Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16.12.2017, 15:22   #41
henry
 
henry's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: INOWŁÓDZ tel - 504894578
Posty: 326
Motocykl: RD03
henry jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 3 godz 46 min 36 s
Domyślnie

Dzień 6
20 lipca 2017 Czwartek

Wstajemy o 4.30 ale to o niczym nie świadczy, no może poza tym, że za bardzo nam się nie spieszy.



Dafik zabiera swój sprzęt wędkarski i idzie nad Wołgę złowić wreszcie dużą rybę.
Ja tymczasem, idę „pozwiedzać” resztę ośrodka, a potem, powolutku przygotowuje się do wyjazdu.
Kiedy Dafik wraca, raczej nie ma wesołej miny, bo pomimo wysiłków nie udało mu się nic złowić, czyżby w Wołdze nie było ryb ?
Zbieramy się powoli i o 7.30 wydostajemy na drogę P104 i lecimy w kierunku Rybińska.
Obiekty sakralne poza miastami, najczęściej są w stanie rozpadu.



Gdzieś po drodze w sklepiku robimy zaopatrzenie nie omieszkując uzupełnić zapasów w naszej apteczce.



Pod sklep podjeżdża Wołga GAZ-24 i dwóch panów otwiera budkę i wystawia do sprzedaży owoce i warzywa. Rozmawiamy z nimi przez czas jakiś o sprawach różnych, nie wyłączając polityki, a na odchodne częstują nas największym arbuzem jaki mają. Jesteśmy bardzo wdzięczni, ale ze względu na jego gabaryty, takiego podarunku przyjąć nie możemy. Z każdej sytuacji jest jakieś rozsądne wyjście, dlatego panowie zamieniają arbuza na o wiele mniejszego melona, a taki podarek, swobodnie mieści się w naszym kuferku. Żegnamy sympatycznych panów i lecimy dalej na północ.





W miejscowości Mikuszino odbijamy w lewo i zjeżdżamy nad brzeg Zbiornika Rybińskiego.
Ten zbiornik, to takie małe morze, gdzie oczywiście drugiego brzegu nie widać i fale pluskają jak na Bałtyku. Zresztą, tu wszystko jest inne, większe, dużo większe a nawet olbrzymie.





Na przykład, taka mała rzeczka Uchra jest wielkości naszej Odry.



Z Wołogdy, dalej lecimy drogą M-8 i w Czekszino odbijamy na dróżkę P7 na Kotlas.
Tankowanie





Chwila przerwy dla rozprostowania kości. Przy okazji powiem, że z siedzeniem, tym razem nie miałem żadnych problemów. Tyłek nie musiał się dopasowywać, chyba jest już odpowiednio zaprawiony.



Rosyjskie klimaty







Gdzieś tam za Czekszino, niestety nie zanotowałem co to za wioseczka była, napotykamy prawdziwą perełkę, jak na rosyjskie warunki. Spaski Sobór, wybudowany w latach 1908 – 1912. Niestety, po rewolucji kiedy wymordowano wszystkich popów i zakonników, sobór przekształcono najpierw na „Klub Kultury” (to jakiś paradoks jest, klub kultury … TAM), a kiedy kultura się już skończyła, na magazyn po prostu. Piękna budowla, ale mogliśmy obejrzeć ją tylko z zewnątrz, ponieważ wewnątrz trwały prace konserwatorskie.







Po obiadku lecimy dalej w kierunku Totmy (fajne nazwy mają), kiedy jednak zaczyna się chmurzyć, a potem padać, zatrzymujemy się na przystanku, żeby przywdziać deszczówki.
Tam zaś, na asfalcie przystanku, widzimy takie oto graffiti.







Lecimy. Trochę deszczu, trochę słońca. Praktycznie, to jest pierwszy deszczyk w naszej podróży, tak więc, na pogodę nie możemy narzekać. Zresztą, na nic nie możemy narzekać, wszystko idzie zgodnie z planem, nie spiesząc się zbytnio cały czas posuwamy się do przodu, nie mamy problemów technicznych, jesteśmy zdrowi, humory dopisują, jest super i byle tak dalej.
Asfalt jest mokry i lekko śliski, Dafik zwalnia i zostaje gdzieś z tyłu. Zresztą, Dafik zawsze jedzie ze sporym dystansem. Kontem oka widzę na przystanku stojący motor, ale jadę dalej. Po kilkuset metrach, zatrzymuję się jednak na poboczu, żeby poczekać na Dafika. Po chwili, podjeżdża chłopak na Yamaszce, a za nim Dafik. Spotkanie motocyklisty w tym rejonie, to jakby znależć oazę na pustyni, ten był pierwszym na terenie Rosji. Chłopak ma na imię Andrej, mieszka w Kotlas i właśnie jedzie do Wołogdy do kumpli, motocyklistów. Dzisiaj jest czwartek, a w sobotę i niedzielę w mieście Wielki Ustiug są dni miasta, jest święto, będzie festyn i wszyscy motocykliści z okolicy się tam zjeżdżają. Jutro będą razem wracać na festyn.
Z Kotlas do Wołogdy jest 513 km, a z Wołogdy do Wielki Ustiug 446 km.
Oczywiście, Andrej zaprasza nas żebyśmy zostali te kilka dni. Wielki Ustiug mamy po drodze, przyjedzie sporo motocyklistów i będzie dużo dobrej zabawy.
Dziękujemy za zaproszenie, możliwe że skorzystamy, ale temat musimy przemyśleć, bo mamy swoje plany.







Andrej jedzie na zachód, my jedziemy na wschód. Deszcz pada przelotnie, dlatego tempo nam znacznie spadło i nie mamy szans, żeby dzisiaj przejechać 300 km do Wielki Ustiug, ale problemu nie ma, bo święto dopiero w sobotę, czyli za dwa dni.



Po drodze, już przed wieczorem dojeżdżamy do Totma. Samo miasto leży kilometr od trasy, ale przy samej drodze P7 jest spory kompleks z parkingami, zaprawką i zajazdem „Alaska”.
Na dole jest bar, a na pięterku ładne pokoiki za 1500 rubli.
Dzisiaj szósty dzień w drodze. Może dlatego mamy jakieś przesilenie, obaj czujemy się słabo, jesteśmy zmęczeni. Może przydał by się dzień odpoczynku i powinniśmy skorzystać z zaproszenia Andreja ?
Dafik jest za tym, żeby zostać w Wielki Ustiug i zobaczyć jak się bawią ruscy motocykliści.
Ja mam jednak pewne obawy. Dzisiaj jest czwartek, a impreza zaczyna się dopiero w sobotę. Wiedząc jak wyglądają tego typu „zabawy”, jest szansa, że opuścimy Ustiug dopiero w niedzielę, a może i w poniedziałek, czy możemy pozwolić sobie na trzy – cztery dni poślizgu ? Teraz wiem, że mogliśmy, ale wtedy tego nie wiedziałem, dlatego przeprowadzamy głosowanie w wyniku którego, „większościąâ€ głosów decydujemy, że niestety, nie będziemy bawić się na święcie miasta Wielki Ustiug.



Dla poprawienia nastrojów, a w szczególności zdrowia, Dafik aplikuje nam kolejną flaszeczkę ze swoich zapasów i tym razem, było to trochę więcej niż tylko „dla zdrowotności”.



Dystans 480 km Temperatura 14 – 22 oC

Ostatnio edytowane przez henry : 16.12.2017 o 15:46
henry jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem