a na dziedziniec można wejść za darmo.







Pozostała 10 murzyniątek wolała posilać się w restauracji

Zgranymi ekipami ruszamy z Nieświeża na szuter autostrady.





oraz wioskowe dróżki:





Przekraczamy też po raz pierwszy Niemen.

Raf robi zdjęcia, Janina sprawdza olej. Oraz wyjątkowo zagląda też pod BMW Maryśki.



i dalej szutry:






Było tak miło na szutrach, ale Chemik przyszykował niespodziankę, z pięknego szutra track każe nam skręcić w prawo w piękne trawy.

Grrr, koleiny…
I tu doganiamy ekipę II (a ekipa I opowie później, jak ją zaatakowały pszczoły z stojących nieopodal uli), która też walczy z materią.

AAAA, czwórka w mojej DR to jednak ciut za szybko na ten kawałek. Już się widzę leżącą w trawie, przód leci w lewo, tył w prawo, jezusiczku…

Ale jak zwykle pomogło dodanie gazu i DR poszła jednak tam, gdzie miała. Uff.

Janina, jadący za mną: „No Jagna, już miałem Cię ratować”

Musiałam uspokoić palpitacje serca przez 2 minuty

Uff, wyjeżdżamy w końcu z tych kolein i traw na normalną drogę i oczywiście ekipa II znika nam z horyzontu.

A po kilku km widzimy kolejny taki zjazd z szutru w niewiadomo-co.

O nie! Nie w ten upał! Rzut oka na track i mapę, wybieramy fajowy szuter równoległy do tracku.

I to była najlepsza decyzja na tym wyjeździe…

Mamy teraz trochę lasu, a las=poziomki, czyli mamy dłuuugie przerwy:



Maryśka nurkuje po poziomki:



Mijamy chyba czwarte czy piąte ule, tym razem przy czymś fioletowym:





(Google oraz moja mama mówią, że to facelia)

Piękna droga.

I tak dobijamy do końca tracka, gdzie jesteśmy umówieni – pod skansenem (zamkniętym zresztą).



Są tam już Bracia przy Kasie, reszty niet.
Kawałek, który ominęliśmy był podobno mega hardkorowy, brody po pachy itp. Mieliśmy nosa

Czekamy, czekamy.
I czekamy.
Hm.

W końcu nadjeżdża część grupy II. Miny ma dziwne.
Grupa II też nie bardzo miała ochotę przeprawiać się przez brody i szukała drogi alternatywnej.
Skończyło się to jazdą przez pola i łąki, nie do końca legalnie i z dezaprobatą ludności miejscowej.
Grupa się rozdzieliła, każdy pojechał w swoją stronę.
Ale ponieważ mnie tam nie było, wypowiadać się nie będę

Czekamy na Szynszylę, która dojeżdża solo i debatujemy, czy będzie nas ścigać białoruska milicja
W końcu motocyklistów enduro, w dodatku w takiej ilości, nietrudno namierzyć…

Zdań tyle, ile ludzi, ale w końcu jedziemy szukać noclegu, a Marysia z Janiną i Człowiekiem Bez Butów czekają jeszcze na ostatnią zgubę - Novego, którego zhaltowała milicja.

Spotykamy się wszyscy w pensjonacie – drogo, ale nikt z nas nie ma już ani siły, ani chęci na szukanie czegoś innego, więc zostajemy.

Grupa II otwiera flaszkę (albo kilka) i dzieli się trudnymi wrażeniami dnia, grupa III konsumuje Marysine zapasy (nadal są to kabanosy) i idzie spać.

Atmosfera zrobiła się nieco napięta, zobaczymy, co przyniesie poranek…

[cdn]
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem