Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07.01.2020, 09:25   #42
Gończy
 
Gończy's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,141
Motocykl: RD07a
Gończy jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 9 godz 5 min 52 s
Domyślnie

15 sierpnia - czwartek

Czwartek to kolejne 420 kilometrów przepięknych krajobrazów w Albanii, Kosovie, Czarnogórze, i Serbii. Pewnie udałoby się przejechać go szybciej ale widoki jakie miałem podziwiać tamtego dnia spowodowały, że co chwila zwalniałem żeby nasycić oczy i serducho.



Z Kukes wyjechałem standardowo o świcie. Na całej mojej wycieczce, nie licząc bieszczadzkich noclegów wstawałem skoro świt, tuż przed schodem słońca. Jak dla mnie to najpiękniejsza pora dnia. I tym razem się nie zawiodłem. Pogoda była bardzo ładna, powietrze ostre po wczorajszej burzy.



Postanowiłem zrezygnować z Valbone i pojechać na północ, przez Kosovo a następnie Czarnogórę w kierunku na Zabljak. Początkowo myślałem o tym, żeby dalej jechać przez Bośnię ale ostatecznie wjechałem na teren Serbii. W Bośni byłem w tym roku terenówką z rodziną i bardzo miło wspominam tamte tereny. Chciałem jednak jeszcze trochę zobaczyć tej Serbii szczególnie na zadupiach, gdzie nitka asfaltu niknie czasem w szutrowej drodze.








Po szybkich winklach w Czarnogórze dojechałem do Plewdli i przez malutkie przejście graniczne krętą drogą wjechałem do Serbii. Jak stroma i wąska może być serpentyna dowiedziałem się zanim dojechałem do Priboju. Wybrałem drogi przez wioski, takie nasze Bieszczady, gdzie co chwila jakaś ciężarówka zwoziła leżące na poboczach drewno. W dolinach szemrały potoki, było niezbyt gorąco, jechałem bez jakiegokolwiek planu. Ot po prostu prowadziła mnie droga. Ciężarówki zostały gdzieś z tyłu, zjechałem w jakąś boczną drogę, zaczęły się biedne wioski poutykane gdzieś po lasach i wąskie asfaltowe ścieżki szerokości trzech metrów. Nie mam pojęcia jak tam mogą mijać się jakiekolwiek samochody czy furmanki. Zdarzały się nawet odcinki gdzie droga skręcała serpentyną 180 stopni na łuku długości może 15 metrów. I tak co chwila. Bardziej przypominało to bouldering niż wycieczkę motocyklem.



Tak jak pisałem plan tego dnia był na Serbię więc odbiłem znowu na wschód nad Jezioro Zlatarsko. Nie dane mi było jednak rozbić tam namiotu więc postanowiłem, że prześpię się trochę później gdzieś na trasie. Nocleg wypadł mi w górach na połoninie. Nie wybrzydzałem bo widoki były przepiękne.


Ostatnio edytowane przez Gończy : 07.01.2020 o 13:53
Gończy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem