Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27.12.2017, 11:12   #117
bukowski
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

Kaji-Say - A364 -przełęcz Arabel.

Moja podróż dobiega końca. Tego dnia zupełnie nie mam planu, poza tym, że chcę zapuścić się w okolicach A364 w góry i próbować dotrzeć jak najdalej na wschód a być może zobaczyć Khan Tegri.
Prawdę mówiąc, do momentu jak spojrzałem na mapę przed chwilą, byłem pewien, że dojechałem na przełęcz Arabel, ale jak patrzę teraz, to nie jestem przekonany. Może ktoś rozpozna ze zdjęć. W każdym razie gdzieś za miejscowością Teplokluchenka skręciłem w asfalt w góry. Asfalt skończył się w jakiejś wsi no i dalej jechałem szutrem dość długą doliną.

____004sm.jpg

Jadę na luzie, na halach wypasa się trzoda, jest sielsko-anielsko, wtem! na mostku była dziura, podłużna, na wylot. Dostrzegłem ją tak późno, że nie miałem szans ominąć. Do dziś nie rozumiem, w jaki sposób przejechałem po niej nie wpadając, ale chwilę trwało, zanim zwieracze mi odpuściły. W takim durnym momencie, na zwykłej drodze mogłem słabo zakończyć wycieczkę. OTB przy 50 km/h mogło się skończyć tragicznie.

____001sm.jpg

Podjazd pod przełęcz 3 800 m n.p.m bardzo efektowny: stromo, kręto, krajobraz jak z Marsa. Żadnej zieleni, żadnych ptaków, trochę zmarzniętego śniegu.


____005sm.jpg

Wyjeżdżam na górę i jest nagroda: ośnieżone szczyty Tian-Szań jak na dłoni. Trochę widać na zdjęciu poniżej, na drugim planie. Nie wiem, czy to Khan Tegri. Włączam GPS na chwilę, ale czytanie mapy niewiele wnosi.

____006sm.jpg

Wtedy dostrzegam na prawo jakieś rozwalone zabudowania. Wychodzi z nich mały chłopiec, pewnie dziesięcioletni; brudny i wychudzony. Bardzo smutny widok. Wyciągam z sakw wszystkie cukierki, jakie mam, rozmawiam z nim trochę. Słabo mówi po rosyjsku, ale rozumiem, ze jest tam od wielu dni sam: ktoś, o imieniu którego nie zrozumiałem, pojechał do miasta parę dni temu i nie wiadomo, kiedy wróci. Gdy pytam, co robią w takim miejscu odpowiada tylko, że żyją tu. Dobrze odżywiony, na motocyklu za tysiące euro, po uspokojeniu sumienia cukierkami czuję że jestem jak Bokassa w mercedesie jadący przez wioski pełne głodujących ludzi. Wsadzam go na motocykl, odpalamy silnik, mały kręci manetką i uśmiecha się. A mnie w gardle ściska: chłopiec ma 9 lat, tyle, co mój syn.

____002sm.jpg

To był ten moment, kiedy poczułem, że ten etap podróży dobiegł końca. Zawracam motocykl i zjeżdżam nad Issyk Kul. Świeci słońce, gdy trafiam na skomplikowaną siatkę polnych dróg omijających system irygacyjny na północnym wschodzie jeziora, opróżniam rotopaxa.

____003sm.jpg

Tego dnia docieram do kurortu po północnej stronie, instaluję się w hotelu Dollinka - gdyby ktoś był, omijać szerokim łukiem. Drogo, brzydko i jeszcze opierdol zgarniam od pani kierowniczki, że na kolację nie przyszedłem. Na drugi dzień odkrywam wkręta w oponie, dokręcam osłonę łańcucha.

20170719_113153.jpg

Wieczór spędzam z trójką Kazachów: bonzo z łańcuchem na szyi z żoną i koleżanką żony przyjechali na wakacje.
Następnego dnia szybki transfer do Biszkeku, gdzie warto odnotować dwójkę Greków, którzy na dwóch NAT przyjechali z Grecji na motocyklach a teraz pakowali maszyny na Samborowy transport. Pod Kyzył Art jeden z nich stracił oponę; przy próbie zdjęcia rozpieprzył ją i musieli ściągać motocykl. Z Khorog przyjechał do nich krótkie mitsubishi pajero; po demontażu przodu afryka weszła na pakę. Grek, który został przy motocyklu przymarzł, bo w nocy było 2 stopnie i wiatr, a pomoc dojechała o 5 rano.

Został mi jeszcze jeden, ostatni odcinek tej historii, gdzie to i owo się wyjaśni.

jestem częścią najpiękniejszej całości razem z niebem, słońcem, księżycem, gwiazdami, kwiatami, wiatrem, ziemią i wodą. Oddech przypływa i odpływa jak ciepłe fale oceanu, a krew krąży radośnie w moich żyłach niczym górski strumień.

Ostatnio edytowane przez bukowski : 15.12.2018 o 15:29