Wątek: Pak 2023
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14.09.2023, 08:02   #85
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,858
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 dni 10 godz 17 min 30 s
Domyślnie

Rankiem znów serwują jaja w różnej postaci. Szama, ubieramy się i wyruszamy w dolinę Chipursan. Żeby się tam dostać trzeba wyjechać kawałeczek za Sost i zaraz za mostem mamy zjazd w kierunku dolinki.
Traska poniżej.
https://www.google.com/maps/dir/Roof...!3e0?entry=ttu
Mamy jakieś 50 km w jedną mańkę + powrót to szacujemy jakieś 5-6 godzin w obie strony i tak też należy kalkulować. Trasa początkowo leci wzdłuż rzeki, potem wspinamy się w górę i wjeżdża się na coś w rodzaju płaskowyżu. Jest bardzo ładnie.


Jedzie się dość przyjemnie jak na te tutejsze wyrypy. Nie jest bardzo kamieniście i da się znaleźć ścieżkę względnie płaską lawirując pomiędzy kamieniami. Trasa jest łatwa.



Lecimy sobie z Michałem na spokojnie i w końcu wpadamy na ekipe Rumuńską i Nabila. No i mamy zonk.
Nabil przesiadł się ze 150 na TTR i łapie kapcia.


Samochód wsparcia chyba nawet nie wyruszył, chłopcy oczywiście nie mają kompletnie żadnych narzędzi, nie mają też dętek, łyżek, pompki no nic nie mają.
Wiadomo że my cebulaki bez podstawowych elementów naprawczych nie ruszamy się nawet do sklepu obok więc wyciągamy majdan i ratujemy chłopaka. Niestety klucze do kół GS150 nie pasują za cholerę do TTR więc zdejmujemy oponę bez wyciągania koła z myślą że uda się dętkę załatać na motocyklu.
No i pewnie by się dało ale kolega z Malezji niestety urwał zawór więc taka naprawa nie będzie możliwa.
Będą zatem czekać aż dojedzie auto lub ktoś z kluczem do koła. Zostawiamy im dętki i łatki i ruszamy dalej sami.
Trasa jest dość podobna do trasy do Hushe. Fajne wioseczki po drodze, ludzie przy pracy w polu, jest git.
Przy okazji kolega na foto to Husein, który ma na sobie komplet pakistańskiego Klima. Ten cały komplet ktoś wykonał na podstawie zdjęcia z netu, jest odwzorowany niemal doskonale niestety materiały i wykonanie nie idą w parze z jakością. Portki wytrzymały jeden dzień. No ale koszt to bodaj 60 pln czy jakoś tak.
Lecim dalej.



Klimat naprawdę przyjemny. Zdecydowana odmiana na plus po wczorajszym wypadzie na Shimshal.





Po drodze zatrzymujemy się w czyms w rodzaju herbaciarni. O dziwo obsługują tutaj kobiety nie mające na sobie żadnych burek czy innych hidżabów. Maja kompletnie inną urodę i dla mnie to bardziej przypomina klimat tadżycki niż pakistański. Ponoć mówią nawet innym narzeczem ale ja i tak nie znam żadnego więc się nie odniosę.
Zza gór wystają szczyty, które pare lat temu widzieliśmy w oddali będąc po stronie tadżyckiej. Te górki są w Afganistanie. Po drugiej stronie korytarza wakhańskiego od strony Pakistanu.





Dolatujemy do mostu.
https://goo.gl/maps/aeur7dwo1oSS1fcM8
Przed mostem jest droga na lewo ale kończy się koszarami armii PAKa więc tam się nie przejedzie. Można walnąć przez most i pociągnąć dalej ale tu już mamy zejście czoła lodowca i wszystko jest zalane wodą. Do tej pory nam buty nie wyschły i nie chce nam się znów je zalewać woda stąd zawracamy. Część Rumunów też zawraca z tych samych względów a kilku leci dalej może parę km dalej.
Wracamy zatem na bazę. Po drodze remontują „drogę” i kurzy się tak że niewiele widać a pył jest wszędzie. Dodatkowo koleżka tuż przede mną kipruje wywrotkę. Nosz kuwa. Widoczność zero.
Popołudniem dojeżdżamy do Sost na obiad. Potem logowanie na bazie i dalej suszymy bo buty wciąż wilgotne. Jutro lecimy do Gilgit. To niecałe 200 km ale na nasze motorki to będzie 4-5 godzin jazdy z posiłkiem po drodze.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem