Wątek: Iran 2016 maj
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28.09.2016, 23:15   #28
Jan


Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Zabrze
Posty: 86
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Jan jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 15 godz 19 min 22 s
Domyślnie

WYPRAWA DO IRANU - Dzień 15
Oj nie chciało się wstać. Śniadanie, takie sobie, ale z fajnym kawałkiem plastra miodu. Ale przy wymeldowaniu dowiadujemy się, że za śniadaniem należy zapłacić dodatkowo. Zasiadamy na sprzęty z nadzieją, że uda się nam dotrzeć na granicę z Armenią przed jej zamknięciem. Początek trasy kręty i mało ciekawy. Docieramy do Ardabil, gdzie w okolicy są gorące źródła. Nie szukamy ich, czas nagli, a do domu daleko. Zostawiamy sobie dzień, dwa na ewentualne niespodzianki.
Za Ardabil widzimy szczyt Sabalan (Savalan) 4811m npm. Lubię te góry. Dosyć długo go objeżdżamy ale szybkim tempem.
Po zjeździe za miastem Ahar zaczyna się droga kręta, wolniejsza. Znowu nie mogę jechać normalnie, muszę zatrzymywać się co jakiś czas i w spokoju przymierzyć aparatem, to w prawo to w lewo. Może namiot rozstawić? Na horyzoncie wiszą czarne chmury, znowu nas zleje, ubieramy przeciwdeszczówki.
W mieście Ahar zatrzymujemy się z pytaniem o drogę i jak zwykle pytania, selfie ... ale to już ostatki – wytrzymamy. Szczególnie jeden starszy pan interesuje się i zasypuje nas pytaniami, a także tłumaczy, jak wyjechać na właściwą drogę. Mam jeszcze jeden album o Polsce i mu go daję. Dostajemy zaproszenie na poczęstunek ale czas nas goni, więc dziękujemy. Ubieramy się i odpalamy sprzęty, i już mamy ruszać.... gdy nasz znajomy przybiega z reklamówką orzechów. Kupił szybko cokolwiek w formie podziękowania :-) Widać, że mu się nie przelewa, a jednak – miłe.
Na granicę Irańsko-Armeńską docieramy o 14-tej i.... zdziwko: pół godziny i jesteśmy odprawieni! Trzy okienka, miło i z uśmiechem. Najważniejsza pieczątka w CDP przybita i salam (lub do zobaczenia - xodâhâfez).
Problem zaczyna się dopiero po stronie armeńskiej, w skrócie tak:
na początek wita nas żołnierz z kałachem – paszporty,
następnie strzał od pani „doktor” - siedzącej w rozklekotanej budce jeszcze na moście granicznym - z czegoś, co przypomina mały rozbijacz hadronów, a tutaj służy jako termometr bezprzewodowy, podjeżdżamy do kolejnej budy, która pamięta czasy Stalina, a przy niej wojskowy (taki kurdupel o połowę niższy od lodówki) chciał robić rewizję, ale jak mógł usiąść na motorze i zrobić sobie zdjęcie, to odpuścił rewizje kufrów, w budzie siedzi młoda celniczka z portretem Putina za plecami, tutaj pierwszy raz system się zaciął. Tak, był komputer!
Teraz główna część, a w niej: przed wejściem żołnierz i paszporty, w środku pani w budce z bramką i paszporty, potem żołnierz i paszporty, następnie prześwietlenie bagaży i ten sam pogranicznik zaprasza nas do okienka nr 1 – system się zaciął, czekamy. Teraz – uwaga! - z okienka nr 1 idziemy do okienka nr 3, tam mały gruby jegomość z fajką robi skany naszych dokumentów i do okienka nr 2 – znowu się system zaciął. Tutaj dostajemy plik dokumentów i do okienka 4 i 5. W tych okienkach coś spisują i każą wracać do 2. Wracamy, odbieramy spis do zapłacenia (taxa, podatek drogowy i coś tam jeszcze). Udajemy się do okienka bez numerku ale z napisem AraratBank i skubią nas równo! (Tutaj też system szwankuje).
Z potwierdzeniem walimy do okienka nr 2 i możemy iść do motocykli. Hurra!
Stajemy przed zdezelowaną bramą zamkniętą na kłódkę, podchodzi gościu w skórzanej kurtce (kolejny kurdupel choć wygląda jak z mafii). Siedzimy cicho, on ma klucz, jest teraz Kimś, otwiera i... wjeżdżamy.
Ale żeby miło zakończyć, kolejna brama, policja i pada pytanie: macie strachowku? No nie.... No to po 15$. Już „lubię ten kraj”!
Całość zajęła nam jakieś 2,5-3 godziny, co podobno i tak nie jest złym czasem. Po wyjechaniu jakiś kilometr dalej, straż graniczna na drodze i paszporty – dzisiaj ostatni już raz.
Powoli wspinamy się na przełęcz na wysokości 2553 m npm. Zimno, tylko 7oC, ale widoki nam to wynagradzają.
Przy drodze widać biedę, ludzie tutaj kombinują jak mogą, lekko nie mają. Mijamy kilka mozolnie wspinających się dymiących kamazów oraz ład i BMW bez tablic rejestracyjnych.
Drogi w tej części Armenii są złe albo bardzo złe, więc po zapadnięciu zmroku znajdujemy hotel i taki koniec dzisiejszego dnia.

Kilka ostatnich zdjęć (7) to już Armenia, zdjęć z granicy nie mam, można było stracić wszystkie zdjęcia lub aparat.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC02189.jpg (416.6 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02190.jpg (553.4 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02195.jpg (682.1 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02216.jpg (669.7 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02242.jpg (865.1 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02311.jpg (762.1 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02254.jpg (981.4 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02257.jpg (857.1 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02273.jpg (710.3 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02282.jpg (800.4 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02298.jpg (857.0 KB, 10 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02318.jpg (1.02 MB, 10 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02322.jpg (983.6 KB, 12 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02328.jpg (428.8 KB, 12 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02332.jpg (640.3 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02334.jpg (541.5 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02348.jpg (627.9 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC02335.jpg (707.1 KB, 7 wyświetleń)
Jan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem