Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18.01.2013, 22:26   #20
Cleo
 
Cleo's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: kraków
Posty: 75
Motocykl: XT 600E, DR 350SE
Cleo jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 9 godz 22 min 59 s
Domyślnie

Wróciliśmy z bagażem pełnym przygód do Łupkowa. Wiedziałam ,ze jak wrócę do Krakowa to muszę zacząć jeżdzić konno... ale to później.
Dzień pełen atrakcji ma się ku końcowi, wiec zaczęłam snuć plany po mapie, hm gdzie by tu pojechać na małego offika.


Dzien drugi zaczął się od zwiedzania cerkwi.
Ale jeszcze podjechałam na stacje w Komańczy co by w razie W nie brakło paliwa i uderzyłam na Rzepedź.
Tam jest przepiękna Cerkiew Grekokatolicka. Polecam




Potem uderzyłam na Turzańsk uprzednio robiąc wywiad u lokalnego maczos na scigu,czy aby dam rade przejechać odcinek bialej drogi z Rzepedzi do Przełeczy Nad Turzańskiem.
Odprowadziwszy mnie do odpowiedniej drogi pożegnałam sie z maczosem...pełna obaw wjechałam
tutaj:











Powoli robilo sie nie ciekawie, intuicja podpowiadała:
glupia jesteś, jedziesz sama masz do przejechania pare km. błoto i zero doswiadczenia. Zawracaj!!!
Po 2 km zawrócilam i na ostatnim odcinku w mała kałużą Paulina wyebała






Podnioslam - ale dzieki Jackowi,ktory przed wyjazdem nauczyl mnie podnosić Jaszka. Dlugo sie uczyłam bo przednie kolo mi odjeżdzalo, ale Hans wpadł na genialny pomysl. Zablokowal przedni hamulec ekspanderem i Paulinka stala sie Himenka!




Super!
Dumnam z siebie, próbuje odpalić, a tu nic.Dosć,że moto jest na biegu i do tego jeszcze stoi na samym skraju duzej skarpy { była mala dla faceta powyzej 180cm wzrostu) i zaciął się.





Nie jestem wstanie go pchnąć bo brakuje mi rąk, nóg i sily. Nie odpuszczam tak skutecznie ,że moto fik na drugą stronę. Siluję się i siłuje z martwą materią, probuję pociagnać za kolo przednie, tylnie... gorąco... upał... rozbieram sie. Nic nie pomaga... trace silę, odpoczywam.
Jestem sama, motocykl leży na dnie kałuży...ptaki spiewaja... ja też... Zastanawiam sie: co dalej...?
Po jakiejs chwili zauważam ruch krzakow. Było dosc daleko... przecieram oczy i patrze że biegna małe krzaczki.
Pierwszy mój odruch; krzycze! Ale zaraz. Mysle se,mam halucynacje bo krzyczę do biegnacych krzaków.
Krzaki zaczely się powoli oddalać...
Oprzytomniałam! Nie zglupiałam!. Chlopaki sa na strzelance i bawia sie w komadosów!
Jestem uratowana! Ale zaraz, oni mnie nie widza!
Ratunek mi przejdzie kolo nosa!
Biegnę, wolam i macham czym popadnie! JEST! ZAUWAZYLI MNIE! Jestem uratowana!
Panowie z miną pokerzysty pomogli i podprowadzili mnie do asfaltu. Żegnamy sie i jade dalej modyfikujac traskę.
Wracam przez Rzepedź, Komańczę, w lewo na Duszatyń – tutaj mały popas w postaci pierogów ruskich i dalej wio...








Piękny słoneczny dzień, ja, motocykl, droga... przygoda.








Po odpoczynku uderzyłam na Przełecz Żebrak







Dołżyca – Cisna – Buk. Potem zamiast w lewo do Łopienki skręciłam to w drugie lewo – czyli w prawo. Poruszałam sie juz na zakazach, ale co tam w końcu jestem kobieta i w razie kontroli poczaruje albo sie rozpłaczę.
Kontroli nie bylo.Ale za to zauwazyłam że zle jadę... Ciekawosć nie pozwolila mi zawrócić, więc pojechałam dalej by zobaczyć juz nieistniejacą miejscowoś Łuch.
Zawróciłam do Łopienki delektując sie niebywałą ciszą, oraz widokami Cerkwi na tle pieknej przyrody.









Z żalem musiałam zawracac bo powoli dzień chylił sie ku zachodowi.


Wracałam przez Dołżyce – Cisna- Jablonke – Kołonice – w lewo na Przełęcz Żebrak – Wola Michowa – Stary Łupków.




Przełęcz Żebrak.

W miejscowosci Kolonice zastanawiałam sie czy nie jest za późno na Żebrak... ale co tam, chciałam przygode to teraz trzeba stawić jej czoło. Odpaliłam jedynke i pelna nadzieji pojechałam przed siebie.
Na samej przełęczy spotkalam sie z duzym pięknym jeleniem, który z pełnym wyrzutu ociąganiem łaskawie usunął mi sie z drogi i zniknął w lesie skąpanym w czerwieni ostatnich promieni zachodzącego słońca.


Kolejnego dnia niestety musiałam sie pożegnać z Bieszczadami i wracać do domu.

Droga do Krakowa przebiegła asfaltowo i bez problemowo.


Wnioski :
Spodobało mi sie :-)
Ojjj Jackowi może to się nie spodobać!
Wiem że na offa blotnistego i na Jaszku nie mogę sama jeździć bo polegnę po drugim lub trzecim podnoszeniu. Życie.
Ale za to szutrowe drogi...
Samotny wyjazd nie byl takim strasznym jak myslałam. Mieć gadzine, mape i paliwo... Przygoda czeka by ja przezywać.
Konie – po powrocie nie odpuscilam tematu.
Od czerwca'12 opiekuje sie 9 -letnim wałachem ( hucul) zwanym wel Paculcem, Grubsonem, Ryjem, Mańkiem.


To jest Maniek a czasami wyglada jak Osioł :-)



To by było na tyle i dziękuję za uwagę
__________________
Pozdrawiam
Cleo

------------------------------------------------------------
"... Wolna wypowiem to co myslę,
Tam gdzie złożę swoja głowę
Gdziekolwiek pójdę...
Gdziekolwiek powędruję...

Gdziekolwiek pójdę I zmienię swój los...
Będzie mój DOM... "

Ostatnio edytowane przez Cleo : 18.01.2013 o 22:55
Cleo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem