Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07.04.2019, 15:57   #20
consigliero
Banned

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 5,794
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
consigliero jest na dystyngowanej drodze
Online: 8 miesiące 3 tygodni 3 dni 10 godz 30 min 51 s
Domyślnie Parę dni na Sycyli a może i buta z buta zobaczymy

Ruszamy o poranku z zamiarem pokręcenia się wokół komina. Cały czas liczymy na okno pogodowe które pozwoli nam jednak pojechać w okolicę Etny. Prognoza raczej mało optymistyczna na dzień dzisiejszy, ale o dziwo budzi na słońce, ale zachmurzone niebo zdaje się potwierdzać pogodę. Zaplanowane jest aby nocleg odbył się na jednym z dwóch przylądków w okolicach Torre Faro lub Milazzo. Z mapy wynika że gdyby prognoza na poniedziałek się potwierdziła było by gdzie jechać przez górki w kierunku Etny. Po śniadaniu spakowani ruszamy, rutynowo sprawdzam ciśnienie w kołach na GPS i tylna opona pokazuje 2,5, to trochę niezwykłe że spadło o 0.4 w ciągu ostatnich dwóch dni. Jeszcze kombinuję że może uciekło przez wentylek i tylko dopompuję na stacji i będzie git. Na stacji która jest zamknięta, okazuje się że jest niedziela, nie ma kompresora, albo inaczej, być może jest zamknięty w takiej metalowej skrzynce. Przy okazji sprawdzam ciśnienie manometrem i potwierdza się że jest 2.5 a wentyl był dokręcony, znaczy się ucieka z innego powodu, pewnie jest dziura. W przedniej mam jednego fleka, którego wykrył serwis i naprawił teraz będzie chyba z tyłu. W poszukiwaniu stacji z działającym kompresorem, postanawiam jednak wypakować swój, bo szanse na znalezienie nikłe a niefajnie mi się jedzie po ładnych zakrętach ze świadomością zbyt niskiego ciśnienia z tyłu. Zatrzymujemy się w pięknym miejscu, zaraz obok otwarta kawiarnia to przy okazji można kawę wypić. Wypakowuję z samego dna kufra kompresor i polewam oponę wodą aby spróbować zlokalizować usterkę, nawet mi się to udaje, defekt jest na środku bieżnika, no prawie na środku i widać kawałek czegoś metalowego. Bąbelkuje bardzo znikomo, o czym świadczy czas na utratę ciśnienia 0.4 w ciągu prawie 48 godzin. Sprawdzam opcję naprawy, nie chcę robić to zestawem bo nic specjalnego się jeszcze nie dzieje, w rejonie planowanych noclegów nie powinno być problemu ze znalezieniem gommisty, znaczy wulkanizatora.





Pakuję prawie 3 atmosfery i ruszamy dalej ciesząc się jazdą, droga w tym miejscu jest naprawdę widokowa, wiedzie wzdłuż pięknych plaż z czarnym, pewnie pochodzenia wulkanicznego podłożem. Zaplanowany był przejazd drogą widokową w górach obok Messyny ale i tak okazało się że zaliczyliśmy kawałek miasta. Korek był taki że trzeba się było poruszać niezgodnie z przepisami inaczej pewnie do tej pory byśmy tam stali. W końcu jesteśmy na drodze w górach, temperatura z 17 spada do 12 czyli standard ale nie pada, GPS prowadzi nas przez miejscowość Castanea delle Furie, nikomu nie życzę aby wjechał tam motocyklem, na myśl o zawracaniu z powrotem do głównej kontynuuję jazdę do przodu na szczęście za miasteczkiem jest informacja o dojeździe do SS113, na szczęście nie jest to duża komplikacja.






Na SS113 jedzie się bardzo fajnie asfalt dobry a droga pokręcona.
Najpierw kierujemy się na Torre Faro, tam spożywamy jeden z najtańszych posiłków miejscowy pieróg ala calzone za 2 EUR obserwuje drugi brzeg cieśniny Messyńskiej, już nie mamy ochoty tam jechać aby zobaczyć włoskiego buta, wystarczy nam ten widok z oddali. Jadąc co jakiś czas kontroluję jak tam z ciśnieniem ale jest stałe, nawet zastanawiam się aby zapytać na forum motocyklowym czy jechać z tym gwoździem do Polski, ale przeglądając ostatnie wpisy nie chcę już bardziej zaniżać poziomu swoimi wątkami. Przeglądam opcje noclegu i szczególnie jeden przypada mi do gustu, obiecuje ciszę i spokój, nie bez znaczenia jest też atrakcyjna cena stanowiąc nikły procent wartości naszego motocykla a komentarze o fatalnej drodze dojazdowej podawanej jako jedyny minus tylko mnie w tym wyborze utwierdzają. Po raz pierwszy też nie korzystam z booking choć cenę tam znalazłem, tylko dzwonię do właścicielki, niestety nie mówi po polsku, musimy się porozumiewać po angielsku, trudno. Pani wyjaśnia szczegóły dojazdu, wspomina coś o piasku, na szczęście to ma być tylko około 900 metrów. Wszystko się udaje, ostatnie 50 metrów Beatka idzie z buta bo na tym odcinku morze naniosło trochę piachu i jest miękko. Parkujemy i zaczyna padać deszcz, wykorzystujemy ten czas na rozpakowanie, herbatka, posiłek z zakupionych pomarańczy, to całkiem inne owoce niż te które do tej pory jadłem. Teraz będzie się można udać na spacer, nie pada ale słońce też nie świeci, dobrze że mamy kurtki puchowe i jeden puchowy śpiwór. Zasadniczo Beata cały czas cierpi z powodu zimna w pokojach, nigdzie nie trafiliśmy na zagrzane pomieszczenie.
W przerwie w deszczu poszliśmy zwiedzić najbliższą okolicę, szczególnie aby się zorientować gdzie będziemy się stołować wieczorem. Wycieczka była nad wyraz interesująca szczególnie w kontekście życia przed sezonem.







Sycylia, co widzieliśmy już wcześniej, może być ciekawa dla miłośników militariów. To tutaj Amerykanie lądowali aby mieć bazę do ataku na Rzym, tak to chyba było.






Mnóstwo też mają różnej maści i w różnym stanie pojazdów gąsienicowych





















Wszystkie oczywiście spełniają wyśrubowane normy zalecane przez komisję europejską. Łódki też oczekują na lepsze dni





Jest też nadzieja na lepsze jutro





W knajpie jak się okazało po wyjściu przesiedzieliśmy spory deszczyk o czym, na szczęście przekonaliśmy się wychodząc z niej







Ostatnio edytowane przez consigliero : 07.04.2019 o 18:37
consigliero jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem