Byłem na szkoleniu w Rzeszowie i zerwałem się we wtorek drugiego dnia bo za ładna pogoda była. Pojeździłem sobie nad Sanem. Pięknie tam. Pojechałem na szutrowy kawałek, który miło wspominałem z zeszłego roku, prawym brzegiem Sanu od Dynowa w kierunku na Sanok. Niestety już leży tam asfalt a pobocza są wyregulowane. Zaasfaltują nam niedługo najfajniejsze kawałki. Najgorsze jest to , że nadal jeżdzą tam ciężarówki ze żwirem, więc niedługo porobią się koleiny i dziury i będzie tragicznie. Ruch zerowy, kilka cięarówek. Jakże miła to odmiana po weekendowym tłoku na pętlach w Bieszczadach. Wróciłem z Birczy również korytem Sanu w kierunku na Łańcut.
|