Pamiętam wielki portret Andre Gotowiny na wzgórzu, myśle sobie kurde bohater,sprawdziłem po powrocie i faktycznie bałkański bohater. Poczytałem pooglądałem zwłaszcza o Sarajewie i jak pomyśle ciary mam na plecach. Bracia słowanie do gardeł sobie skoczyli.
A ci co reprezentowali miłość ponad religią i pochodzeniem leżeli na moście kilka tygodni zastrzeleni przez snajperów gdy chcieli uciec z tego piekła (Admie Ismić i Boška Brkića).
Nigdy z bliska tak świeżych śladów wojny nie widziałme jak w Bośni i chyba dlatego taki mazgaj ze mnie.
|