hehe, miałem podobnie tydzień temu. Tylko Tyran zawiesił mi się na taflach lodu belką pod silnikiem
i przednie koła mieliły wodę a tylne oparły się o brzeg strumyczka
ani cm w przód ani tył. Bez wyciągarki, bez pasów, nie hilifta
Udało się sprowadzić pomoc w sile dwóch chłopa.Pprzy użyciu małego drzewka jako dźwigni, większego pniaka jako podparcia podnieslismy przód z lodu i kolejnych 2 godzinach kopania, nurzania sie w bliskiej zeru st. wodzie, podkladania pocietych metrówek w powstałe koleiny i podnoszenia znowu małym drzewkiem za koła.... udało się wyjechać.
Godzinny spacer z psem samochodem do lasu, skończył się 7 godzinną kopaniną