Poranek nie śpieszymy się,dzisiaj chcemy się dostać do podnóża gór skąd przez przełęcz Kargisz w następny dzień spróbować dojechać do krainy orzeszków Arslanbob
Czujemy w łapach te wczorajsze ponad 300 km po wertepach,ja w nowych rękawiczkach dorobiłem się krwiaka na prawej ręce od gazu,dodatkowo ja na dojedzie wczoraj 2 razy dobijałem powietrze do tylnego koła chyba za bardzo uwierzyłem szczęście niełapania kapci i nie dołożyłem wiatru do kół
Życie we wsi toczy się swoim rytmem,pasterze ze stadami poszli w góry,kobiety krzątają się przy domowych zajęciach,dzieciarnia po podwórku
Przebywanie dłuższy czas zmusza domowników do zajęcia się swoimi sprawami a my zajęci przy motorkach włączamy się w ten rytm
Moja opona okazuje się być tak twardą że po załataniu dopiero po puszczeniu kilku wiązanek krótkimi łyżkami udaje się zamknąć oponę
20170901_082637_001.jpg
Wmiędzyczasie słyszymy głuchy jęk,za chwilę baran wisi i jest oprawiany
DSC07049.jpg
DSC07050.jpg
DSC07052.jpg
DSC07061.jpg
Po wypatroszeniu ćwiartowanie,kobiety w tym czasie opłukają flaki w strumyku płynącym za kuchnią później opalanie łba,wyskrobanie nożem i do gara
Nie zmarnuje się nic
DSC07063.jpg
20170901_103930.jpg
My najedzeni wypoczęci żegnamy się,czas w drogę
Płacimy równowartośćok15$
20170901_102251.jpg
DSC07066.jpg
20170901_103937.jpg