Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04.02.2018, 11:10   #115
henry
 
henry's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: INOWŁÓDZ tel - 504894578
Posty: 326
Motocykl: RD03
henry jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 3 godz 46 min 14 s
Domyślnie

Dzień 17
31 lipca 2017 Poniedziałek

Wstajemy o 5.00. Jemy śniadanie w barze i startujemy do Kostromy.



Pogoda piękna, ciepło, słonecznie, sama przyjemność z jazdy... tylko te moje hamulce.
Niby coś tam hamują, ale tylko niby. Okładziny nie są wytarte równolegle do tarcz i wytażnie słyszę tarcie metalu o metal podczas hamowania. Dlatego … nie hamuję. Jadę powoli, ostrożnie, widząc miejsca i sytuacje w których można spodziewać się konieczności zatrzymania, kiedy np. zbliżam się do jakiegoś skrzyżowania, wcześniej wyhamowuje silnikiem, tak żebym nie musiał używać ostrego hamowania. Dobrze, że na drodze prawie nie ma ruchu, od czasu do czasu mijamy się z jakimś samochodem, przynajmniej na razie. Co będzie dalej, jak będzie bliżej miasta i w samej Kostromie ?
W pewnym momencie, widzę że Dafik mruga do mnie światłem, więc zjeżdżam na najbliższy przystanek. Dafik ma propozycję. Ponieważ u niego na klockach zostało jeszcze troszkę okładzin, odda mi jeden zestaw, tak żebym miał przynajmniej jeden, pewny komplet.
Super pomysł, będziemy mogli spokojnie i bezpiecznie jechać dalej, przynajmniej do Kostromy, a tam, w dużym mieście, mam nadzieję, że jakieś Trampki tam jeżdżą, to i o klocki będzie łatwiej.
I tutaj czas na kolejną refleksję. Oczywiście, najlepiej wozić ze sobą wszystkie części zapasowe, ale co zrobić kiedy czegoś nie masz ? Ano … wszystkie motory na wyjeżdzie mają być takie same, bo
po pierwsze - wieziemy jeden zestaw części zamiennych.
po drugie – różne części od jednego, pasują do drugiego … i to jest fajne.









No to co … biorę się do roboty, czyli, wyjmuje jeden komplet klocków z XL700 i zakładam u siebie, a to znaczy, że będę miał jeden sprawny hamulec z przodu i nie całkiem sprawny z tyłu.

Jedziemy i … o kurcze, jaki to komfort fizyczny i psychiczny kiedy jedziesz i wiesz, że masz czym przyhamować.
Zbliża się pora obiadku, więc rozglądam się za jakimś „Kafe”. Jak wiemy, nie jest to łatwe, ale w końcu, w Sudislawju widzę bar „U Artura”. Zjeżdżamy.



Bar prowadzi ormiańskie małżeństwo i młody Gruzin o imieniu Toma.



Nie ma wielkiego tłoku, bo jesteśmy sami w barze, może dlatego, właściciele natychmiast się nami zajmują i zasypują oczywiście pytaniami.
Skąd, dokąd, po co, ile co kosztuje, gdzie jeżdzili, czy może byli w Gruzji lub Armenii ?
Kiedy wspomniałem, że byłem i w Gruzji i w Armenii, przynoszą laptopa i pokazują nam swoje zdjęcia z najciekawszych miejsc w swoich krajach. Jest przyjemnie … gadamy o różnych rzeczach.
Przy okazji wspominam, że mam mały problem z którym jedziemy do Kostromy.
Młody Gruzin Toma, mówi żebyśmy spokojnie zjedli obiad, a on się naszym problemem zajmie.



Kiedy my pałaszujemy wspaniale smaczne szaszłyki, on w tym czasie dzwoni pod różne numery, a na koniec daje nam namiary na motosalon „U Pawła” w Kostromie. Podobno tam, będziemy mogli wszystko załatwić. Super.
Przy okazji, Toma mówi, że jeżeli chcemy zobaczyć coś ciekawego, to całkiem niedaleko bo tylko 30 km, jest miejsce, gdzie pewien mnich wzięty na przewodnika, wyprowadził obce wojska na bagna i wprawdzie on sam tam zginął, ale i wiele wojska z tych bagien już nie wyszło.
Mnich nazywał się Iwan Susanin i dlatego miejscowość ta nosi nazwę Susanino, a na pamiątkę tych wydarzeń,postawili kapliczkę i wielki głaz.
Jak myślicie, czyje były wojska które Susanin wywiódł na bagna ? Oczywiście … Polacy !
Toma mówi nam o tym jakby nigdy nic i pokazuje zdjęcia na laptopie.
Dla mnie, nie ma tam nic ciekawego do oglądania, ale Dafikowi się spodobało, więc ok. jedziemy.
Z Sudislawla jedziemy skrótem przez pola, lasy i wioseczki, na północ do drogi P 99.
Po wyjechaniu na P99, już mamy 30 km, a gdzie Susanino ? Do Susanino trzeba jechać w prawo, czyli w przeciwnym kierunku od Kostromy, jeszcze ze 20 km. Jedziemy.
Toma mówił, że przy drodze będzie tablica i trzeba skręcić w prawo w las.
Widzę jakąś tablicę, skręcamy w prawo w las. Jedziemy około 2 km. po płytach betonowych, a na końcu drogi widzimy bramę i teren zagrodzony drutem kolczastym. Ojj to chyba nie jest właściwe miejsce. Okazuje się, że jest to zakład zamknięty dla chorych psychicznie, czyli „Dom wariatów”.
Kużwa, czyżby duch Susanina nadal tu krążył ?
Wracamy do drogi głównej, a że w tym czasie niebo się zachmurzyło, nadciągnęły ciemnie chmury i zaczęło lekko padać, straciliśmy ochotę na szukanie śladów po Susaninie.
Lecimy prosto do Kostromy do której mamy 60 km.



Wprowadzam do navi adres – Wolrzskaja 2B. Jedziemy, ale navi prowadzi jakoś tak dziwnie.
Na którymś skrzyżowaniu stajemy na czerwonym, a obok zatrzymuje się wypasiona terenówka, w środku, chyba małżeństwo w średnim wieku. Mówię, że szukamy ulicy Wolrzskaja. Nie wiedzą.
Ale czego tam szukamy. Motosalon „U Pawła” Aaa to wiedzą. Mamy jechać za nimi.
W pewnym miejscu zjeżdżają na pobocze i mówią, że za wiaduktem w prawo jest ulica Wolrzskaja, ale Wtaraja Wolrzskaja i tam jest salon „U Pawła” Dziękujemy.
Rzeczywiście, za wiaduktem zjazd w prawo i jesteśmy na ulicy 2-ja Wolrzskaja i za chwilę jest poszukiwany przez nas salon.



