Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09.05.2018, 16:54   #9
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,785
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 5 miesiące 4 tygodni 1 dzień 14 godz 57 min 57 s
Domyślnie

2 maja 2018

Dziś mamy dzień wolny czyli bez planu. Róbta co chceta.

Rano pobudka i chłopaki - Filip i Damian zbierają się w trasę.powrotną. Ja, Marcin, Mierzej i Michał postanawiamy jeszcze poszwędać się po okolicy i poszukać atrakcji.



Chłopaki spakowane.



Ale przed wylotem jeszcze śniadanie.



Filip oczywiście spakował sobie telefon w worek i musi wypakować toboły po raz kolejny.





Pożegnalna fotka.



I pomału w drogę. Oglądamy jeszcze cieknące lagi w KTMie ale już chyba wszystko się wylało.



I ruszyli.



My również pakujemy się na motocykle i jedziemy do Turki zatankować i ruszyć w teren.





Dym na brzegu rzeki oznacza że Ilja zutylizował śmieci, które wyprodukowaliśmy w ciągu minionych kliku dni.

My jedziemy a tymczasem Heniu z Dafikiem udają się na roboty polowe.





Chłopaki pracują a Dafik…



wspiera ich duchem.

My tymczasem docieramy do Turki, tankujemy i pijemy kawę. Plan jest taki żeby skoczyć do wioski Rozłucz i wbić się na górę aby dotrzeć do źródeł Dniestru. Klika kilometrów i jesteśmy u Sławka, który jednak odradza nam trasę pod górę bo quady i terenówki zrobiły tam żużel. Wskazuje jak dojechać na miejsce od drugiej strony. Wracamy więc do Turki a następnie kierujemy się do wsi Szumiacz skąd nie bez trudu znajdujemy trasę prowadzącą na miejsce. Droga jest dobra i po kilkudziesięciu minutach docieramy na miejsce. Jesteśmy w lekkiej konsternacji bowiem droga się skończyła i dojechaliśmy do miejsca gdzie stoi kilka tablic oraz miejsce do odpoczynku - szałas z krzesłami Spędzamy tam chwilę i wreszcie odnajdujemy źródła Dniestru. To niepozorne kręgi jak w studni nałożone jeden na drugi z których cienką strużką wypływa woda. Atrakcja żadna. Postanawiamy więc wrócić do Turki i zjeść obiad. Wpadamy do restauracji ale okazuje się że mają przerwę i zamówienia zaczną przyjmować dopiero za godzinę. Przypominam sobie że u Sławka w Rozłuczu też jest restauracja a po kilku dniach jedzenia ziemniaków naprawdę mamy ochotę na coś treściwie mięsnego. Lecimy do Sławka po telefonicznym upewnieniu się że restauracja jest czynna.

Sławek serwuje zupę gulaszową którą zachwala jaka to pożywna. No może i pożywna ale mało. Ktoś jednak czujnie wywęszył że smaży się.ryba. Pytam więc czy możemy rybę zamówić. Oczywiście. Czekajcie, pójdę złowić odpowedział Slawek i ruszył z wędkami na dół do stawów z rybami. Trochę to trwało ale wkrótce mogliśmy się.raczyć świeżutko złowionym i usmażonym pstrągiem.

W międzyczasie zaczęło lać i mieliśmy obawy że po drodze będziemy moknąć co też się.stało ale bez dramatów. W drodze powrotnej zaplanowaliśmy, że Mierzej z racji uszkodzeń Trampka poleci do Libuchory a ja, Michał i Marcin polecimy trasą off, którą miałem na tracku. Czarne chmury i lejący deszcz sprawiły że musieliśmy odpuścić i uderzyć bezpośrednio na bazę. Na miejscu okazało się że przewidujący Henry rozpalił w piecu co pozwoliło nam wysuszyć mokre ciuchy.









Dziś już tylko małe piwko i do łóżek. Jutro z rana wyjeżdżamy.



3 maja 2018

Poranek.





Wczesne jak na nas śniadanie i ruszamy w drogę.



Wcześniej jednak toboły należy zapakować na konie.





Jeszcze tylko pożegnanie z naszymi gospodarzami, pamiątkowa fotka i czas ruszać w podróż.powrotną.



Z Mierzejem rozstajemy się po dojeździe do czarnego. Mierzej jeszcze leci poszwędać się.na Słowację a my tymczasem do Krościenka. SPrawnie docieramy na granicę, szybka odprawa i gonimy dalej. Zatrzymujemy się na tankowanie w Ustrzykach a następnie w Strzyżowie na posiłek. Marcin postanawia że poleci szybko dalej sam bowiem spieszy się na bazę, my tymczasem pakujemy się.do knajpy na obiad. Po obiedzie lecimy zadupiami w kierunku Kielc. Postój na stacji paliw kończy się.dla mnie mandatem za jaranie fajek.
Dalej już bez problemów docieramy do Kielc, gdzie wyprowadzamy Henia i Dafika na wylotówkę w kierunku Łodzi. Michał zostaje u mnie bo do Poznania już dziś nie dojedzie.

I to koniec naszej libuchorskiej wycieczki. Dziękuję wszystkim, że mogłem z Wami spędzić te kilka dni w miłej atmosferze. Mam nadzieję, że uda się to powtórzyć.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem