Kontynuujemy, Ayreh Feek! (no to jest naprawde brzydko po arabsku)
Maska, za ktora zaplacilem ekstra 25000 rupii, nie chronila calkowicie od kwasnego wyziewu. W gestej siarkowej chmurze idzie zostawic pluca. Byc moze za sprawa styczniowych wiatrow wiejacych nawet w glebi krateru, dym byl doslownie wszedzie. Podjalem decyzje, zeby wrocic na krawedz kaldery i cieszyc sie porannym sloncem.
Ciezka chmura siarkowego dymu...
31.JPG
... rozwiewana nad powierzchnia kwasnego jeziora...
32.JPG
i niesiona dalej, nad cala krawedz kaldery wulkanu.
33.JPG
Prawdziwie marsowy krajobraz...
34.JPG
... bez szans na jedna chociaz rosline.
39.JPG
Na samej gorze ogloszenie - uważaj na toksyczny gaz!
40.JPG
Miejsce odpoczynku na przy zejsciu na dno wulkanu, zalane jeszcze porannym cieniem.
42.JPG
Majestat kwasnego jeziora.
44.JPG
W drodze do gory...
51.JPG
... jest zawsze chwila na wymiane kilku slow z kumplami z roboty...
52.JPG
... na kontakt z ludzmi z rownoleglego swiata...
53.JPG
... zawsze skwitowany usmiechem.
50.JPG
Nie moglem sobie odmowic okazji na fote z indonezyjska "odwrocona flaga Polski".
54.JPG
A jeszcze bardziej nie moglem stracic szansy na fote z polska "odwrocona flaga Indonezji".
55.JPG
Po wydostaniu sie na gore, warto pojsc dookola obreczy kaldery. Widoki zapieraja dech. Taki jest widok po lewej stronie.
56.JPG
A taki po prawej.
57.JPG
Na krawedzi kaldery roslinnosc jest bardzo uboga. Jesli nie strawi jej SO2, zrobi to ogien.
58.JPG
Kwasny siarkowy wyziew dociera rowniez 300m powyzej miejsca, z ktorego sie wydobywa.
59.JPG
Jawa - kraina wulkanow.
60.JPG 61.JPG
Dobre miejsce na zrobienie kilku panoram.
62.JPG
63.JPG
A tu udalo mi sie zrobic prawdziwie siarkowe Halo.
64.JPG
Praca na dole, widziana z odleglosci pol kilometra, kojarzy mi sie z teatrzykiem.
65.JPG
66.JPG
67.JPG
68.JPG
69.JPG
70.JPG
W drodze powrotnej - turysci mieszaja sie z gornikami.
71.JPG
Ale znaczna czesc dnia uplywa samotnie.
72.JPG
Dwukolka. Nie bylo ich jeszcze 10 lat temu.
73.JPG
I skladzik dwukolek. Nimi caly urobek transportowany jest 3km na dol.
74.JPG
Siarka zaladowana - mozna smigac do centrum wazenia.
75.JPG
Mniej wiecej taka jest dysproporcja miedzy Europejczykiem, a gornikiem z Ijen.
76.JPG
Prawdziwi Wladcy Kwasnego Jeziora.
77.JPG
78.JPG
79.JPG
Widoki w drodze powrotnej do Campgrounds Paltuding.
80.JPG
81.JPG
Droga powrotna na dol odslonila przede mna potege gory. Las, ktorym jechalem w nocy, okazal sie prawdziwym tropikalnym lasem, z jego wszystkimi zapachami i odglosami. Teraz, za dnia, jazda w jego cieniu byla bardzo przyjemna. Wkrotce las ustapil miejsca plantacjom. Niektore z nich byly porzucone, a niektore ciagle uprawiane. Droga powrotna do Banyuwangi byla dla mnie doslownie mignieciem - nawet nie zrobilem ani jednego zdjecia. Przyznaje jednak, ze bylem totalnie zniszczony moja nocna eskapada. Ale tez bardzo szczesliwy, bo wizyta na Ijen okazala sie strzalem w "10". Bylem tez cholernie zadowolony z faktu, ze moja Honda Vario, zwana Swinka, sprawila sie doskonale! Do hostelu wrocilem dobrze po 10.00 rano. Umylem sie szybko i polozylem sie spac.
Nie bylo jednak latwo zasnac majac w glowie przewijajace sie obrazy z minionej nocy, i z minionego poranka. Zanim jednak udalo sie zasnac, zadalem sobie jedno krotkie, a wtedy istotne, pytanie: co chcesz dalej robic?