Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15.11.2017, 17:30   #184
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,790
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 godz 38 min 46 s
Domyślnie

Wybijamy się z rana po śniadaniu z Charkowa. W planie mamy zanocować w tym samym miejscu gdzie spaliśmy po drodze w tamtą stronę jednak najpierw musimy wydostać się z Charkowa co wcale nie było takie proste. Udaje się.jednak z bólem wypaść na trasę M03. Musimy się jednak zatrzymać uzupełnić płyny gdyż jest upalnie a z naszej trójki tylko Michał jest wyspany. Ja z Filipem najlepiej się nie czujemy ale nie ma tragedii. Zapierdziela się nieźle ale mamy prawie 500 km do Kijowa, czeka nas przebicie się przez miasto i wylot przez przedmieścia, które są gęsto zaludnione i ruch nie jest płynny. Do Kijowa docieramy późnym popołudniem. Ruch jak w ulu. Masa samochodów, remonty, pasów tyle ile się zmieści na szerokości ulicy. Jak na MKADzie w Moskwie. Jedzie się do dupy. Marnujemy mnóstwo czasu a do tego ciągle trzeba uważać na samochody gdyż ruch jest bardzo gęsty a każdy jedzie jak mu się.podoba. Nawet nie pamiętam czy jedliśmy jakiś.porządny posiłek dzisiejszego dnia. Cały czas jazda a Kijów nas wykończył. Wreszcie udaje się wybić z miasta ale znów wpadamy w korek ludzi zmierzających do sypialni Kijowa która nazywa się Bucza. Tłum aut dopiero kilka kilometrów za Buczą luzuje się i możemy trochę podgonić ale jesteśmy wykończeni. Zatrzymujemy się na stacji paliw tutaj:

https://www.google.pl/maps/place/АЗС...3!4d30.0167191

Nie mamy już siły dalej ciągnąć a do tego pogoda się psuje i w nocy i rankiem ma padać. Takie prognozy podaje przynajmniej Brodaty. Zaczynamy myśleć o noclegu pod dachem. W związku z powyższym idę się rozejrzeć. Docieram do zabudowań, spotykam jakiegoś gościa i pytam o hotel, agro, pensjonat, cokolwiek. Eeee tu to nic nie ma musicie jechać dalej. Jakieś.kilkanaście kilometrów dalej coś niby jest. Wracam do chłopaków i okazuje się.że Filip coś.tam namierzył i to tuż.obok. Postanawiamy sprawdzić. Jedziemy może ze 3-4 kilometry od stacji na której się zatrzymaliśmy i okazuje się.że trafiamy do knajpy nad jeziorem, która po drugiej stronie ma domki dla gości. Takie drewniane chatki dla 2-4 osob. Musimy jednak objechać dookoła. Jedziemy zatem i stajemy przed bramą po okrążeniu obiektu lasem. Otwiera nam ochroniarz i już z daleka widzę zmierzającą w naszym kierunku recepcjonistkę. Domek jest , do tego wolny. Bierzemy. 60 PLN od głowy ze śniadaniem więc tragedii nie ma a skoro w nocy ma lać to nie chce nam się.pakować mokrych namiotów a i przy ognisku nie posiedzimy. Domek jest zajebisty, rzekłbym komfortowy i wypasiony. Zrzucamy łachy, szybki prysznic i lecimy do knajpy bo głodni jesteśmy jak wilcy a do tego pić się.chce.
Zamawiamy jakąś paszę i to co przynosi nam kelner jest po prostu fenomenalne. Domawiamy więc zatem sporo dodatkowych przekąsek. Do tego lokalny browar w chorej co prawda cenie ale po prostu pyszny. Jedzenie w tym miejscu to rozkosz dla podniebienia. Rzadko mi się zdarza jarać żarciem i raczej traktuję je jak paliwo ale to co nam zapodali było fantastyczne. Szczerze polecam zarówno miejscówkę jak i restaurację.
Po spożyciu wszystkich pyszności przenosimy się na taras naszego domku gdzie sączymy piwka i wtedy właśnie zaczęło padać. Może nie była to ulewa ale padało i noc mielibyśmy do doopy pod namiotami. A tak zamknęliśmy dzień w pięknym miejscu z pełnymi brzuchami i w wygodnych wyrach.


Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem