Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07.12.2019, 20:44   #20
Freedom
 
Freedom's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2019
Miasto: Kraków
Posty: 43
Motocykl: CRF1000L/DCT AS
Freedom jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 2 godz 50 min 2 s
Domyślnie

Dzień 4
Od rana cieszę się z perspektywy jazdy w Dolomitach i czym prędzej wyruszam w drogę. Spróbowałem rezygnacji z zasiadania na rolbagu. Ku mojemu zdziwieniu nie doszło do większego spadku komfortu podróżowania. Gwoli ścisłości w dalszym ciągu występowały wibracje ale nie były one na tyle dokuczliwe aby sięgać po radykalne środki. Być może coś się ułożyło albo najzwyczajniej w świecie ja się przyzwyczaiłem, w końcu dosiadam zupełnie nowego sprzęta. Tak czy siak kanapę w Afryce czeka nieuchronnie przeróbka, co niezawodnie zamierzam uczynić zimową porą.

Jednym z celów wyjazdu w Alpy było sprawdzenie właściwości jezdnych motocykla na krętych górskich drogach obfitujących w liczne podjazdy, zjazdy, agrafki i tego rodzaju przyjemności. W połowie dnia nachodzą mnie następujące przemyślenia. Afryka radzi sobie całkiem nieźle, żaby nie powiedzieć wspaniale. Terenowy rodowód nie stoi w sprzeczności z więcej niż zadowalającą trakcją. Jest do dyspozycji odpowiednio mocny, a zarazem elastyczny silnik (wskazany tryb to tzw. sport dwa albo sport trzy). Stałem się w pełni zwolennikiem DSG. Pomijając ogólnie znane zalety tego rozwiązania szeroko opisywane na łamach testów „pstrykanie przyciskami” dostarcza mi po prostu maga zabawy. Trzeba tylko pamiętać, że przed wejściem w poważniejszy winkiel należy bezwzględnie przejść na manual. W razie zostania na automacie moto będzie utrudniał jazdę niepotrzebnie przerzucając na wyższy bieg. Do hamulców nie mam żadnych zastrzeżeń, nie dały się przegrzać, a abs nie interweniował prawie wcale. Zawieszenie pomimo utwardzenia było nadal stosunkowo miękkie. Nie wiem jaki pozostali Afrykanerzy ale mi to nie wadziło w żaden sposób. Pozytywnie zaskoczyły mnie też opony Dunlop założone na pierwszy montaż. Zdały egzamin celująco zwłaszcza podczas przejazdów na mokrym asfalcie. Czy turysta motocyklowy może chcieć dużo więcej?

Kontynuując wyprawę przyglądam się napotykanym coraz częściej motocyklistom. Wielu nie ma żadnego bagażu, ewentualnie został on zredukowany do minimum. Z rozmów, jakie staram się z nimi prowadzić wynika, że lwia część motocyklowej braci ma zwyczajnie niedaleko, natomiast ci z odleglejszych rejonów wynajmują pokój na parę dni i dzięki temu nie są związani koniecznością targania majdanu ze sobą.
Docieram do zamku Taufers w południowym Tyrolu, gdzie zwiedzanie odbywa się w języku niemieckim lub włoskim. Z dwojga złego wybieram opcję pierwszą. Oprócz średniowiecznej architektury wrażenia robią zabytkowe wnętrza wyłożone 500-letnim drewnem, o których z zaangażowaniem opowiadała miła przewodniczka w szatach z epoki renesansu. Zamek z pewnością ma swój klimat. Nie jest to typowy „obiekt dla dzieci i turystów”.


Zamek Taufers (południowy Tyrol, Włochy)
1..jpg

Wnętrza zamku Taufers liczące ponad 500 lat
2..jpg


Kolejnym zabytkiem jaki miałem przyjemność odwiedzić był zamek w miasteczku Bruneck. Można go wyznaczyć jako destylację ale głównie z uwagi na gotyckie dzieła obronne, a nie jakieś szczególne wyposażenie. Jak to się często zdarza z braku laku uzupełniono go wystawami na tematy niezwiązane z historią Trolu. Dominowała, bowiem kultura indian, plemiona afrykańskie w różnych konfiguracjach, Tybet, Eskimosi itp.
Nieco rozczarowany tankuję benzynę w „okazyjnej cenie” 7,5 zł/litr, więc aby szybko poprawić sobie nastrój udaję się na południe wybierając możliwie jak najbardziej kręte dróżki. W pełni wykorzystuję te 3 godziny, które zostały mi do zmroku. Ukontentowany zajeżdżam do hotelu na godzinę 20. Bardzo drogo, mimo to się skusiłem, ponieważ przekonała mnie kolacja oraz śniadanie zawarte w cenie noclegu.

Zamek w Bruneck (południowy Tyrol, Włochy)
3..JPG

Te 3 fotki są niestety z Internetu. Jest to spowodowane awarią, która dosięgłą moją komórkę w tym dniu wyjazdu.
c.d.n.
Freedom jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem