Cofnijmy się kilka dni wstecz.
Dzwonie do kumpla, mówie słuchaj jest taki a taki sprzęt, wysyłam linka.
Oddzwania toż to po drodze odemnie z roboty dodomu jutro podjadę oglądnąć.
Dzwoni mówi wygląda nieżle, pare zardzeiwałych śrub, moto stało nieużywane 3 lata itp. w salonie powiedzieli, że to nie oni sprzedają tylko grzecznościowo dobremu klientowi wystawili i proszę się z nim kontaktować.
Kasztan rocznik 1955 w zimie siedzi w Urugwaju, na wiosne wraca do Austrii.
79848985_449434905978227_7500325526721003520_n.jpg
Kupił nowy doposażył ze wszystkie gadżety z turatecha, bak safari 30l, owiewkę rally i jeżdził turystycznie.
Zestarzał się i już nie daje sobie z nim rady(w sumie się nie dziwię), 3 lata stał, gość młodszy już nie będzie, stąd decyzja o sprzedaży... zamóił 390adv.
Niestety nie posiado ori części bo wszystko robili od początku w salonie i on nie brał gratów.
Trudno, na osłodę zgodził się na cenę 500eu mniejszą niż byłem w stanie zapłacić.
Wszystko dograne, papiery mają być przygotowane w salonie, mam przyjechać oglądnąć i kupić, zapakować na busa kumpel wraca na święta to mi go zwiezie. Bajka.