Ludzie...wsie prawie puste - przed domami auta ze stolicy...gdzieś głęboko w lasach i polach chaty z ludźmi, nie przepraszam - z Ludźmi, którzy mi zawsze wody ze studni dali (ach ten smak!), zawsze pozdrowili, Dziadkowie czapką pomachawszy a Babcie zawsze uśmiechem pozdrowiwszy...ale coraz mniej ich - a i ja nie szukałem tym razem ludzi a i tak mnie znajdywali choć tym razem celem była głównie droga.
W Płaskiej nie byłem - ot i kolejny powód by wrócić