Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08.01.2020, 16:56   #30
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,790
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 1 godz 35 min 2 s
Domyślnie

Wstajemy i suszenia ciąg dalszy.


Na szczęście nie pada i słonko zaczyna wyłazić.

 


Obok obozu w dole pięknie szumi rzeczka.

Całkiem wartka.

Słońce już wysoko a my dalej suszymy.



I oczywiście jemy śniadanko z paskudną ruską kiełbasą.

W końcu pomału zaczynamy się zbierać.

Kiedy w końcu udaje się zapakować na motocykle okazuje się że mamy zonka w Michałowej DR. Sprzęgło upalane we wczorajszych błotach zaczyna się ślizgać i raczej daleko nie ujedziemy. Ruszamy i jakoś się jedzie ale w tym stanie pojazd nie nadaje się do jazdy w terenie. Coś z tym trzeba zrobić. Pierwsza większa miejscowość i zabieramy się za mycie.


Po myciu do roboty.




Na nasze szczęście DR to prosta konstrukcja i łatwo się naprawia w polu. Na nasze jeszcze większe szczęście jakiś czas przed wyjazdem po tym jak Michał spalił sprzęgło w DR wykonałem do niego telefon i uradziliśmy że zabierzemy jeden komplet tarcz sprzęgła na nasze dwie Drezyny. Przydały się.
Głupi to ma fart jak to się mówi. A mieliśmy nie brać.
Moto naprawione więc ruszamy dalej. Kolejnym punktem na naszej drodze ma być Burnyj. Nie pytajcie czemu. Bo tak. Bambaki i wodospady. Lecimy i już z daleka widzimy co tu się szykuje.

No więc chłopcy muszą pozakładać kondomy.


 
Lecimy dalej i niestety znów mamy awarię. XR Franza prycha kicha i w końcu zdycha. Nie daje się uruchomić więc trzeba rozbierać. Jak ktoś kiedyś to rozbierał to wie, że to proste ale czasochłonne. Kiedyś miałem podobne objawy i powodem było paliwo w airboxie. Zaczynamy od tego. Po zdjęciu pokrywy wylewa się kupa paliwa więc już wiemy o co kaman. Jako że to trochu potrwa a do Burnyj już niedaleko Ja z Michałem i Frankiem robimy przy XR a Jurek jedzie na rekon sprawdzić czy są tam jakieś noclegi bo to już pogranzona. Na szczęście burza poleciała bokiem na wschód więc jest sucho. Moto wyczyszczone, odpala więc możemy zabierać się za składanie. W tym czasie wrócił Juras z dobrymi wieściami. Załatwił nocleg i po drodze mamy sklep. Fantastycznie. Jedziemy. Najpierw szoping w miejscowości Pierewałka a potem droga dalej. Chcemy tutaj zostać na 2 dni bo tego co mamy zobaczyć nie ogarnie się w jeden.
Bazę mamy spoko, domek drewniany, obok przybudówka z kuchnią i łazienką. Gospodyni to lokalna nauczycielka i szefowa klubu wiejskiego.

Miszka za płotem.

Pobyt na wsi zobowiązuje.

A oto i rzeczony klub.

Czynny do 21 i muza nawala. Dzieciaki tańczą na zewnątrz. Idę obadać temat.
No klub jak się patrzy. Nasza gospodyni z dumą prezentuje cały lokal. Utrzymują go sami. Państwo nic nie daje.


Na fotach nasza gospodyni w stroju ludowym z mężem i koleżankami poniżej (ta w środku).


Nocą klub tętni życiem.

Walimy na rekon nad rzekę . To Mała Łaba


Jutro plan szwędaczy. Mamy do oblukania 2 wodospady i bambaki.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem