Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30.12.2017, 17:48   #58
henry
 
henry's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: INOWŁÓDZ tel - 504894578
Posty: 326
Motocykl: RD03
henry jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 3 godz 44 min 50 s
Domyślnie

Dzień 9
23 lipca 2017 Niedziela

Budzę się w środku nocy, ale czy rzeczywiście jest to noc ?
Na zegarze tak, a w rzeczywistości jest widno, prawie jak w środku dnia.



Rano, standardowe śniadanko hotelowe i ...



lecimy na wschód w kierunku Ust Wym i drogi P25.
Asfalt, droga prosta, las, ja prowadzę, zresztą prowadziłem zawsze.
Prędkość normalna czyli 80 – 100 km/h. 13 kilometrów za Jareńskiem, widzę dwie ciężarówki załadowane drzewem stojące na poboczu. Nic nadzwyczajnego, ale sto metrów dalej jest granica republik, a tam stoi postument świadczący o tym, dobrze by było zatrzymać się i zrobić zdjęcie.
Zaczynam zwalniać, ale bez hamowania, po prostu zdejmuję „nogę z gazu”, ale mając cały czas w głowie złe doświadczenia, obserwuję przeciwnika, czyli patrzę po prostu w lusterka, a tam …
widzę szybko zbliżające się XL700. Przez krótką chwilę pomyślałem, że zaraz zacznie zwalniać, właśnie dlatego, cały czas jadę w jaskrawo pomarańczowym wdzianku, chcę być widoczny, ale …
XL700 sunie równo do przodu, jakby mnie tu nie było, jakby mnie nie widział.
Odbijam natychmiast w lewo na przeciwległy pas, który na szczęście jest pusty i cały czas patrzę w lusterka. XL700 przelatuje obok mnie i dopiero po chwili zaczyna zwalniać, potem zawraca i podjeżdża do mnie pod znak Respubliki KOMI. Czerwony na twarzy w oczach widzę przerażenie.
Dafik nie wie co się stało, ale on mnie po prostu nie widział. Zorientował się że coś jest nie tak dopiero wtedy, kiedy zauważył, że mnie przed nim nie ma. Jakaś pomroczność jasna, czy coś w tym rodzaju. Wydaje się, że w dłuższej podróży wszyscy coś takiego mają, byle nie w takim momencie.
Uff, tym razem się udało, byle jak najmniej takich „przygód”.
Pamiątkowa fota i lecimy dalej.



Rosyjskie klimaty, ciąg dalszy …





W każdym miasteczku, czy większej miejscowości jest jakiś pomnik związany z wojną lub z armią.
Ten, zdaje się, stoi w Emba.





Pod każdym sklepem, znajdzie się ktoś z kim można pogadać nie tylko o polityce.



No i lecimy dalej, a że za bardzo nam się nie spieszy, to i mamy czas, żeby się zatrzymać, odpocząć, zrobić fotki i spokojnie pojechać dalej.

















Gdzieś w drodze, stacja paliwowa a obok bar w którym jemy co nieco.
Przed barem, rozmawiam z Miszą, ( Putin jest wieczny )który informuje nas, że do Peczory możemy dostać się promem.
Trzeba tylko z Uchty dojechać do Wuktyłu nad rzeką Peczora, tam zapakować się na prom i dalej płyniemy rzeką. On z całą rodziną wraca samochodem z Kazania i promem z Wuktyłu ma zamiar płynąć do domu w Usinsku. Cenna informacja, dobrze wiedzieć, że istnieje taka możliwość.





My tymczasem posuwamy się dalej i spokojnie docieramy do Uchty, gdzie lokujemy się w hotelu Czibiu na Prospekcie Lenina 38. Pokój 1450 Rub/os.









Do nocy jeszcze sporo czasu, ( i znowu to samo … czas, nadmiar czasu … jak ktoś słusznie zauważył ) dlatego idziemy popatrzeć na miasto, a przynajmniej najbliższą okolicę.
W sumie, nic ciekawego tam nie widzieliśmy, ludzie tacy jak wszędzie, budynki trochę bardziej ruskie, nawet gmaszysko Gazpromu mało ciekawe. Wracamy.





Obok hotelu, (widzimy go w głębi za Dafikiem) przy ulicy jest przystanek w którym mieści się bar ( bar-przystanek jest w prawo ode mnie ). Jemy tam kolację ( nie pamiętam co ), a potem w markecie ( market, to ten przeszklony budynek obok hotelu, wejście jest za białym samochodem ) kupujemy różne artykuły spożywcze z horiłką w zestawie i butelką utrwalacza dla Dafika.








Dystans 350 km Temperatura 20 – 26 oC
henry jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem