Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14.01.2011, 14:22   #1
7Greg
 
7Greg's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DW
Posty: 4,437
Motocykl: Pyr pyr
Przebieg: dowolny
Galeria: Zdjęcia
7Greg will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 4 tygodni 23 godz 49 min 26 s
Domyślnie Historia pewnego wyjazdu

Był mroźny zimowy wieczór. Najprawdopodobniej był to piątek. Tak, to był piątek w mroźny zimowy wieczór. Rychu jak co piątek przygotowywał się do trudów wieczoru. Miało być kameralniej, ale Rychu znał życie nie od dziś. Będzie trudno, pomyślał. Żona Rycha, Matylda, krzątała się po kuchni zaglądając do piekarnika czy skrzydełka pieką się we właściwej temperaturze.
Tak to był mroźny zimowy wieczór i w zasadzie nie zapowiadał niczego innego niż tego co zwykle działo się w piątki u Rycha.

Dzwonek zadzwonił do drzwi. Tak to już pora. Rychu niespiesznie otworzył drzwi gdzie w progu stał Przemo. W ręce dzierżył siatkę. Z szelmowskim uśmiechem wręczył ja Rychowi. Rychu starał się ocenić zawartość. Potrząsnął, obejrzał. Siatka ważyła około kilograma. Niby nic, ale w niektórych sytuacjach kilogram robi różnicę. Rychu znał życie nie od dziś i tym razem także się nie pomylił. W środku był litr szlachetnej wódki.

Powitanie było skromne, ot zwykle uściski dłoni, uśmiech większy niż zwykle. Dawno Przemo i Rychu się nie widzieli.

Matylda również z radością przywitała Przema. Znają się długo i Matylda od dawna cieszyła się na ten piątkowy wieczór.

Tak, to był mroźny, lutowy, piątkowy wieczór.

Rozmowy przebiegały w radosnej atmosferze, panowie opowiadali sobie co działo się od ich ostatniego spotkania. Wspominali nawet czasy bardziej odległe. Wszak w ich życiu wiele się wydarzyło.

Rychu wspomniał o swoim zeszłorocznym wyjeździe, którego celem było zdobycie szczytu. Rychu wiele gór już zdobył w swoim życiu i niejednokrotnie szczytował. Ale nie tym razem. Wyprawa mimo świetnie przygotowanej ekipy, najlepszego sprzętu, idealnej kondycji szczytu nie zdobyła. Rychu wielokrotnie zastanawiał się co poszło nie tak. Gdzie tkwił błąd. Jaka była przyczyna tej porażki. Rychu nie lubi porażek. Wiedział już rok temu, że wróci w to samo miejsce i spróbuje jeszcze raz. Nie wiedział kiedy, ale wiedział, że wróci.

Przemo poprosił Matyldę o kawę. Pierwsza butelka wody rozmownej już od jakiegoś czasu leżała w koszu. Skrzydełka zaspokoiły pierwszy głód. Atmosfera była idealna. Rychu na swoim telewizorze zapodał zdjęcia z zeszłorocznej wyprawy. Barwnie opowiadał o wydarzeniach, które przedstawiały obrazy wyświetlane na ekranie. Opowiadał jak to marzy o powrocie w to miejsce. Jak chce zmazać gorycz porażki, która przez cały czas prześladowała jego umysł.

Z każdym zdjęciem, łykiem szlachetnej wódki oczy Przema robiły się coraz większe. Rychu, aby lepiej wizualizować co pokazują nieruchome obrazy, kilkukrotnie upadł na podłogę. Pokrzykiwał i robił wrrrumm. Nawet Matylda się śmiała. To był bardzo udany wieczór.

W pewnym momencie zdjęcia się skończyły. Nastała chwila ciszy. Rychu znów się zadumał nad swoją porażką. Rozmyślał o powrocie w tamto miejsce. Wiedział, że wróci, ale nie wiedział kiedy.
Przemo rozlał kolejny kieliszek i wziął głęboki oddech.
- Może pojedziemy tam razem, Ty i ja.
Słowa Przema dotarły do głowy Rycha. Dotarły, ale Rychu ich nie słyszał.
- Co? Zapytał i wychylił kieliszek wódki.
- No pojedziemy tam razem. Tylko we dwójkę. Przemo również opróżnił swój kieliszek.
- Kiedy?
- W tym roku, odpowiedział Przemo.

Rychu nie lubi porażek i już wtedy wiedział, że za kilka miesięcy w doborowym towarzystwie zmierzy się jeszcze raz z górą.
7Greg jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem