Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01.05.2019, 15:23   #29
bukowski
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

To już ostatni post. Co prawda obejmuje 3 dni, ale motocyklowo nic szczególnego się nie działo. Z Douro mieliśmy jechać przez Amarante do starej stolicy Portugalii - Guiamaraes i potem do Porto. Ale tego dnia rozpadało się, wiał silny wiatr i w Amarante wskoczyliśmy na autostradę, by w pełnym deszczu dojechać do Porto.
Porto deszczowe, ale w sumie poszliśmy do muzeum urządzonego u jednego z producentów Porto, dobrze zjedliśmy i w zasadzie to tyle.

8_Porto_1.jpg

8_Porto_2.jpg

8_Porto_3.jpg


Następnego dnia był z kolei plan, żeby przelecieć wybrzeżem do Lizbony, ale zdecydowaliśmy się na autostradę. Do Lizbony mam stosunek intymny, więc chciałem jak najwięcej czasu spędzić tam. Autostrada jak autostrada, droga jak cholera (25 EUR lub coś w tym rodzaju za 300 km), pogoda zmienna. Po drodze Cabo da Roca.

9_CaboDaRoca.jpg

Z Sintry uciekliśmy - tyle ludzi, że trzeba było stać motocyklem w korku. Koszmar.

9_Lisboa_2.jpg

9_Lisboa_1.jpg

W Lizbonie mieszkaliśmy w Alfamie, 100 metrów od jednego z najfajniejszych barów z fado, znanego mi z poprzednich wyjazdów. Gdyby ktoś był, polecam. Jak już skończy zespół, kucharka gasi fajkę i zaczyna śpiewać, i to dopiero jest wydarzenie.

Ostatniego dnia mieliśmy do przejechania 650 km. W planach był stop w Cordobie, żeby obejrzeć Mesquite i stare miasto, ale porzuciliśmy plany, bo miało lać na całej tej trasie. Polecieliśmy wiec na samo południe i autostradami, po 10 godzinach dotarliśmy do Malagi.

10_Malaga_last.jpg


I to koniec wycieczki. Przynajmniej kilka przemyśleń mam.
Po pierwsze, podróż z synem to jest coś. A trasa, którą wybraliśmy, idealnie się do tego nadawała.
Po drugie, Portugalia na wyjazd wakacyjny jest fantastyczna. Super drogi, codziennie jest co robić poza jazdą motocyklem, mnóstwo offu, niskie jak na Europę ceny, fantastyczni ludzie.
Po trzecie, portugalski TET jest zajebisty. Godzinami można jechać pustymi drogami, gdzie skalę trudności można sobie dozować prędkością. Absolutnie do przejechania ciężkim motocyklem i z plecaczkiem. Najciekawsze odcinki były w okolicach Taviry, potem Alentejo no i w górach Mamede.
Po piąte - dolina Douro od wschodniej granicy Portugalii do mniej więcej Amarante to motocyklowy raj. Bardziej on niż off, ale z dziką rozkoszą pojechałbym tam na tydzień. Lokalesi przestrzegali jednak przed latem - jak sami mówią, mają 9 miesięcy zimy i 3 miesiące piekła. Rok temu 3 dni z temperaturą powyżej 50 stopni, dwa lata temu 10 miesięcy bez deszczu.