Czekali na nas od dłuższego czasu, wiedzą o co chodzi, ale muszą się upewnić dokładnie o co nam chodzi. Podaję markę, model, rocznik i chłopaki dzwonią. Po chwili mamy informację, że klocki, cały zestaw, czyli trzy komplety klocków TRW, będą jutro o 14.00 i będą kosztowały 4500 Rubli.
Cena całkiem niezła, u nas zapłaciłbym podobnie, albo nawet więcej.
Ok. teraz pozostaje nam znaleźć jakieś tanie (lub nie) spanko.
Szukam w navi. Hoteli jest dużo, ale najbliższy w jakimś kompleksie sportowym. Jedziemy.
Na miejscu, okazuje się, że hotelu nie prowadzą. Na ulicy pytam faceta (widziałem go „U Pawła”)
o hotel. Mówi, żeby jechać dalej uliczką, hotel będzie za trzysta metrów. Jedziemy.
Uliczka wąska, domki jednorodzinne, potem jakieś bloki. W pewnym momencie widzę na poboczu motocykl, coś w rodzaju czopera, a przy nim dwóch chłopaków. Jeden robi sobie foto na motocyklu, drugi jest jego właścicielem. Właściciel czoperka ma na imię Michaił, czyli Misza, pytam go o hotel. Nie uwierzycie … jeden hotel jest naprzeciwko nas, jednopiętrowy budynek, na parterze sklep spożywczy, a drugi pięćdziesiąt metrów dalej, za skrzyżowaniem.
Idę z Miszą do pierwszego. Wejście po stromych schodach na pierwsze piętro, ale właścicielka karze zdjąć buty w korytarzyku na dole. Nie wiem czy skarpety już śmierdzą, ale idziemy na górę.
Pokoiki małe, dwu, trzy i czteroosobowe z piętrowymi łóżkami. Łazienka i toaleta na korytarzu.
Cena pokoiku dwuosobowego – 900 RUB. OK. sprawdzimy drugi hotel.
Schodzimy na ulicę do Dafika i w tym momencie jesteśmy świadkami scenki rodzajowej, obyczajowej, albo raczej kryminalnej. Stoimy na poboczu przy naszych motorach, jakieś dwadzieścia metrów od skrzyżowania za którym jest drugi hotel. Obok nas przejeżdża powoli czarne BMW z ciemnymi szybami, nie zwracałem na niego uwagi, dlatego nie wiem jaki model, ale raczej drogie.
Jedzie powoli i zatrzymuje się na skrzyżowaniu. Tylne drzwi się otwierają i wysiada dziewczyna. Wysoka, szpilki, krótka obcisła spódniczka, torebka, długie włosy. Gestykuluje, coś wykrzykuje.
Zza kierownicy wysiada facet. Podchodzi do dziewczyny, coś do niej mówi, tłumaczy, przekonuje. Mówią coraz głośniej. Facet bierze ją za rękę, prowadzi do samochodu, ona się wyrywa.
Wtedy on chwyta ją za włosy i po prostu ciągnie za sobą. Otwiera tylne drzwi samochodu i wrzuca dziewczynę do środka, a potem wsiada za kierownicę i odjeżdża.
My tymczasem, stoimy jak sparaliżowani, jak zahipnotyzowani, żadnego ruchu.
Coś takiego ? … w Rosji ? … w Kostromie ? … i to na naszych oczach ?
Po chwili szok mija … byliśmy świadkami sprzeczki małżeńskiej, czy raczej czegoś innego ?

No dobra, wracamy do naszych spraw.
Drugi hotel, nazywa się „ Снегурочка „ gwiazdek nie widzę, ale na oko trzy, albo i cztery.
Pokój dla nas dwóch – 3900 RUB. Który wybieramy ?
No oczywiście … jednogłośnie … ten z czterema gwiazdkami … przecież nie będziemy wnosić naszych tobołów na pierwsze piętro i to bez butów !!!
Parking strzeżony z tyłu, wejście do hotelu od parkingu wprost na korytarz i do naszego pokoju.
Misza, oczywiście idzie z nami. Misza pochodzi z Jarosławia, a w Kostromie studiuje prawo i pracuje, a mieszka w bloku tuż obok naszego hotelu. Razem rozpakowujemy nasze bagaże.





Takich suwenirów na Rosję trzeba mieć więcej, tym razem przydał się komin Hądy.



Misza idzie do siebie, a my tymczasem bierzemy kąpiel, a potem idziemy do sklepu obok po coś konkretnego. Po pewnym czasie Misza wraca z kolacją. Przynosi gotowane kartofle z kotletami, gotowane jajka, majonez, keczup, cebulę, słoninę, konserwę, chleb, napój. My mamy „Putinkę” i Colę, to powinno wystarczyć.













Siedzimy długo … o polityce nie gadamy, raczej o podróżach i o normalnym życiu u nas i u nich.
Czas płynie miło i przyjemnie. Fajny chłopak ten Misza. Żegnamy się dłuuugo po północy.



Dystans 350 km Temperatura 26 oC
henry jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem