Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29.11.2019, 21:23   #257
zaczekaj
Asia
 
zaczekaj's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,247
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
zaczekaj jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 3 tygodni 5 dni 9 godz 7 min 11 s
Domyślnie

Czwartek 24.08.18

W nocy było na minusie. Dość mocno zmroziło nam motóry. Dobrze, że zatrzymaliśmy się na nocleg pod dachem.
Zbieramy się dość wcześnie. W Sary-Tash powinien czekać na nas Marcin. Wysyłamy mu informację, że niedługo będziemy.
Wsiadamy na motóry i gnamy prosto na przejście graniczne.



Niestety za daleko nie dojechaliśmy. Zatrzymało nas osuwisko. Zawaliło całą drogę. Pech chciał, że doszło do tego jakąś godzinę przed nami. Robimy obchód dookoła w poszukiwaniu jakiegoś objazdu. Łatwo nie będzie. Czeka nas znowu przeprawianie motocykli po rowach i kamulcach. Wysokość na jakiej jesteśmy, też nam nie pomoże. Nasze gaźnikowce słabo idą.










W końcu z trudem, w pocie i we łzach wszystkie motocykle zostały przeprawione na drugą stronę. Wbijamy na granicę załatwić formalności.
Spotykamy na miejscu gościa na KTM, oczywiście informujemy go jaka jest sytuacja za przejściem. Ciekawe czy sam to przejechał czy może czekał aż odkopią drogę.


W każdym bądź razie my jesteśmy już w Kirgistanie.
W Sary- Tash tankujemy, robimy zakupy na jakieś śniadanko no i oczywiście sprawdzamy telefony czy Marcin się odezwał. Niestety nie. Zero wiadomości. Nie wiemy czy czeka na nas gdzieś indziej, czy może wrócił do Polski.

Wyjeżdżamy z miasta i kawałek dalej zatrzymujemy się na śniadanie w pięknych okolicznościach przyrody. Góry, rzeka, biegające w koło konie, pasące się bydło.
Szamamy i odpoczywamy.
Czas naszej podróży powoli dobiega końca. Czeka nas już tylko z każdą przejechaną stówką coraz nudniejsza droga.






Jakiś kawałek od Dżalalabad zaczynamy szukać noclegu. Zjechaliśmy z głównej drogi w stronę rzeki. Znalazł się skrawek ziemi na namioty więc stwierdziliśmy, że zostajemy. Jest możliwość kąpieli czy przepierki.
Podczas gdy powoli się krzątamy rozkładając namioty przychodzą do nas zaciekawieni chłopcy.


Marek z nimi chwilę podyskutował a później pogonił do domu
W końcu mogliśmy się trochę ogarnąć. W czasie gdy Bartek pomagał mi w spłukaniu włosów rzeka zabrała mu klapcenga. Strata była duża, był do niego przywiązany. Obchód po brzegu niczego nie wykazał. Klapceng popłynął w głąb Kirgistanu.


Przejechane 325 km
zaczekaj jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem