Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10.03.2016, 21:10   #52
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

Odcinek 11, czyli czas kończyć relację

Następnego dnia postanawiamy ciut odpocząć od atrakcji, poszwędac się po mieście (czyli Arequipie), a wieczorem wsiąść do autobusu zmierzającego na północ.
Bo jakby nie patrzeć, czas na urlop powoli się kończy…

Łazimy po mercado, czyli rynku:



nadal nieznane jest nam kilka rodzajów owoców:



i chyba nie spróbowaliśmy jeszcze wszystkich odmian pyr:



to też moglibyśmy jeść w dowolnych ilościach:



w knajpie próbujemy w końcu chichy (wym. czicza), czyli przefermentowanego (czyli alkoholowego wywaru z kukurydzy. Tu akurat chicha morada:



całkiem to smaczne i orzeźwiające.

Łazimy po Arequipie:



podziwiamy taksówki:



oraz lokalny korowód (mamy luty = karnawał)



Chłopaki znajdują w sklepie żelaznym idealną pamiątkę z Peru – maczetę. Ciekawe, co na to służby lotniskowe

Kupujemy w biurze podróży bilety do miasta Ica, jedyne 700 km.
Autobus nocny, sypialny, piętrowy, polecany przez wszystkich globtrotterów.

Górny pokład droższy, ale panie sprzedające zaklinają się, że niczym się nie różni. Siedzenia rozkładają się jak łóżka, kolacja i śniadanie w cenie.

Trzeba próbować

Oczywiście na miejscu okazuje się, że owszem, siedzenia rozkładają się w pełni, ale tylko na górnym, droższym pokładzie… po raz n-ty zostaliśmy zatem zrobieni w Peru w przysłowiowe bambuko…

Jednak na komfort nie można narzekać



Krótka Jagna mieści się w całości, długi Raf wystaje

Siódma rano wysiadamy w Ice, i łapiemy taxi do dzielnicy Huacachinero.

Takiej ładnej:



Na koniec peruwiańskich wojaży postanawiamy zaszaleć i po burżujsku rezerwujemy hotel. Prawdziwy hotel, nie hostel

Taksówkarz oczywiście usiłuje polecić nam inny hotel , gdzie podobno jest „najlepsze disco w mieście”.
Na naszą odpowiedź, że niezbyt przepadamy za disco, natychmiast stwierdza:

„Nie szkodzi, i tak nie działa”.

Niesamowita elastyczność względem klienta

Nasz hotel niczego sobie:



Nie wiemy jak, ale Krzychu nawet tu zdołał jakoś wytargować rabat cenowy
ponieważ jest wcześnie nie ma jeszcze wolnych pokoi i czekamy sobie przy basenie.
Tuż za płotem „malutka” wydma:



jakieś nieznane ptaszki:



a tu koliber:



Chłopaki idą na wydmę, ja przysypiam na leżaku:



Nagle budzi mnie recepcjonistka:

„Seniora, nie chciałaby Pani przejechać się na wydmy? Za darmo?”

Za darmo? W Peru nie ma takiego określenia!

„Jak to za darmo?”

„Mamy tu ekipę filmową i potrzebują białych statystów”

No to się wyjaśniło

i tak to zaliczyliśmy główną atrakcję Iki, czyli przejazdy buggy przez wydmy.



Klatka dookoła, pasy 3-punktowe…





Nie wiem, czy tak jest zawsze, czy kierowca bardziej się starał na potrzeby filmu, ale…
wołami mnie nie zaciągną do tego więcej








Buggie latało , fruwało w powietrzu, skakało po wydmach…



a później kolejna atrakcja czyli sandboarding

Krzychowi pozwolono zjechać na brzuchu:







Po tym wszystkim musieliśmy pójść na piwo:



oraz wieczorną lampkę wina:



Rano jeszcze ciut byczenia się w słońcu:



po czym 6 godzin w autobusie (tym razem dziennym) do Limy.

Na lotnisku mały zonk, bo mamy (promocja w końcu) kupione bilety do Brukseli, a lecimy tylko do Madrytu.
Panienka z okienka upiera się jednak, że nie może nadać bagażu do Madrytu, bo jej „system nie pozwoli”.
Tłumaczymy, gadamy, prosimy – na nic.
Mamy w Madrycie 2 h, może uda nam się odzyskać bagaże

11 h w samolocie do Madrytu, poszukiwanie okienka Iberii, gdzie anulowali nam bilety do Brukseli i powiedzieli, gdzie odebrać bagaż. Uff…

Jeszcze tylko lot do Berlina i jazda do Zielonej Góry.

A na koniec Raf i Krzychu wyrównali wszystkie rachunki za pomocą peruwiańskich maczet



PS.

Sporo w tej relacji było marudzenia na ceny i podejście do turystów.
Proszę jednak nie obierać nas jako malkontentów czy też wymagających jakiś luksusów

Po prostu zbyt często czuliśmy się jak dojne krowy, a regułą w turystyce są opisy nijak przystające do rzeczywistości.
Na jakiekolwiek uwagi odpowiada się „No co chcecie, przecież to Peru!”…
Niestety psuje to obraz kraju.

Poza tym, Peru to przepiękny kraj, gdzie znajdziecie nie tylko inkaskie zabytki, ale przede wszystkim fascynująca przyrodę – Andy, dżunglę, pustynię, Altiplano…

Polecamy!

Dziękujemy za uwagę
Jagna, Raf & Krzychu
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem