Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13.01.2019, 01:03   #68
Molek
 
Molek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Molek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 10 godz 31 min 12 s
Domyślnie

Poprzedniego dnia zrodziły się następujące problemy. Co robimy na wigilię i co z Szyny motorkiem bo nie dość, że nie jedzie pod górę to jeszcze pali prawie 2x tyle co inne. Ewidentnie coś jest nie tak. Dodatkowo problem z tylnym hamulcem. Nie odbija, nie hamuje i strasznie trzeszczy. Mieliśmy nadzieję, że to tylko jego wina. Dlatego Szyna na 8;00 jedzie do serwisu żeby to sprawdzili a my niespiesznie ruszamy w drogę. Plany jest prosty. Jedziemy wzdłuż morza w kontakcie co by za daleko nie odjechać.

Pakujemy się już po 8:00 niespiesznie bo i tak będziemy musieli czekać na gamonia. Wychodzimy tylko do "lobby" hotelowego - które za dnia funkcjonuje jako lobby a w godzinach wieczornych prawie zawsze staje się garażem dla naszych motorków. Juz kreci się bardzo miła pani pracująca na recepcji. Kilka razy trafiliśmy na pracowników anglojęzycznych, próbowałem wtedy zagaić czy ktoś z nich jest właścicielem hotelu. Zawsze odpowiedź była, że to tylko pracownicy. Na właściciela nigdy nie trafiliśmy. Kim oni są, ci wszyscy nasi przyjaciele? Nie wiadomo. Może ktoś wie czy to są prywatni biznesmeni czy większość może tych hoteli jest "państwowa" ?
Ta miła pani od razu pokazuje nam gdzie zjeść najlepsze Banh mi, eskortuje nas i rozmawia z właścicielem - wiemy już, że chociaz nie przepłacimy bo cenę podała w hotelu.

Suchy siada na motka i na dzień dobry guma. Nasza miła dobrodziejka od razu zauważa problem i prowadzi nas do lokalnego majstra.



Chwilę z nim gawędzi po czym poleca nam przejść na druga stronę ulicy i wypić kawkę co by przypadkiem nie marnować czasu stojąc i patrząc się mechanikowi na ręce. Szlachetne i dobroduszne z jej strony. Razem z nami idzie do kawiarni, po raz kolejny rozmawia a obsługą i dostajemy bardzo dobrą kawkę w bardzo śmiesznej cenie 8k VND. Była to najtańsza kawa. Zazwyczaj płaciliśmy 10 lub 15 a najdrożej nas skroili w Hanoi po 30 pierwszego dnia, ale widomo, człowiek musi się nauczyć.



W międzyczasie dostajemy info od Szyny, że czeka w kolejce. Jak się okazało był to największy serwis z jakim mieliśmy do czynienia do tej pory. Na dzień dobry dostał numerek 56 i faktycznie było przed nim 50 motorków do naprawy/serwisu. Posiedział tak chłopina trochę po czym wyciągnął zielone dolary USA w ilości ONE DOLLAR, dał gościowi od kolejki i nagle był w top 10.
My w tym czasie po przejechaniu 10km, mieliśmy 20min postój bo ostro się rozpadało i trzeba było założyć kondony.



W tym czasie dostajemy info, że 5 mechaników kombinuje co jest 5, latają biegają, oglądają i nic nie wiadomo. Później się okazało, że obie felgi "alu felgi" było dosłownie złamane w pół i to jakiś cud, ze nie rozpadły się na drodze, na zakręcie gdy akurat z naprzeciwka jechała ciężarówka. Szyna uszczuplony o 60 dolarów USA i na nowych salonowych felgach szprychowych dogania nas jakieś 3 godziny później. Czekaliśmy w knajpie przed najdłuższym bambusowym mostem w Wietnamie (ok. 400 m). Nie mam niestety nawet zdjęcia z tego mostu. Przejazd był ok. ale po przekroczeniu kilku mniejszych mostków na totalnych zadupiach już nie zrobił na nas wrażenia. Szczególnie, że za przejazd zapłaciliśmy po 80 gr;d Wrzucam fotki z neta jak to wygląda bo ładny to był niewątpliwie.





Jedziemy wzdłuż morza, droga raczej słaba i pogoda nie dopisuje więc zatrzymujemy się na nocleg po przejechaniu ok. 100km



Hotelik spoko, blisko morza. Miejscowość dość rozległa i nowoczesna, z nowymi drogami, ładnym bulwarem z palmami ale totalnie bez ludzi. Żadnego turysty i spokój jak na wsi. Chyba te miasteczko dopiero się transformuje na kurort turystyczny a nazywa się Tuy Hoa.

Po prysznicach już po ciemku idziemy na miasto. Zestaw ubraniowy to kurka przeciwdeszczowa, krótkie spodenki i japonki. Jest gorąco i leje totalnie. Zakupujemy flaszki, kubeczki i relaksujemy się w sposób nam ulubiony. Są street foody


Lokalesi zapraszają nas na karaoke


Szwędając się i zataczając środkiem drogi na dobitkę walimy pizze i jak trafiamy do hotelu to nie mam pojęcia, podobno droga prowadziła przez monopolowe ale ja tam nie wiem.



No cóż jutro wigilia, należało nam się.
Molek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem