Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20.09.2016, 18:06   #50
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

Odcinek 7, czyli Omańczycy też święcą dzień święty

Budzi nas wschodzące słońce. Trzeba wstawać, nim sięgnie namiotu



Rzeczka ułatwia poranną toaletę:



jest nawet coś jakby spiętrzenie -€“ idealne na kąpiel


co prawda znów rybki podgryzają, ale powoli się przyzwyczajamy:



Słońce w pełni, czas się zwijać



Drogą, której nie ma na mapie jedziemy w teoretycznie dobrym kierunku, zobaczymy, gdzie wylądujemy





Na dziś mamy w planie kolejne wadi: Wadi Shab. Pod tą romantyczną nazwa czai się podobno jedno z najładniejszych omańskich wadi, ale też tych bardziej popularnych.

W pozostałych wadi ludzi praktycznie w ogóle nie było, więc cóż może znaczyć tutaj "€žpopularny"€? 10 osób?

O święta naiwności!
Nie wzięliśmy pod uwagę, że jest tutejsza niedziela, czyli piątek

Z błędnego myślenia wyciągnął nas już parking przy "€žujściu"€ wadi (w końcu to dolina rzeki, cóż, że wyschniętej).

Na drugi brzeg trzeba dostać się łódką, czyli dać nieco zarobić miejscowym ; )






Flaming dla turystów :



Po drugiej stronie wysiada i spacer w górę wadi. 45-minutowy. W temperaturze też bliskiej 45 stopniom ; )

Omański rolnik – chyba już na wymarciu, bo komu by się chciało przy tych petrodolarach…



Jak zwykle widoki powalają:



Deep water oznaczała jakieś 1,5 m , no ale Omańczycy w ogóle nie potrafią pływać



Najbardziej śmieszyło nas to, że co 100 m była tabliczka "€žzakaz kąpieli"€ , a co jakieś 200 m "kąpiel wyłącznie w przyzwoitych strojach"€. To jak w końcu, można, czy nie?

Ścieżka prowadziła jak zwykle w skałach, to czasem wykutych:



Było dość wąsko i kiedy natknęliśmy się na wycieczkę francuskich emerytów, tylko westchnęłam "€žo matko!"€. Tymczasem dostałam po nosie -€“ nie mogłam ich dogonić !



Tu chyba raczej "€žnie pływać"€, nieważne w czym:





Oznaczenie szlaku, wielce pomocne, bo czasem naprawdę nie wiadomo, na którą skałkę skakać:



Pierwszy basen (przed wyjazdem długo się zastanawiałam, jak będą wyglądać te "€žpool" ):



Pierwsi już się rozkładają "€žnad brzegiem"€



ale my idziemy dalej.

A tu kończą wszyscy Omańczycy, bo w górę trzeba przepłynąć jakieś 100m, później znów jest płytko. Taka segregacja : )



My na szczęście umiemy pływać, więc płyniemy. Co prawda potem jest gorzej, bo trzeba przejść jakieś 50 m po bardzo ostrych kamyczkach, za płytko , żeby płynąć. Raf idzie w płetwach

a na końcu efekty specjalne -€“ można wpłynąć do jaskini. W zależności od poziomu wody może to wymagać nurkowania.
Na szczęście dla mnie, dało się wpłynąć z głową NAD wodą, wąskim tunelem. Nie powiem, żeby płynięcie przesmykiem o szerokości może 60 cm i skałą tuż nad głową było miłe dla kogoś, kto ma lekką klaustrofobię ; )

No ale jesteśmy w środku:



Jest tu mały wodospad i można skakać na linie.

Nasze drugie w życiu selfie:



Kurczowo trzymam się skały, bo dna nie ma ; )



Wracamy na poprzednio upatrzoną pozycję i spęczamy ze dwie godziny w trybie: 10 min na skałce (aua, parzy!) 30 min w ciepłej idealnie czystej wodzie.



Miejscowe dziewczyny kąpią się inaczej :



Stachu musi oczywiście skoczyć:




I ogólnie jest tu niesamowity tłok (jak na omańskie wadi)



Wymoczeni, wracamy po śladach:





Wracając, spotykamy na parkingu JEDYNYCH motocyklistów, jakich widzieliśmy w Omanie. W sumie, to chyba mają właśnie (jest luty, przypominam), szczyt sezonu. bo nie wyobrażam sobie, że jeżdżą w lecie, kiedy bywa +48 !






A my przemy dalej na wschód, na oceaniczną plażę. Taki sobie wymarzyliśmy nocleg!

Po drodze zajeżdżamy do ośrodka badań nad żółwiami. To jedyne miejsce, gdzie można legalnie popatrzeć na żółwice, które tu w ogromnych ilościach składają jaja. Na szczęście te odcinki plaż są teraz rezerwatem i można tam wejść jedynie z wycieczką.

Wykupujemy taką na 21 (jak będzie ciemno) i szukamy ładnej plaży na nocleg.

Bezpańskie? Pańskie?






Niestety nad brzegiem wieś ciągnie się za wsią, w końcu znajdujemy jednak swój kawałek plaży:



Choć miejscowi z pobliskiej wsi zaglądają:



i w sumie wieś za rogiem, ale cóż...



Rozbijamy się, kolacja, rozmowy...

"€ža wiecie, że miałem larwę pod skórą?"
"€žże co!!"
"€žno takie długie coś, pewnie w tej rzece mnie dopadło:
"€ži co zrobiłeś"
"€žCejrowskiego nie oglądaliście? trzeba wydłubać, i tyle.."

Tyle Stachu. Mnie jakoś przeszła ochota na kąpiele w tej ciepłej, czystej wodzie...

Już za ciemnego udajemy się do ośrodka żółwiowego. Przewodnik fajnie opowiada o żółwich zwyczajach, tłumaczy zasady (żółwicy nie można wystraszyć, bo nie złoży jaj) i ostrzega, że jest "€žniski sezon na żółwice"€. Ale może się uda.

Udało się, choć były tylko trzy:



Pewnie na foto nic nie widać
Żółwica miała ok. 70 cm długości, kopie sobie dół na plaży i składa jaja, po czym zakopuje. Wychodzi na ląd tylko raz do roku, a jaja składa dokładnie tam, gdzie się urodziła.



Kopie



A kraby czekają tylko na odejście żółwia, żeby dobrać się do jaj….



Zrobiła, co miała i wraca do oceanu ...



a przewodnik barwnie opowiada wszystko raz jeszcze:




A my wracamy na nasz kawałek plaży.

cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą

Ostatnio edytowane przez jagna : 20.09.2016 o 18:19
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem